Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powstanie skazane na klęskę. Ale... niezbędne

Rozmawiał Włodzimierz Knap
Dr Marcin Gadocha, wicedyrektor Instytutu Historii i Archiwistyki w Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie, znawca XVI-XVIII stulecia.
Dr Marcin Gadocha, wicedyrektor Instytutu Historii i Archiwistyki w Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie, znawca XVI-XVIII stulecia. fot. Anna Kaczmarz
24 marca 1794 r. Tadeusz Kościuszko składa przysięgę w Krakowie Powstanie nie miało szans, bo nie udało się stworzyć antyrosyjskiej koalicji.

- W 1794 r. trzeba było się bić?

- Trzeba. Nie było innego wyjścia.

- Nie było szans na wygraną.

- Zaborcy, zwłaszcza Rosja, nie pozostawili spiskowcom wyboru. Powstanie można było jedynie o kilka miesięcy oddalić. Z militarnego punktu widzenia byłoby to korzystne, lecz wpływu na wynik wojny i tak nie miałoby. Najistotniejsza była jednak postawa tej części polskich elit, która miała świadomość wagi własnego państwa, rozumiała jego rację stanu. Ta część społeczeństwa bić się chciała również dlatego, że zdawała sobie sprawę z wartości dzieła Sejmu Wielkiego, Konstytucji 3 maja i nie mogła pogodzić się z II rozbiorem. Miała świadomość, że grozi Polsce zupełna likwidacja nawet tego strzępu państwa, zależnego od Rosji. Ówczesny ambasador Katarzyny II w Warszawie Osip Igelstrom nawet nie ukrywał, że jest ważniejszy od króla Stanisława Augusta. Pamiętajmy też o fatalnym stanie gospodarki i finansów. Ceny żywności szybko rosły. Ale, jak zawsze, nadzieja umiera ostatnia.

- I tym razem łudziliśmy się, że po stronie Rosji nie stanie ani Berlin, ani Wiedeń.

- Takie rozumowanie widać wyraźnie w zachowanych dokumentach. Powstańcy liczyli również na wsparcie Francji jakobińskiej. Ta miała jednak wtedy własne problemy, musiała bić się z wrogą jej koalicją, a ponadto ustrój porewolucyjnej Francji był przyjmowany krytycznie przez większość szlachecką, a na szlachcie stało wojsko Rzeczypospolitej.

- Powstańcy liczyli też na Turcję, walczącą z Rosją.

- Tak, i chyba rację mają ci historycy, którzy twierdzą, że Rosja nakazała redukcję wojsk polskich, by te nie mogły przyjść z pomocą Turcji. Jeśli tak było, do czego się skłaniam, to silna Rosja żywiła obawy wobec potężnie osłabionej Polski. Powstańcy wiązali zaś nadzieje na powstanie wielkiej antyrosyjskiej koalicji, złożonej z Francji, Turcji, Polski, Litwy. Nie brakowało takich, którzy widzieli w niej także Austrię, a nawet Prusy. Proszę pamiętać, że dziś znacznie więcej wiemy i lepiej rozumiemy ówczesną sytuację na arenie międzynarodowej. Nasi przodkowie sprzed ponad dwóch stuleci tej wiedzy i pewności nie mieli.

- Dlaczego na dyktatora powstania wybrano Tadeusza Kościuszkę, a nie np. ks. Józefa Poniatowskiego?

- Ten ostatni byłby świetnym kandydatem, ale nazywał się Poniatowski. Lapidarnie rzecz ujmując - spiskowcy nie byli pewni jego lojalności. Mylili się. Kościuszko nie był natomiast postacią kontrowersyjną. Cieszył się opinią bohatera walk o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Wykazał się tam jako znakomity inżynier pola walki, zwłaszcza w dziedzinie fortyfikacji i artylerii. Sprawdził się w wojnie roku 1792 z Rosją. Uchodził za człowieka światłego, postępowego, niezależnego, oczywiście według ówczesnych kryteriów. Lepszego kandydata wówczas nie było.

- Za początek powstania uchodzi 24 marca, gdy Kościuszko ślubował na krakowskim Rynku. Czy jednak nie powinniśmy jego wybuchu wiązać z datą 12 marca, gdy gen. Antoni Madaliński wyruszył ze swoją brygadą z Ostrołęki w kierunku Krakowa.

- Opowiadam się za 12 marca. Przysięga Kościuszki była wydarzeniem uroczystym, dziś powiedzielibyśmy propagandowo-patriotycznym. Zapewne naczelnik chciałby odsunąć termin powstania. Miał świadomość, że wojsko nie jest do niego przygotowane.

- Ale armię udało mu się zmobilizować sporą. W powstaniu uczestniczyło 100 tys. żołnierzy regularnej armii i 50 tys. ochotników.

- Kościuszko miał potężny dylemat. Zdawał sobie sprawę, że bez wsparcia jego armii przez chłopów i mieszczan niewiele może osiągnąć. Z drugiej strony, szlachta powiedziałaby mu „nie”, gdyby chłopom i mieszczanom chciał przyznać znacznie więcej praw i przywilejów. Dlatego nie mógł dać więcej chłopom w uniwersale połanieckim (7 maja). Nie należy jednak na ówczesne realia patrzeć przez pryzmat obecnych czasów. I tak to, co Kościuszko zrobił dla chłopów, było małą rewolucją. Choć w bitwie pod Racławicami (4 kwietnia) chłopi zaatakowali Rosjan, ale za ich plecami stali regularni żołnierze obawiający się, że chłopi uciekną z pola bitwy.

- Czym była Polska dla chłopa u schyłku XVIII w.?

- To temat sam w sobie, ale generalizując, niewiele dla ówczesnych chłopów znaczyła.

- Prof. Stanisław Grodziski przekonuje, że od Konstytucji 3 maja świadomość polskości wśród chłopów zaczęła, choć wolno, rosnąć.
- W pełni podzielam to stanowisko. Między 1791 a 1794 r. czasu było jednak za mało, a nie brakowało księży i braci szlacheckiej, którzy starali się, by informacje o Konstytucji 3 maja i uniwersale połanieckim nie były znane chłopom. Ambona pełniła wtedy dla wielu Polaków taką rolę jak dziś media. Szkoda, że przywódcy kolejnych powstań w sprawie chłopskiej nie poszli drogą zainicjowaną przez Tadeusza Kościuszkę.

***

Dr Marcin Gadocha, wicedyrektor Instytutu Historii i Archiwistyki w Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie, znawca XVI-XVIII stulecia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski