Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powrót do Suezu

Leszek Mazan
Otwarcie (1869) Kanału Sueskiego obecne jest nadal w sercach i pamięci mieszkańców Galicji. W roku 1874 nasza dobra pani cesarzowa Elżbieta (Sissi), idąc za głosem serca, włączyła do rodziny kilkuletniego, cieleśnie upośledzonego Murzynka Rustina.

Piastunce kazała poinformować arcyksiężnę, małą Marię Walerię, że to jej braciszek. Dziewczynka uwierzyła dopiero, gdy piastunka przypomniała, że jej Dostojny Ojciec Cesarz Franciszek Józef I był przed kilkoma laty w Suezie. Monarcha uznał za stosowne osobiste poinformowanie piastunki o niestosowności takiej interpretacji wydarzeń, ale bez większych efektów.

W Krakowie wiedeńskie plotki nie zrobiły większego wrażenia: wszystko, co robił cesarz, było z definicji dobre, czarne pozostawało zawsze czarnym, a białe białym. Miasto przeżyło już dwukolorową sensację, gdy w roku 1854 w kościele oo. Karmelitów Na Piasku (Maria Estreicherowa twierdzi, że w Krzeszowicach) na ślubnym kobiercu stanęła garderobiana hrabiny Zofii z Branickich Adamowej Potockiej Afroeuropejka Maria Zofia.

Kilkuletni wyścig do ręki (?) i posagu dwudziestoczteroletniej Marii Zofii wygrał przybysz z Królestwa, subiekt zegarmistrzowski pan Pieśnikiewicz. Długa suknia zręcznie przysłaniała mocno już zaokrąglone kształty panny młodej, która już potem, towarzysząc swej pani na ulicach Krakowa, skromnie zasłaniała twarz woalką, by nie budzić niepotrzebnych emocji.

Największym gabarytowo śladem kanałowej inwestycji było i jest w Krakowie Schronisko dla Chłopców – ogromny pałac przy ul. Rakowickiej wzniesiony na przełomie wieków przez księcia Aleksandra Ignacego Lubomirskiego herbu Szreniawa bez Krzyża za pieniądze zarobione właśnie na wodnym połączeniu Morza Czerwonego ze Śródziemnym. W gmaszysku urzędują dziś władze Uniwersytetu Ekonomicznego; sala senacka mieści się w jednym z pierwszych w Polsce krytych basenów kąpielowych.

Ale prawdziwi koneserzy spotkania z Wielką Afrykańską Przygodą jeżdżą pod Kraków, do Rudawy, gdzie na cmentarzu spoczywają zwłoki Bwana Kubwy (Pana Wielkiego) – Stasia Tarkowskiego, tego z „Pustyni i w puszczy”. Stanisław (dla przyjaciół Staś) w czasach, gdy pan Sienkiewicz mieszkał w Rudawie (1910) i pisał swoją powieść, przynosił mu codziennie mleko prosto od krowy, co znakomicie wpływało na pisarską wenę. Wdzięczny pan Henryk uczynił jego postać nieśmiertelną, a powieściowemu Stasiowi – synowi budowniczego Kanału Sueskiego – kazał po poślubieniu Nel osiąść na stałe w Polsce.

Niestety, nie napisał gdzie, ale największy młotek domyśli się, że w Rudawie, gdzie zmarł. Jego służący Kali – syn króla szczepu Wahima zawarł związek małżeński z Meą (dziewczyną z gminu). Związek rozpadł się w czasie wizyty w Pradze, gdzie małżeństwo, zaangażowawszy się do Cyrku Barnu-ma, szukało po Europie swego polskiego Bwana Kubwy. Nie znalazło. Kali porzucił Meę i z praską blondynką Aniczką spłodził był nad Wełtawą małego księcia Krystiana, który potem przez całe lata pracował jako kelner w restauracji „U Fleku”.

Panie i panowie, z szacunkiem do tego lokalu, choćby dlatego, że są w nim polskie ślady. Przypominam o tym, gdyż sam słyszałem tam niedawno plugawy godny rasistów śpiew rozochoconej grupy z Nowego Targu: – Hej, byłem w Ameryce!/Hej, byłem urzędnikiem/Hej, biłem se Murzynów/Hej, po dupie patykiem! Wstyd...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski