Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powrót z problemami

Rozmawiał Jacek Żukowski
Tomasz Marczyński to aktualny mistrz Polski w wyścigu ze startu wspólnego
Tomasz Marczyński to aktualny mistrz Polski w wyścigu ze startu wspólnego fot. Tomasz Bołt
Rozmowa. TOMASZ MARCZYŃSKI, kolarz ekipy Lotto-Soudal, znów jeździ w światowej elicie. Wychowanek Krakusa Swoszowice ma za sobą pierwszy wyścig etapowy w Andaluzji.

- Wystąpił Pan w Vuelcie a Andalucia. To pierwszy etapowy wyścig dla Pana po dwuletniej nieobecności w kolarskiej elicie. Jakie wrażenia?

- Nie mogę siebie ocenić obiektywnie, bo przed wyścigiem miałem infekcję. Przez 10 dni byłem na antybiotykach, organizm był więc osłabiony. Patrząc na te okoliczności, to było nieźle. Miałem za zadanie pomagać liderom, tym bardziej że znałem te tereny, byłem przewodnikiem dla mojego teamu. Ekipa była bardzo zadowolona ze mnie, mimo tego, że nie mogłem jechać na sto procent.

- Skoro nie był Pan w pełni zdrowy, to nie lepiej było zrezygnować?

- Mogłem, ale nie chciałem, bo to był wyścig praktycznie „u mnie w domu”. Jeden etap kończył się 10 kilometrów od miejsca, gdzie mieszkam. Zrobiłem, co miałem zrobić, było trochę ciężej, ale było OK.

- 44. miejsce to w tej sytuacji wtórna sprawa, nie ono było najważniejsze.

- Właśnie, nie miałem w ogóle zadań, by walczyć w „generalce”. Miałem pomagać Bartowi de Clerckowi i Maxime’owi Momfortowi. Bardziej szykuję się na to, by forma była za miesiąc-dwa. Pojechaliśmy bardzo dobrze, bo na tych etapach, na których czołówkę stanowiło 50-60 kolarzy, byliśmy prawie całym teamem z przodu, w sile siedmiu-ośmiu kolarzy.

- Próbował Pan atakować na ostatnim etapie, nie wyszło. Dlaczego?

- Odjechaliśmy, ale kolarze BMC nie chcieli nas puścić. Było kilku mocnych zawodników ze mną, m.in. Haimar Zubeldia, a ponieważ był długi, 15-kilometrowy podjazd, BMC obawiało się i nie chciało nas puścić.

- Czuje się Pan mocniejszy niż przed dwoma laty? Czy forma jest na tym samym poziomie?

- Trudno jest mi się ocenić. Nie jechałem na sto procent, byłem osłabiony. Generalnie, czuję się jednak dobrze. Jeszcze nie doszedłem do maksymalnego poziomu, chciałbym na nim być za miesiąc. Trenuję teraz w górach Sierra Nevada i przygotowuję się do wiosennych, ardeńskich klasyków. Sądzę, że ten rok będzie dla mnie dobry. Czekam na to, aż zrobi się ciepło, bo jestem takim kolarzem, który lubi wyższą temperaturę.

- Nie jest tak, że trafił Pan do innego świata? Ostatni rok jeździł Pan w ekipie kontynentalnej, a więc dwa poziomy niżej.

- Nie, w tamtym roku ścigałem się w kilku mocnych wyścigach, jak Dookoła Turcji czy Tour de Pologne. Miałem więc kontakt z elitą i dobrze sobie radziłem. Tak więc powrót do World Touru to żadna nowość dla mnie.

- Jaki ma Pan najbliższy start?

- W sobotę wystartuję w klasyku Strade Bianche we Włoszech. Wiedzie on po drogach szutrowych, w większości bardzo ciężkich. Po nim wracam na dwa tygodnie w góry Sierra Nevada i zostanę tu do Vuelta a Catalunya, potem pojadę Dookoła Kraju Basków.

- Klasyki też będą Pana domeną w tym sezonie?

- Będę jechał oprócz brukowych, wszystkie trzy ardeńskie: Amstel Gold Race, Fleche Wallonne i Liege - Bastogne - Liege.

- Liczy Pan na start w igrzyskach olimpijskich? Polska ma tylko cztery miejsca wśród mężczyzn, może to być więć trudne.

- Ci, którzy jadą na czas, muszą pojechać też wyścig ze startu wspólnego. Zostają więc dwa miejsca pewnie dla „Kwiato” (Michała Kwiatkowskiego - przyp. żuk) i Rafała (Majki - przyp.). Chyba żebym wygrał dwie czasówki z kalendarza World Tour...

- Sierra Nevada to pańskie ulubione miejsce treningowe, dlaczego?

- Tak, to moje miejsce do trenowania, wyciszenia się. Musi być obecne cały czas w moich przygotowaniach. Lubię tu odpoczywać koncentrować się przed następnymi wyścigami. Będę tu do czwartku, skąd lecę do Włoch.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski