Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powszechna i obowiązkowa

Liliana Sonik
Dziennik Polski
Cały ten zgiełk. Do wojska mają iść wszyscy. Oczywiście służba nie będzie trwała 25 lat, jak w carskiej Rosji, ani 2 lata, jak w PRL, ani nawet nie rok. Obowiązkowy pobyt w wojsku miałby trwać raptem miesiąc. Ale za to ma objąć wszystkich osiemnastolatków, również kobiety.

Spokojnie, nie chodzi o Polskę. Powrót powszechnej służby wojskowej zapowiedział człowiek, który najpewniej za kilka tygodni zostanie prezydentem Francji.

Dlaczego miałoby to nas interesować? Bo ciekawe są powody i motywacje. Emmanuel Macron uważa, że „ żyjemy w czasach takich napięć w stosunkach międzynarodowych, że wojna znów może się pojawić na horyzoncie polityki”. Nie jest to stwierdzenie specjalnie odosobnione. Po upadku ZSRR i przemodelowaniu świata wydawało się, że wojny są czymś nieodwołalnie minionym. W każdym razie w Europie. Teraz już takiej pewności nie ma. Myliłby się jednak ktoś, kto podejrzewa, że Macron straszy rodaków. Nikt tej wypowiedzi nie odebrał jako realnej zapowiedzi konfliktu zbrojnego.

Dlatego równie ciekawe są inne argumenty za „ narodową, powszechną i obowiązkową” służbą wojskową. Otóż ma ona pomóc w zbudowaniu wśród młodych ludzi poczucia wspólnoty narodowej, czyli poczucia zbiorowej odpowiedzialności za kraj. Nie bez znaczenia jest też hasło przywrócenia „więzi między armią i narodem”.

Nie wiemy, czy zapowiedź zostanie zrealizowana, chociaż podobne postulaty zgłaszają też inni kandydaci. Natomiast krytycy tego rozwiązania podnoszą argumenty finansowe. Bo na powszechne szkolenie wojskowe trzeba byłoby wysupłać każdego roku jakieś 3 miliardy euro, a budżet od lat jest pod kreską. Odezwali się też wojskowi, którzy mówią, że w miesiąc niczego konkretnego nie da się nauczyć. O to jednak niech się martwią Francuzi.

Mnie intryguje sam fakt pojawienia się takiej propozycji. Nie pierwszy raz rozwiązania okrzyknięte jako jedynie słuszne i zgodne z epoką, zawodzą. Nie sprawdzają się. Dlaczego? Bo wprowadzając zmiany (nawet dobre zmiany) zlekceważono sprawy istotne. Zakrzyczano krytyków, zamiast uwzględnić ich racje. Pamiętam debatę poprzedzającą likwidację obowiązkowej służby wojskowej. Zdaniem zwolenników utrzymania obowiązku służba była okazją do realnego przeglądu kadr.

Każdy młody człowiek podlegał badaniom, w trakcie których wychwytywano choroby, o jakich sami zainteresowani często nie mieli pojęcia, oraz wady postawy, wzroku czy słuchu. Obowiązkowa służba dawała też możliwość poznania odległych regionów kraju tym, których horyzont nie wybiegał poza najbliższe miasteczko. Tym samym regułom i podobnej dyscyplinie poddawani byli młodzi ludzie o bardzo różnym pochodzeniu. Poznawali się i musieli zaakceptować. Teoretycznie miejscem integracji miała być szkoła; w praktyce było różnie.

Te sprawy pozostały nierozwiązane. Nikt się nimi nie zajął. Teraz okazuje się, że silna obywatelska więź wewnętrzna jest równie istotnym czynnikiem obrony państwa, jak technologie militarne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski