No cóż, jak się rządzi stołeczno-królewskim Krakowem dłużej niż niejeden król, to można się rzeczywiście poczuć jak władca. I mieć w głębokiej pogardzie pretensje jakichś gryzipiórków z „Dziennika”.
Po przyspawanych do stanowisk urzędnikach nie spodziewam się zbyt wiele. Dlatego nie zdziwiło mnie, że ukryli głęboko wszystkie uzasadnienia wniosków o wjazdówki. Zapewne wiele z nich jest komicznych i lepiej ich nie ujawniać. Magistrat uczynił tylko jeden wyjątek. Opublikował wniosek... działu fotograficznego obsługującego „Dziennik Polski”. Dla jasności, o wjazdówkę nie starał się nikt z kierownictwa redakcji, a jedynie fotoreporterka jeżdżąca na miejskie imprezy z ciężkim sprzętem. Biorąc pod uwagę, że przywileje przyznano w Krakowie aż 129 przedstawicielom mediów, jesteśmy niemal jak żona Cezara.
Sprawa ta pokazuje małość krakowskiej biurokracji, przekonanej o swej wyjątkowości, gardzącej opinią publiczną i kochającej uzależniać od siebie media oraz elity przyznawaniem im specjalnych przywilejów, które zawsze można odebrać. Pomyśl o tym Czytelniku, stojąc w korkach, a potem pozazdrość tym, którzy stać w nich nie muszą. Pewnie są lepsi od nas, maluczkich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?