Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożyczki nadal są bardzo tanie

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Aby w Krakowie kupić sobie kawalerkę, trzeba mieć 50 tys. złotych w gotówce. Resztę - około 150 tys. zł - można pożyczyć w banku.

Większy wkład własny nie spowodował zmniejszenia liczby chętnych na pożyczenie pieniędzy na zakup mieszkania. To efekt m.in. utrzymujących się od dwóch lat niskich stóp procentowych.

Niższe raty

Jak wylicza Open Finance, dzięki rekordowo niskim stopom procentowym Polacy oszczędzają na kredytach hipotecznych aż 7,6 mld zł rocznie.

W styczniu tego roku Polacy byli zadłużeni tytułem kredytów hipotecznych na kwotę 234,5 mld zł. Łączne odsetki od tej kwoty można oszacować - na podstawie danych Narodowego Banku Polskiego - na 8,6 mld zł rocznie, czyli prawie 720 mln zł miesięcznie.

- Kwota ta napęczniałaby do 16,2 miliarda złotych rocznie i prawie 1,4 miliarda miesięcznie, gdyby stopy procentowe były na poziomie z połowy 2012 roku - podkreśla Bartosz Turek z Open Finance.

Jeszcze dobitniej obrazuje to przykład przeciętnego kredytobiorcy. - Zadłużony na 200 tysięcy złotych i 30 lat miał w roku 2012 ratę na poziomie około 1350 złotych miesięcznie. Średnia marża kredytu udzielonego w czerwcu 2012 roku wynosiła bowiem 1,99 procenta. Po spadkach stóp procentowych oprocentowanie tego długu zmalało z ponad 7,1 do około 3,7 procenta obecnie. Skutek? Ten sam kredytobiorca cieszy się dziś ratą na poziomie niewiele ponad 920 złotych miesięcznie - wylicza Bartosz Turek.

Ta kredytowa sielanka może się jednak szybko skończyć. Prezes Narodowego Banku Polskiego otwarcie przyznaje, że w 2018 roku możemy już przestać cieszyć się najtańszym długiem w historii. Pojawiają się też prognozy sugerujące, że do podwyżek dojść może wcześniej. Ktoś, kto zadłużył się dziś na 200 tys. zł na 30 lat, z oprocentowaniem na poziomie 4,44 proc. (średnia dla nowych kredytów według NBP), cieszy się ratą na poziomie 1000 zł miesięcznie. - Musi jednak mieć świadomość, że w mało prawdopodobnym dziś scenariuszu, powrót stóp procentowych do poziomu z połowy 2012 roku może oznaczać podwyżkę miesięcznie raty o ponad 40 procent - ostrzega analityk Open Finance.

Nadal są chętni na kredyty

W ubiegłym miesiącu banki i SKOK-i przesłały do Biura Informacji Kredytowej zapytania o kredyty mieszkaniowe na kwotę wyższą o 6,7 proc. w porównaniu z lutym 2016 r.

- Po bardzo dużej liczbie wniosków złożonych w styczniu br. w związku z ubieganiem się o dofinansowanie z programu Mieszkanie dla Młodych, w lutym wartość wniosków złożonych o kredyty mieszkaniowe ustabilizowała się na poprzednio notowanych poziomach - ocenia Sławomir Grzybek, dyrektor Departamentu Business Intelligence Biura Informacji Kredytowej.

O kredyty mieszkaniowe zawnioskowało mniej klientów (32,8 tys. osób w porównaniu do 36,0 tys. osób rok wcześniej), za to klienci wnioskowali o ok. 10 proc. wyższe kwoty. - Wzrost średniej kwoty wnioskowanego kredytu w pewnym stopniu może być powiązany z tym, że rok wcześniej w lutym nadal przyjmowane były wnioski w ramach programu MdM, które w większości dotyczyły zakupu średnio niższej wartości nieruchomości - zwraca uwagę dyrektor Grzybek.

Tanio kupić kawalerkę

Z danych NBP wynika, że za 30-metrową używaną kawalerkę trzeba zapłacić od 92 tys. zł w Zielonej Górze do 217 tys. zł w Warszawie.

W Krakowie średnia cena transakcyjna małego mieszkania na rynku wtórnym to niespełna 180 tys. zł. W przypadku lokali nowych kupujący kawalerkę pod Wawelem potrzebuje ok. 194 tys. zł. W innych miastach ceny wahają się od 116 do 231 tys. zł.

- W efekcie, żeby ze spokojem podejść do zakupu mieszkania i móc wybierać z całej oferty kredytowej dostępnej na rynku, trzeba mieć od 26 tysięcy złotych gotówki w przypadku zakupu kawalerki w Zielonej Górze po 50-60 tysięcy złotych w Warszawie - wylicza Bartosz Turek.

W większości miast wojewódzkich przyszły nabywca skromnego „M” musi dysponować oszczędnościami w kwocie od 30 do 40 tys. zł. Z taką sytuacją spotkają się mieszkańcy Białegostoku, Opola, Kielc, Szczecina, Łodzi, Bydgoszczy, Olsztyna, Rzeszowa, Katowic i Lublina. O 10 tys. zł wyższy budżet muszą mieć mieszkańcy Gdyni, Gdańska, Poznania i Wrocławia. W Krakowie przy zakupie nowej kawalerki wkład własny to ok. 45 tys. zł. Transakcja na rynku wtórnym wymaga większego wkładu - blisko 50 tys. zł. Ta różnica wynika z dodatkowych kosztów transakcyjnych przy zakupie mieszkania z rynku wtórnego.

Bartosz Turek zwraca uwagę, że niektóre banki przyjmują wnioski kredytowe od osób mających tylko 10 proc. wkładu własnego. I przypomina, że można też negocjować prowizję dla pośrednika i stawkę dla notariusza. - W skrajnym przypadku można ograniczyć kwotę potrzebnej do zakupu gotówki o połowę, ale wiąże się to często z dodatkowymi kosztami w postaci wyższych rat - ostrzega analityk Open Finance.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski