Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożegnanie Błażusiaka ze startami w Ameryce

Rozmawiał Artur Gac
Tadeusz Błażusiak
Tadeusz Błażusiak Fot. Archiwum
Rozmowa. Nowotarżanin Tadeusz Błażusiak, gwiazda światowego enduro, mówi o planach na najbliższą przyszłość.

– Po ponad siedmiu latach zrezygnował Pan ze ścigania się za oceanem, zatrzymując licznik na pięciu tytułach mistrza Ameryki Północnej w endurocrossie. Trudno było zamknąć przebogaty w sukcesy, jeden z najważniejszych rozdziałów w sportowej karierze?

– Nawet bardzo, ale decyzja chodziła mi po głowie już od pewnego czasu, a zapadła po rozmowach z zespołem w ubiegłym roku. Napięty kalendarz startów nie pozwalał mi na odpoczynek i odpowiednią regenerację organizmu. W tej sytuacji należało wybrać jedną stronę świata, Europę lub Stany Zjednoczone, więc postanowiłem zostać blisko domu.

– Rezygnacja z mistrzostw Ameryki Północnej wynika wyłącznie z Pana potrzeb, czy była też w interesie pracodawcy, czyli zespołu fabrycznego KTM?

– Główna decyzja należała do mnie, ale team nie miał żadnego problemu z moim stanowiskiem. Jestem zawodnikiem, który ściga się najwięcej w ciągu roku, bo praktycznie cały czas jestem na zawodach. Rozsądne argumenty spotkały się z pełnym zrozumieniem i szefostwo przychyliło się do mojej decyzji. Wiadomo, że najlepszy poziom, wykorzystując swoje możliwości do maksimum, prezentuje zawodnik zadowolony.

– W piątek na Florydzie odbyła się pierwsza runda endurocrossu. Zaskoczył Pan organizatorów, czy dużo wcześniej zostali wtajemniczeni?

– Pojawiały się jakieś słuchy, natomiast nie byli świadomi do samego końca. Informację z pierwszej ręki otrzymał tylko jeden z promotorów mistrzostw Eric Peronnard, który jest moim wieloletnim kolegą.

– Za oceanem zapewnił Pan sobie status gwiazdy, tam globalnie przyjęło się imię „Taddy”, a Amerykanie traktowali Pana prawie jak rodaka.

– Na pewno stałem się ważną postacią tego sportu, nie tylko w związku z pięcioma tytułami, raz drugim i trzecim miejscem, ale także długim stażem startów. Do tego zdobyłem cztery złote medale X-Games. Stałem się twarzą dyscypliny, czułem się wyróżniony, że Amerykanie doceniali moje wygrane, choć pozbawiałem zwycięstw ich rodaków.

– Żadna inna seria wyścigowa nie zapewniła Panu takiego rozgłosu medialnego i popularności?

– Trudno o jednoznaczną odpowiedź, ponieważ zawody Erzberg Rodeo też miały duży wpływ na moją pozycję. Raczej jedne sukcesy napędzały drugie i kolejnymi zwycięstwami budowałem swoją renomę, począwszy od triumfów w Europie, aż po sukcesy w USA. Niemniej obecność w Stanach Zjednoczonych na pewno w dużym stopniu wpłynęła na moją wartość.

– Najbardziej spektakularnym sukcesem w Pana wydaniu był tzw. „perfect season”, czyli zdobycie w 2011 roku tytułu poprzez wygranie wszystkich ośmiu finałów?

– To był sezon ze wszech miar wyjątkowy, ponieważ faktycznie w niesamowitym stylu sięgnąłem po tytuł, a przy tym wygrałem wszystkie kwalifikacje. Takie dokonania pamięta się przez całe życie, ale ja cenię wszystkie sukcesy.

– Planuje Pan pożegnanie?

– Nie było czasu o tym pomyśleć, ale pomysł jest ciekawy przy okazji mojej wizyty w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście nie zadeklaruję, że już nigdy tam nie wystąpię, bo pojedynczy start zawsze jest możliwy.

– Przed Panem ostatnia runda MŚ w superenduro, zapewne okraszona zdobyciem szóstego z rzędu tytułu. Co dalej?

– Po Grand Prix Francji (14 marca) biorę 2-3 tygodnie wolnego.

– Czy w związku z tym coraz realniejszych kształtów nabiera Pana debiut w Rajdzie Dakar?

– Do tego jeszcze daleka droga, ale plan na Dakar dojrzewa. Na razie czeka mnie bardzo wymagający rok, który z powodu zmian obliguje mnie do poświęcenia jeszcze więcej czasu na specjalistyczny trening, a zwłaszcza pracy i testów nad przygotowaniem motocykla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski