Powrót na "stare śmieci"

Kazimierz Węgrzyn

   - Tak, bardzo miło wspominam te lata - mówi Kazimierz Węgrzyn. - Trafiłem do GKS z Hutnika Kraków. Katowiczanie mieli profesjonalną drużynę, w czym ogromna zasługa nieżyjącego już dzisiaj prezesa Mariana Dziurowicza. Byliśmy mocni w kraju, występowaliśmy w Pucharze UEFA, pamiętam, że pokonaliśmy takie zespoły jak Benfica Lizbona, w następnym roku francuskie Bordeaux, w którym grał Zidane.
   - Był Pan podporą defensywy GKS, ale jak to w Pana zwyczaju strzelał też gole dla katowiczan. Ile ich było?
   - Parę było, ale nie pamiętam ile.
   - Czy w sobotę w drużynie GKS wybiegną na boisko jacyś piłkarze, z którymi występował Pan w latach 90. boisku?
   - Patrzę na skład GKS, jest kompletnie zmieniony, jedynym piłkarzem, z którym grałem, jest młodszy ode mnie o 4 lata Mirosław Widuch. O przepraszam, spotkam jeszcze Rysia Czerwca, z którym wspólnie graliśmy z sukcesami w Wiśle.
   - Teraz GKS jest na końcu tabeli, wy wysoko na 5. miejscu...
   - Nie ma dwóch zdań, jedziemy do Katowic w roli faworyta. Ale to wcale nie oznacza, że z góry mamy zapisane trzy punkty. W naszej ekstraklasie wszystko jest możliwe, co kolejkę mamy spore sensacje. Będziemy grać o pełną pulę, tak zawsze nastawia nas trener Wojciech Stawowy. Musimy zagrać z pełną determinacją i koncentracją, by myśleć o dobrym wyniku w Katowicach. Rywal na pewno nie położy się na boisku, będzie chciał sprawić niespodziankę, będzie szukał punktów. Nasza pozycja w tabeli zobowiązuje, wierzę, że potrafimy zagrać mądrze i skutecznie. Udowodnić na boisku naszą wyższość.
   - Płyta w Katowicach nie ma najlepszej opinii...
   Mało jest w Polsce dobrych boisk, tak naprawdę mają je tylko w kilku miastach. Nie ma co narzekać, takie same warunki do gry będą miały oba zespoły.
Rozmawiał: AS