Do artystycznych nagród mam stosunek ambiwalentny. W końcu o ich przyznawaniu decyduje tak wiele względów, w sporej mierze pozaartystycznych… Nie mówiąc o tym, że histeria wokół zdobytego przez „Idę” Oscara wydała mi się nieco zaściankowa. Kto w końcu pamięta choćby tytuły dwóch filmów austriackich, które w ostatnich latach tę nagrodę zdobyły? Chciałem więc skonfrontować opinię Amerykańskiej Akademii Filmowej z własnymi odczuciami, sprawdzić, czy sam też bym na ten film zagłosował. A jeżeli tak (lub nie), to dlaczego.
No i teraz zastanawiam się, co kierowało amerykańskimi jurorami przyznającymi tę nagrodę. A przede wszystkim - co udało im się z tego filmu zrozumieć. Filmu kompletnie wypreparowanego z historycznych realiów, w warstwie faktograficznej bardzo ezoterycznego, odwołującego się do tzw. wiedzy uprzedniej widza, przecież nieobowiązkowej. Ba, podejrzewam wręcz, że nawet dla części polskiej widowni spora liczba odwołań może być niejasna, o ile nie wręcz niezrozumiała czy niezauważalna. Wystarczy wspomnieć ledwie zaznaczony wątek przeszłości jednej z bohaterek, byłej stalinowskiej prokuratorki (pochodzenia żydowskiego), samą siebie nazywającej „krwawą Wandą”…
Podejrzewam więc, że głównym argumentem dla nagrodzenia tego filmu, opowiadającego o Polaku, który zabił Żydów, żeby przejąć ich dom były dość ogólnikowe odwołania do Holocaustu, ze szczególnym - niestety - uwzględnieniem tego, co przez niechętne Polsce zachodnie środowiska określane bywa naszym, polskim, udziałem w Zagładzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?