Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powolne unoszenie głowy

Paweł Głowacki
Dostawka. Początek lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Jest źle. Ciężko, ponuro. Podobnie jak dziś, choć dziś jest, rzecz oczywista, o niebo lżej, o wiele malarskich tonów jaśniej, lecz mniejsza z tym. Początek lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Sowieci raczej robią, co chcą.

Wszędzie. To, co chcą, nie to, o czym śnią mali. Nie mam pewności, mam tylko przypuszczenie: Vaclav Havel – dramaturg, opozycjonista, w niedalekiej przyszłości prezydent małego, pięknego kraju – siedzi w więzieniu. Skulony, z twarzą ku ziemi. Jest ciszą. Nic nie może. Inny dramaturg, Samuel Beckett, pisze sztukę „Katastrofa” – rzecz o filigranowej godności. Jest rok 1982. Pod tytułem – dedykacja. „Vaclavowi Havlowi”.

Główni bohaterowie „Katastrofy”: Reżyser(R), jego asystentka(A), protagonista(P). P stoi na czarnym klocu pośrodku sceny. Czarny kapelusz, czarny szlafrok do kostek, ręce w kieszeniach, nagie stopy. Głowa? Głowa opuszczona. R i A reżyserują P, robią z nim, co chcą, i tylko to. Kpią z odzieży.

O czaszce pod kapeluszem – że oskubana, że kilka kłaków, że w kolorze popiołu. Niedopuszczalne jest, by ręce trzymał w kieszeniach – więc wyciągają mu ręce z kieszeni. Niedopuszczalne jest, by dłonie, co je przykurcz Dupuytrena zmienił w szpony, były zaciśnięte, gdyż niedopuszczalne są pięści.

Tak, R i A uwielbiają słowo „Niedopuszczalne” i jego odwrotność. Trzeba zdjąć szlafrok i kapelusz. Trzęsie się z zimna? Niech się trzęsie – to jest dopuszczalne. Trzeba pobielić ciemię i resztę marnej nagości, bo dopuszczalna jest wyłącznie trupia bladość. Bez kapelusza – twarz trochę za bardzo widoczna? Niedopuszczalne. Niech bardziej pochyli czoło, jeszcze, jeszcze, jeszcze. Teraz dobrze, dopuszczalnie. A może by go zakneblować? Nie, to zbędne, przecież i tak nic nie powie, nie piśnie nawet. Gotowe? Gotowe. Próba generalna. Reflektor na pokorne ciemię P...

I wtedy dzieje się niedopuszczalne. P podnosi głowę, powoli, bardzo powoli. Podnosi ją do pozycji, w której twarz jest równoległa do świata, a spojrzenia się spotykają, sunąc po liniach prostych. Podnieść głowę – to być może mało, lecz bywa, że jest to wszystko.

Kwiecień roku 2014. Obywatelskie Forum Sztuki Współczesnej apeluje, by z powodu ukraińskiej „katastrofy” odwołać Rok Polski w Rosji i Rok Rosji w Polsce. Roman Pawłowski powiada w Wyborczej: „Doceniam szlachetność takich gestów, uważam jednak, że są one nieskuteczne i – co więcej – szkodliwe”.

Dlaczego? Ano dlatego, że wstrzykując w żyły Rosji polską sztukę, w istocie „wpuścimy do putinowskiego systemu wirusa wolności”. Pomijając intelektualną urodę zbitki „szkodliwa szlachetność”, pomijając też łzę, co ją nad „wirusem wolności” uroniłem, pytam: Czy Pawłowski poważnie sądzi, że kiedy Putin obejrzy któreś z teatralnych arcydzieł Strzępki i Demirskiego, to natychmiast zwróci Krym Ukrainie, zapisze Rosję do NATO i na meczach wył będzie „Polska gola! Taka kibiców wola!”?

Pocieszam się nadzieją, że tam, w Obywatelskim Forum Sztuki, ktoś, człowieczek jakiś maleńki, anonimowy, wystosował apel w istocie nie po to, by Rosję zabić, albo i nie zabić, odcinając jej tlen nadwiślańskiej sztuki, lecz po to tylko, by głowę podnieść.

Tak, by wyłącznie dla siebie głowę podnieść, czyli być człowiekiem z podniesioną głową. I żeby móc prosto patrzeć w inne oczy, także swoje w lustrze. Człowieczek ten powoli, bardzo powoli uczynił niedopuszczalne, wiedząc, że to nic nie zmieni. Nic, poza jednym. Jutro człowieczek nie wyrzyga się na siebie. To wszystko. Mało?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski