Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powtórzymy drogę Platformy. Poprzez opozycję do władzy

Rozmawiał Włodzimierz Knap
Jerzy Meysztowicz
Jerzy Meysztowicz Anna Kaczmarz
Rozmowa. JERZY MEYSZTOWICZ, poseł Nowoczesnej Ryszarda Petru - o tym, dlaczego wraca do polityki

- Po co Panu powrót do polityki?

- Od ćwierćwiecza w niej jestem. Polityka wciąga.

- Jest jak czarna dziura, nie pozwala na opuszczenie jej?

- W moim wypadku zachodzi podobne zjawisko, ale z poważną różnicą: nie czuję się w polityce bezwolny.

- Jest Pan w niej dla władzy?

- Nie. Z chęci zmieniania tego, co nas otacza. Krytykuję znajomych, którzy ograniczają się do utyskiwań, ale sami są okazami bierności; jedynie gderają, że dzieje się coś złego w państwie czy w „małej ojczyźnie”.

- W latach 90. był Pan działaczem Unii Demokratycznej, a po jej przekształceniu - Unii Wolności. W okresie rządów AWS-UW zajmował fotel wicewojewody krakowskiego i małopolskiego. Czy polityka wówczas była inna niż obecnie?

- Bez porównania mniej brutalna, bardziej ideowa. W III RP prawo Kopernika-Greshama mówiące, że zły pieniądz wypiera dobry, można odnieść do polityków. Słabsi - generalizując - zastąpili lepszych. Słusznie możemy być dumni z dokonań Polski po 1989 r., ale klasa polityczna w wolnej Polsce nie udała się.

- Kto przyszedł do kogo z ofertą polityczną: Ryszard Petru do Pana czy odwrotnie?

- Było inaczej. Poznaliśmy się lata temu i znajomość podtrzymywaliśmy. W czasie spotkań... narzekaliśmy na politykę w wykonaniu PO. Z czasem zaczęliśmy zastanawiać się, co zrobić, by ten stan rzeczy zmienić. Najpierw namawialiśmy do zmian w PO.

- Jakich?

- Odejścia od polityki ciepłej wody w kranie, postawienia na kreatywnych ludzi. Kiedy nasze postulaty były bagatelizowane, postanowiliśmy działać bardziej energicznie. Powołaliśmy stowarzyszenie. Szybko jednak jego członkowie zrozumieli, że moc sprawczą - opartą na prawie - ma partia, a nie stowarzyszenie. Wówczas Ryszard Petru podjął decyzję o założeniu partii.

- Jest Pan zatem jednym z „ojców założycieli” Nowoczesnej.

- Byłem jedynie jednym z tych, z którymi Ryszard rozmawiał o powołaniu partii.

- Był Pan wtedy członkiem PO.

- W kwietniu 2015 r. opuściłem Platformę. Wtedy Nowoczesna była jeszcze stowarzyszeniem.

- Nowoczesna dostała się do Sejmu dzięki miałkości PO.

- Tak, ale przez kilka lat chciałem, by Platforma była nowoczesnym stronnictwem. Faktem jest, że Nowoczesna nie miałaby szans, gdyby PO nie pogrążyła się w marazmie. Trzeba jednak umieć wykorzystać czas. Mieliśmy program, dobrego przywódcę i jest elektorat, który potrzebuje partii liberalnej.

- Kiedy zapadła decyzja o przekształceniu się w partię?

- Po I turze wyborów prezydenckich.

- Znalazł się Pan w ugrupowaniu rządzonym przez dyktatora? Partia nosi jego imię i nazwisko: Nowoczesna Ryszarda Petru.

- Takich obaw jestem zupełnie pozbawiony. Zbyt mało mieliśmy czasu, by wykreować nowe postacie. Ponadto regułą na polskiej scenie politycznej jest, że te formacje odnoszą sukces, które mają silne postacie na swoim czele, by wymienić Donalda Tuska czy Jarosława Kaczyńskiego.

- Czy jednak PiS nie zawdzięcza władzy bardziej temu, że PO przez lata więdła niż rozumowi politycznemu i charyzmie Jarosława Kaczyńskiego?

- Oczywiście, że tak. Kaczyńskiemu należy jednak oddać to, że był skutecznym spoiwem partii, która wiele razy przegrała. Jest też niekwestionowanym przywódcą dla tzw. twardego elektoratu PiS. Porównałbym go do Jana Marii Rokity: to był świetny strateg, niezwykle inteligentny człowiek, ale nie potrafił swoich wizji przekuć, narzucić.

- Wynik uzyskany przez Nowoczesną zadowala Pana (7,6 proc.)?

- Liczyłem na nieco ponad 10 proc., ale dziś widzę, że osiągnęliśmy niemal pułap obecnych możliwości. Byliśmy brutalnie atakowani przez partię Janusza Korwin-Mikkego, bo walczyliśmy o podobny elektorat, ludzi młodych, dynamicznych.

- Nowoczesna może powtórzyć drogę PO? Platforma zaczęła w 2001 r. Kolejne wybory przegrała, ale w 2007 r. wygrała.

- I tak, i nie. Platforma zaczęła od bycia stanowczą opozycją wobec SLD. W kadencji 2001-2005 to były dwa wrogie sobie obozy. My zaś nie zamierzamy mieć nieprzyjaciela w Sejmie. Z każdym klubem chcemy współpracować. Poprzemy sensowne projekty ustaw, nie bacząc, kto je złożył.

- To może Pan przejść do PiS i budować obóz „biało-czerwony”.

- Takie rozwiązanie nie wchodzi w grę z kilku powodów.

- Na przykład?

- Jestem liberałem gospodarczym, mam pozytywny stosunek do ludzi, w tym uchodźców, emigrantów, lapidarnie rzecz ujmując - drugiego człowieka, kimkolwiek by był i skądkolwiek pochodził. Możemy natomiast powtórzyć drogę PO w tym sensie, że z czasem przejmiemy rolę lidera konstruktywnej opozycji w Sejmie.

- Aby dojść do władzy, musicie obiecać gruszki na wierzbie.

- Nie zamierzamy tego robić. Dobry gospodarz nie zadłuża swojego domu, a poseł musi czuć się odpowiedzialny za kondycję państwa. Miliony Polaków to rozumieją. Dla polityków nie ma nic gorszego, niż rozbudzić aspiracje mas ludzkich ponad miarę. PiS obiecało w gruncie rzeczy, że świat po ich zwycięstwie będzie piękny. Ta partia zagrała na emocjach, wzbudziła wiele złych emocji. One mogą wrócić do niej.

- Dlaczego Nowoczesna chce znieść finansowanie partii z budżetu?

- Przez lata było ono główną przyczyną zabetonowania sceny politycznej. Zbieranie - w ramach przepisów - przez partie pieniędzy od ludzi jest zdrowsze. Kto chce, by dana partia rządziła, łoży na nią. Nie mam jednak złudzeń, że w tej kadencji to rozwiązanie nie przejdzie. Pieniądze z kasy państwa są zbyt wielką pokusą.

- Pomysł o co najwyżej dwóch kadencjach w parlamencie miał na celu odróżnić Nowoczesną od innych ugrupowań?

- Nie. Ludzie, którzy przez wiele kadencji zasiadają w nim, są często zagubieni, oderwani od rzeczywistości, nierzadko bez szans na znalezienie nowej pracy. Do Sejmu i Senatu powinni trafiać ludzie, którzy czegoś w życiu dokonali, nie muszą bać się przegrania wyborów czy nadskakiwać liderom, by znaleźć się na liście w kolejnych wyborach.

- Będzie Pan zawodowym posłem czy zamierza łączyć mandat z pracą przedsiębiorcy?

- Mam udziały w różnych spółkach, posiadam nieruchomości, ale w życiu kieruję się zasadą, by to, co robię, robić dobrze. Decyzję podejmę, gdy rozważę, czy będę w stanie łączyć dotychczasową pracę z rzetelnym wykonywaniem poselskich obowiązków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski