Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznałem trenera Podolińskiego. Wiem, że nie daje sobie w kaszę dmuchać

Rozmawiał Łukasz Madej
Pawlusiński grał w Cracovii pięć i pół roku. W lidze zdobył 26 goli
Pawlusiński grał w Cracovii pięć i pół roku. W lidze zdobył 26 goli Fot. Wojciech Matusik
Rozmowa z DARIUSZEM PAWLUSIŃSKIM, byłym piłkarzem Cracovii.

– Pamięta Pan 30 marca 2007 roku?

– Nie mam zielonego pojęcia, co się wtedy wydarzyło.

– Cracovia pokonała 3:0 Lecha Poznań, a Pan zdobył jedną z bramek.

– Hmm, muszę tak solidnie pogrzebać w pamięci. A graliśmy na stadionie Cracovii?

– Tak, waszym trenerem był Stefan Majewski, Lecha Franciszek Smuda, a Pan trafił po zagraniu Marcina Bojarskiego.

– Już kojarzę. To były moje początki, w Krakowie występowałem dopiero drugi sezon.

– Zapytałem o tamto spotkanie, bo w najbliższy piątek Cracovia też podejmie Lecha. Powtórka z wyniku jest realna?

– Trudno powiedzieć, ale daj Boże, żeby Cracovia wygrała, chociaż 1:0. Teraz potrzebuje przede wszystkim trzech punktów, a to, w jakich zwycięży rozmiarach, jest mniej ważne. W każdym razie w piątek z przyjemnością siądę przed telewizorem.

– Jest Pan na bieżąco z tym, co się w Cracovii dzieje?

– Jakby nie było, trochę zdrowia w tym klubie zostawiłem. Śledzę wyniki, z niektórymi chłopakami nadal mam kontakt. A do tego w juniorach gra mój syn Dawid. Obija się nawet o drugą drużynę, występuje na mojej pozycji.

– Wróćmy do Cracovii i Lecha: w spotkaniach tych drużyn często padało dużo bramek.

– Zgadza się, a bardzo dobrze pamiętam taki mecz, kiedy w Poznaniu prowadziliśmy 3:1, sam zdobyłem jedną z bramek, jednak dużo nie brakowało, a przegralibyśmy 3:4. Nie uznano wtedy gola Marcinowi Wasilewskiemu, a w 90 minucie dla nas do siatki trafił Piotrek Giza.

– Skąd taka tendencja, jeśli chodzi akurat o te ekipy?

– Obie lubią grać ofensywnie. Obrona – obroną, ale w przodzie mają dobrych zawodników.

– Co ciekawe, niemal dekadę temu Cracovia grała podobnym systemem do obecnego.

– Tak, przypominam sobie, że za trenera Majewskiego też był stosowany system 3-5-2. Wtedy nie przywiązywało się jednak aż tak dużej uwagi do obrony. Teraz jest całkiem, całkiem inaczej.

– Tamten Pana zespół był mocniejszy od obecnego?

– Trudno porównywać. W każdym razie obecnie Cracovia jest w dolnej części tabeli, a my byliśmy wysoko. Mieliśmy zgraną drużynę, jeden za drugiego szedł w ogień. Dzisiaj na Cracovię patrzę już tylko jako kibic... Mogę powiedzieć tyle, że trenera Podolińskiego znam, miałem okazję współpracować z nim właśnie w Cracovii (był asystentem Artura Płatka – przyp.) i wiem, że ma twardą rękę, nie daje sobie w kaszę dmuchać.

– Piłkarz z Pana parametrami – dynamiczny skrzydłowy z dobrym strzałem – teraz „Pasom” by się przydał.

– Mój czas w Cracovii już był, kilka lat temu dobiegł końca, ale w klubie jest mój następca i wierzę, że uda mu się przebić. Uważam, że Dawid jest materiałem na piłkarza.

– Pan, mając 37 lat, jest najskuteczniejszym piłkarzem Rakowa Częstochowa i całej II ligi.

– Nie patrzę w metrykę sobie i jestem ostatnim, który by komuś wiek wypominał. Dla mnie liczą się umiejętności. Na szczęście teraz jestem zdrowy, niedawno miałem jednak dwie poważne kontuzje. Pomogli mi ludzie, z którymi znam się z Cracovii – doktor Bobrowski i Piotr Socha. Swoje lata mam, jednak potrafię jeszcze pomóc zespołowi i strzelać bramki.

– Większość nadal zdobywa Pan z dystansu?

– Były i takie, ale też z wolnego, dwie czy trzy z karnych. Najważniejsze jest jednak dobro drużyny, taki byłem, jestem i będę.

– Ciągle mieszka Pan w Krakowie?

– Nie, w Częstochowie, trudno byłoby codziennie dojeżdżać 150 km. W Krakowie został syn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski