Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powrót spokojnego oddechu

Paweł Głowacki
Dostawka. Wzbijał się tak ze dwa albo trzy razy przy okrzykach "uh" i "hura"niewidocznych podrzucaczy, przy czym trzeci wzlot był wyższy niż drugi i oto po raz ostatni widzę go spoczywającego na wznak i jakby na zawsze na ciemnoniebieskim tle skwarnego południa, niczym jednego z tych pokaźnych rozmiarów niebian, którzy w swobodnych pozach, szatach zdumiewających obfitością i trwałością fałd polatują na cerkiewnych sklepieniach pośród gwiazd, podczas gdy w dole w rękach śmiertelników zapalają się jedna po drugiej woskowe świece, tworząc w falowaniu kadzidła rojowisko płomyków, a kapłan wypowiada wersety o odpoczynku i pamięci, i połyskliwie żałobne lilie przesłaniają twarz tego, co leży wśród płonących świateł w niezamkniętej jeszcze trumnie".

Co, puszczały nerwy, bo czyta człowiek, czyta i czyta, a tu kropki jak nie było, tak nie ma? Z każdym kolejnym przecinkiem, wytwornie odwlekającym koniec, puszczały coraz śmielej, bo jak długo można tak oczami pląsać? Człowiek nawykł do "ćwierkania", człowiek lubi prostotę prymitywu typu "Ala ma kota" lub "Motorniczy był pijany", człowiek gustuje w konstrukcjach rzeczowo, jasno, krótko i węzłowato komunikujących ten lub inny banał, gdzie po ledwie trzech słowach postawiona kropka definitywnie zwalnia z mordęgi czytania dalszego - a tu, Boże drogi, zdanie, tylko jedno zdanie trwa i trwa, a raczej sunie i sunie, anakonda jakaś, przez chyba jedną trzecią strony!

Nie dałoby się krócej tego wszystkiego powiedzieć? Tak dla ludzi? Nie dałoby się z jednego węża zrobić kilku mniejszych, na przykład dwóch? Nie dałoby się napisać po prostu: "Ojca chłopi podrzucali. W locie przypominał nieboszczyka"?

Muszę rozczarować: nie da się. Między tymi dwoma "kozimi bobkami", com je w finale poprzedniego akapitu w cudzysłów wcisnął, a cytowaną na początku frazą Nabokova, tym hipnotycznie falującym portretem ciemności wiernej, bo nigdy ani na krok nie opuszczającej podszewki każdej ludzkiej radości - otwiera się przepaść nie do zasypania. Nie da się streścić doskonałości, nie zarzynając doskonałości. Wąż skrócony to trup węża. Co więc pozostaje? Uspokoić się. Tak, to pozostaje. Nie czytać histerycznie.

Tyle wystarczy.

Tak, tyle wystarczy, by powrócić do normalnego stanu rzeczy. "Wyborcza" zdaje się wracać. Na kanwie nowego sobotniego Magazynu, gdzie potężniejsze opowieści, obszerniejsze rozmowy, dłuższe zdania i rytmy niespieszne, Aleksandra Klich pisze drobiazg "Wolne czytanie dla wolnych ludzi". Chodzi tu tyleż o "wolność", co o "powolność". Powiada: "Żeby rozumieć, potrzeba czasu na długie teksty, grube gazety.

Na oddech. (...) Czytanie uważne, wolne, długie, najlepiej w ciszy i samotności - to obrona konieczna". Nie sądzę, by na taki, powiedzmy - proustowskich klimatów dotykający, nowy Magazyn, Wyborcza zdobyła się z "piękno-duchowych" pobudek. Myślę, że badania przeprowadzili i wyszło z nich to, co nieuchronne.

Otóż, ludzie powolutku mają już dość tajemnic świata, naprędce zmienianych w językowe kozie bobki, bo one ponoć lekko "wchodzą" klientom gazet.

Płaskie banały szybkich komunikatów. Bóg, Honor, Ojczyzna, Śmierć, Narodziny, Piekło, Niebo, cokolwiek - a wszystko na poziomie "Ala ma kota". Do tego wieczny na karku pot, wieczne dyszenie i kolka nieustępliwa, bo trzeba wciąż dokądś pędzić i pędzić. Już się ludziom chyba "przejadają" upocone oczy, upocone pióra, upocone mózgi i upocony fałsz języka przedszkolnego. Zwalniają. Nie wszyscy, rzecz jasna. Ale niektórzy - może tak. Oby tak. Oby tak, bez może.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski