Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pozostał niedosyt

BK
Wesele w rodzinie sprawiło, że obecny na każdym meczu swojej drużyny prezes Soły Kobiernice Czesław Kasolik, tym razem wyjątkowo nie przyszedł na stadion. Oczywiście zaraz po końcowym gwizdku otrzymał meldunek telefoniczny, ale nie były to dobre wieści.

Rekord zaskoczył Sołę Kobiernice otwartą grą od pierwszej minuty

   Po świetnej passie 12 spotkań bez porażki Soła przegrała po raz drugi z rzędu. Tym razem uległa Rekordowi Bielsko-Biała (0-2). Wprawdzie trudno przypuszczać, aby mogło jej to zaszkodzić w utrzymaniu w V lidze bielskiej, ale niedosyt pozostał.
   Nie ukrywał tego wiceprezes Soły Bartosz Iskierka. - To był mecz za 6 punktów dla obu zespołów. W razie wygranej Soła mogła być pewna już utrzymania, poza tym pozostawilibyśmy w tyle Rekord. Tymczasem teraz to oni odrobili do nas stratę. Najgorsze jest to, że wcale na tę porażkę nie zasłużyliśmy. Na pewno bardziej sprawiedliwy byłby remis - mówił po meczu wiceprezes Iskierka.
   Nie zgodził się z przypuszczeniami, że po serii udanych występów drużyna mogła wpaść w mały "dołek". Jego zdaniem, podopieczni trenera Mirosława Kubisiaka rozegrali dobre spotkanie, ale równie udany był to mecz dla bielszczan. Rekord chyba nawet zaskoczył gospodarzy otwartą grą od pierwszej minuty.
   Szwed kilka razy miał okazję pokazać, że zna bramkarski fach, broniąc strzały Czernka czy Fotka. Raz dopisało mu też szczęście, gdy sędzia podyktował rzut karny przeciwko Sole za zagranie piłki ręką przez Pawińskiego. Piłkarz Rekordu trafił w słupek.
   Wydawało się, że teraz szczęście odwróci się od bielskiego zespołu. Ci jednak dalej grali swoje i po godzinie dopięli swego. Po stracie piłki w środku pola przez Szlagora, nastąpiła szybka akcja, którą celnym uderzeniem zakończył Szymura.
   - Od tego momentu nie mieliśmy już nic do stracenia, zaatakowaliśmy bardziej zdecydowanie. Nasi zawodnicy strzelali z dystansu i bliska, ale brakowało w tych uderzeniach precyzji. Mam na myśli szczególnie Szlagora i Dudzica, którzy główkowali z najbliższej odległości, ale minimalnie niecelnie. Nasze nadzieje na uratowanie chociaż remisu rozwiał Drewniak, wykorzystując znów błąd obrońców. Pięć minut to było stanowczo za mało, aby jeszcze coś zmienić - stwierdził wiceprezes Iskierka.
   Piłkarze Soły, mimo wszystko mieli nadzieję, że zły meldunek z boiska nie popsuł nastroju prezesowi na weselu...
(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski