Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożegnanie Arystotelesa

Redakcja
"Osoba publiczna, która nie potrafi zadbać o swój wizerunek, nie potrafi opowiedzieć swojej historii ciekawie w 140 znakach, w 30 sekundach przekonującej wypowiedzi czy kilkusekundowej telewizyjnej »setce«, nie odniesie sukcesu. Nie stworzy historii, którą wszyscy będą powtarzali i żywo komentowali, która zacznie żyć swoim życiem". To jedna z podstawowych zasad sukcesu politycznego, sformułowana przez Eryka Mistewicza, najsłynniejszego obecnie polskiego speca od marketingu politycznego, a opublikowana w jego najnowszej książce zatytułowanej "Marketing narracyjny".

Lektury opinii

Nawet średnio uważny obserwator życia publicznego, ze szczególnym uwzględnieniem polityki, nie może się z Mistewiczem nie zgodzić. Widać to wyraźnie po wynikach ostatnich wyborów, w których największy i niespodziewany sukces odnieśli kandydaci niemający o polityce, gospodarce, prawie czy dyplomacji zielonego pojęcia, potrafiący jednak zainteresować (uwieść) wyborcę swoją interesującą historią. Jak krakowska posłanka Ruchu Palikota Anna Grodzka, której jedynym asumptem do stanowienia prawa i (współ)decydowania o losach 38 milionów Polaków jest pewna operacja przeprowadzona w egzotycznej Tajlandii.

Sukces Anny Grodzkiej (et consortes) jest jednak niewątpliwy, podobnie jak niewątpliwie skuteczne są sposoby na zwycięstwo w wyborach podsuwane przez Mistewicza. I właśnie dlatego "Marketing polityczny" to książka - w swej słuszności i skuteczności przedstawianych recept - przerażająca. Oto na naszych oczach walą się w gruzy liczące niekiedy tysiące lat przemyślenia najwybitniejszych umysłów ludzkości. Analizujących systemy polityczne i sposoby funkcjonowania państwa, spierających się o wartości, budujących teoretyczne modele mające ułatwić funkcjonowanie tak skomplikowanych struktur, jakimi są współczesne państwa i społeczeństwa. Na śmietnik historii trafiają takie książki jak "Państwo" Platona, "Polityka" Arystotelesa, "Lewiatan" Hobbesa... Ba, nawet "Książę" Nicolo Machiavellego, uważany dotąd za szczyt politycznego cynizmu i fundamentalny podręcznik manipulowania rządzonymi, okazuje się niepotrzebnie przeintelektualizowanym traktatem o nieskuteczności... By rządzić państwem i milionami ludzi, w dodatku - to najbardziej przerażające - za ich zgodą! - wystarczy dziś opowiedzieć o nietypowym wyjeździe do Tajlandii...

Książka Eryka Mistewicza to również swoisty pamflet na demokrację, ustrój - jak twierdził Winston Churchill - najgorszy z możliwych (ale na razie nikt nie wymyślił lepszego). Faktem jest, że wszystkie ustroje wymyślone do tej pory w zaciszu gabinetów czy oliwkowych gajów, od platońskiej politei (rządy filozofów, wprowadzane w starożytności w Syrakuzach, a w XX wieku w zwyrodniałej formie przez marksistów) po dyktaturę proletariatu czy narodowy socjalizm, przyniosły skutki przerażające. Ale równie przerażające jest to, co na naszych oczach dzieje się z demokracją. W której identyczne prawo wpływania na życie publiczne ma wyrafinowany intelektualista, jak i osobnik niepotrafiący przeczytać trzystronicowego tekstu, niedostrzegający związku między wrzucaną do urny kartą do głosowania, a własnym życiem, powierzanym beztrosko ludziom całkowicie pozbawionym niezbędnych kompetencji.

Sam Mistewicz zresztą nie ukrywa, że chodzi mu o umiejętność zdobywania poparcia takich właśnie ludzi. "Wysoka frekwencja, ważna z punktu widzenia zwycięstwa wyborczego, łączy się w istotny sposób ze zmobilizowaniem livsów, osób niedoinformowanych, nieczytających gazet, nieoglądających programów informacyjnych, niesięgających do internetu. Osób, których świat ogranicza się do własnego podwórka, własnych przeżyć i doświadczeń, uzupełnionych przeżyciami gwiazd seriali, popkultury, sportu, kuchni, członków rodzin panujących, premiera i prezydenta. (...) Świat słowa pisanego jest światem racjonalnej analizy poddanej ocenie czytelnika, wymagającej od niego jednakże pewnego poziomu dyscypliny i koncentracji uwagi, a więc wysiłku. (...) Livsi nie czytają. Politycy nie mają szans na najmniejszy wysiłek z ich strony. Są za to namiętnymi odbiorcami emisji TV przynależących do odmiennego od słowa pisanego sposobu przedstawiania świata. Nie ma w nim miejsca na logikę analizy" - pisze Mistewicz.
Oczywiście trudno mieć do Mistewicza - mistrza i nauczyciela manipulacji takimi właśnie wyborcami -jakiekolwiek pretensje. Nie on taki świat stworzył, on tylko wyciąga konsekwencje z otaczającej i jego, i nas, rzeczywistości. On tylko uczy, jak się w takim świecie poruszać.

I właśnie to, że chcąc zwyciężać w demokratycznych wyborach trzeba w dzisiejszym świecie z takich rad korzystać - przeraża mnie najbardziej.

Włodzimierz Jurasz

Eryk Mistewicz "Marketing narracyjny. Jak budować historie, które się sprzedają", Wydawnictwo Helion, ONEpress Exclusive, Gliwice 2011, 218 stron.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski