Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powstanie, które jeszcze nie powstało

Urszula Wolak
12 tys. widzów oglądało film Jana Komasy w przekonaniu, że uczestniczą w uroczystej premierze
12 tys. widzów oglądało film Jana Komasy w przekonaniu, że uczestniczą w uroczystej premierze FOT. DARIUSZ GDESZ
Kontrowersje. Recenzje „Miasta 44” Jan Komasa uznaje za nieważne, bo – jak poinformował wczoraj – na stadionie pokazał nieskończony film.

1 sierpnia, dzień po premierze „Miasta 44” w reżyserii Jana Komasy na Stadionie Narodowym, twórca obrazu powiedział w studiu TVN 24: – Łzy powstańców po premierze to największy komplement.

Wczoraj na swoim profilu na portalu Facebook oświadczył z kolei: „15 minut temu skończyliśmy ostateczny montaż »Miasto 44«! Zgodnie z planem sporo ważnych rzeczy uległo zmianie, inna końcówka, inne ujęcia, inne prowadzenie scen, inna muza, inny kolor (…). Spodziewajcie się jeszcze większych zmian i innych filmowych akcentów niż te, które można było wychwycić (jeśli w ogóle coś można było wychwycić!) na Stadionie Narodowym”.

Jaka wersja trafiła do Gdyni?

W ten zaskakujący sposób poinformował widzów i krytyków, że na Stadionie Narodowym oglądali nieskończone dzieło.

„Nieco współczujemy wszystkim miśkom, które zdążyły już podsumować i zrecenzować nieskończony film, mimo usilnych naszych próśb, by tego jeszcze nie robić” – pisze dalej Jan Komasa na Facebooku. Słowa młodego reżysera wywołały poruszenie nie tylko w internecie.

Zdzisław Pietrasik, znany krytyk filmowy z tygodnika „Polityka”, wbrew temu, co pisze Komasa, nie wiedział nic o tym, że na stadionie ogląda dzieło nieskończone. – Nie sądzę, by wiedzieli też o tym krytycy, którzy pisali później o filmie – komentuje Zdzisław Pietrasik.

Film obejrzało na stadionie ponad dwanaście tysięcy osób. Byli wśród nich także kombatanci. – Oficjalną przemowę przed projekcją wygłosił Marek Kondrat, na scenę wyszedł też Jan Komasa. W kontekście wypowiedzi twórcy, o tym, że dopiero wczoraj ostatecznie zmontował film, odczuwam dyskomfort – mówi Pietrasik.

Kontrowersje wywołuje też fakt, że „Miasto 44” znalazło się w oficjalnej selekcji 39. Festiwalu Filmowego w Gdyni. Informację o tym, że film będzie walczył o Złote Lwy, poznaliśmy 13 lipca. Jaką wersję filmu oglądali członkowie komisji selekcyjnej? Czy Jan Komasa poinformował ich, że na konkurs przesyła nieskończone dzieło? Dyrektor artystyczny festiwalu zapewnia, że nic na ten temat nie wie. – Obejrzeliśmy film, który został zgłoszony do konkursu i na tej podstawie podjęliśmy decyzję o jego kwalifikacji do konkursu – mówi.

Oficjalne oświadczenie w tej sprawie Festiwal Filmowy w Gdyni wyda dziś.

O komentarz poprosiliśmy także producentów dzieła – firmę Akson Studio. Nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi.Warto jednak zwrócić uwagę, że na popularnym portalu filmowym Filmweb, gdzie materiały o filmach dostarczają dystrybutorzy, widnieje informacja o tym, że światowa premiera „Miasta 44” odbędzie się 30 lipca. Wtedy też miał miejsce wspomniany pokaz na stadionie.

Promocyjna machina jak przed premierą

Słowa o tym, że do oficjalnej premiery „Miasta 44” nie doszło, słabo wypadają na tle wydarzeń, które poprzedzały oficjalny pokaz. – Reżyser był wtedy właściwie na językach wszystkich mediów. Chętnie udzielał wywiadów, opowiadał o kulisach powstawania filmu. Może powinien odmawiać? – zastanawia się Pietrasik.

Machina promocyjna „Miasta 44” jednak ruszyła, rozbudzając oczekiwania zwykłych widzów i krytyków.

– Wszyscy czekaliśmy na obraz przełomowy, arcydzieło, które zmieni spojrzenie Polaków na Powstanie Warszawskie. Od momentu pokazu na Stadionie Narodowym mieliśmy myśleć o powstańczym zrywie nie obrazami z „Kanału” Andrzeja Wajdy, a „Miastem 44” Jana Komasy. Nie dotarła do mnie żadna informacja, że film jest nieskończony. Dowiedziałem się o tym wczoraj – przyznaje Zdzisław Pietrasik.

„Miasto 44” w ogniu krytyki

Wypowiedź Komasy na Face­booku nie wymaże jednak z pamięci widzów recenzji, które ukazały się tuż po stadionowej projekcji dzieła. „Co pozostało z »Miasta 44«? Mamy tu łańcuch emocji, które nie prowadzą do metafory, nie wybrzmiewają, a nawet powodują lekkie zobojętnienie. Patrzę na zegarek: kiedy to powstanie się skończy?” – pisał w swojej recenzji Tadeusz Sobolewski z „Gazety Wyborczej”. „Niekoniecznie czuję się zachwycony estetyką teledysku, zastosowaną tu i ówdzie, a już takie pomysły jak zilustrowanie ostrzału powstańców na cmentarzu fragmentem wspaniałej skądinąd piosenki »Dziwny jest ten świat« Czesława Niemena uważam za przejaw nie do końca czytelnej ekscentryczności” – pisze dalej Sobolewski.

Zdzisław Pietrasik, choć uważa Komasę za jednego z najzdolniejszych młodych reżyserów, także zarzuca filmowi niedociągnięcia. – Scenariusz nie spełnił moich oczekiwań. Film ma wiele scen, bez których spokojnie mógłby się obyć. Fabuła dłuży się w nieskończoność. Los wielu z bohaterów w ogóle mnie nie przejął – opowiada Pietrasik.

Przyznaje także, że pod względem technicznym odbiór filmu na stadionie był fatalny. – Szwankowało nagłośnienie. Momentami w ogóle nie słyszałem dialogów. Musiałem domyślać się z kontekstu, o czym rozmawiają bohaterowie – mówi. Krytyk nawołuje do tego, by puścić w niepamięć sta­dionowy pokaz „Miasta 44”, skoro reżyser przyznał, że była to wersja robocza. – Niech tylko powie wprost, kiedy uzna film za skończony.

Oczywiście pytaniem otwartym pozostaje, czy gdyby film spotkał się z pozytywną reakcją krytyków, Komasa przyznałby, że pokazał półprodukt.

Film wejdzie na ekrany polskich kin 19 września.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski