Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Praca bez umowy. Drugie podejście

Zbigniew Bartuś
Kontrowersje. Sejm zajął się opisaną przez nas patologią. Czy nowe przepisy ograniczą masowe zatrudnianie pracowników"na czarno"?

Rząd doskonale zna problem "pierwszego dnia pracy", opisany przez nas w ubiegły piątek. Kilka lat temu do Sejmu trafił nawet projekt przepisów likwidujących prawną lukę, wykorzystywaną przez nierzetelne firmy do oszukiwania państwa oraz niszczenia uczciwej konkurencji.

To dzięki tej luce inspektorzy pracy w kontrolowanych przez siebie zakładach spotykają pracowników zatrudnionych "na czarno", ale od pracodawców słyszą kłamstwa, że dana osoba jest pierwszy dzień w pracy. W rzeczywistości jest ona zatrudniona już od dłuższego czasu bez pisemnej umowy, a często również bez zgłoszenia do ubezpieczenia społecznego oraz bez badań wstępnych i szkolenia bhp.

Projekt mający skończyć z tą patologią poleżał w Sejmie dwa lata i został po cichu uśmiercony głosami posłów koalicji. Teraz, na fali medialnego zainteresowania, wrócił.

- Furtką do nadużyć jest zwłaszcza artykuł 29 Kodeksu pracy, który pozwala zawrzeć pisemną umowę z pracownikiem w dniu podjęcia przez niego pracy, a niekoniecznie przed. Pracodawca nie musi też od razu zgłaszać pracownika do ZUS - ma na to aż 7 dni. W praktyce pracownik może więc rozpocząć pracę bez żadnej umowy i ubezpieczenia - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" Anna Majerek, rzeczniczka Okręgowego Inspektoratu Pracy w Krakowie.

Państwowa Inspekcja Pracy alarmuje od lat o coraz powszechniejszym wykorzystywaniu luki przez nieuczciwych pracodawców oraz będących z nimi w zmowie pracowników preferujących pracę "na czarno". W swych sprawozdaniach dla parlamentu PIP zwraca uwagę, że kontrolujący firmy inspektorzy nie mają jak ścigać tego zjawiska, przez co rozrasta się szara strefa - ze szkodą dla gospodarki, budżetu państwa i wpływów ZUS.

Wszystkie patologie szczegółowo opisała w lutym tego roku Iwona Hickiewicz, główny inspektor pracy (GIP). W liście do Sejmu alarmowała, że część pracodawców wykorzystuje lukę, aby "bezprawnie zatrudniać ludzi na okresy próbne". Jej zdaniem, pracodawcy powinni obowiązkowo potwierdzać na piśmie warunki zatrudnienia przed dopuszczeniem danego pracownika do pracy. Wystarczy zmodyfikować brzmienie artykułu 29.

- Powinno to w znacznym stopniu przyczynić się do wzmocnienia ochrony praw pracowniczych. Zmiana ta niewątpliwie zwiększy też skuteczność kontroli legalności zatrudnienia - uważa Hickiewicz, która w miniony wtorek przedstawiła posłom informację dotyczącą kontroli z ostatnich siedmiu lat. Zjawisko z roku na rok się nasila.

Potwierdzają to działacze "Solidarności" i innych związków. - Po wejściu kontroli PIP do firm, zwłaszcza mniejszych sklepów czy na budowy, nagminnie zdarza się, że pół załogi, a nawet cała załoga jest pierwszy dzień w pracy - powiedział nam Adam Lach z małopolskiej "Solidarności".

W informacji dla Sejmu za rok 2013 Iwona Hickiewicz ironizowała: "Tzw. pierwszy dzień pracy dla wielu ludzi trwa tygodniami, miesiącami, a być może latami. Codziennie są pierwszy dzień w pracy, oczywiście w przypadku kontroli".

Resort pracy, zapytany przez nas o ten problem, odpowiedział po kilku dniach. - Ministerstwu znany jest problem "pierwszego dnia" oraz stanowisko PIP w tej kwestii - zapewnia Agnieszka Krzyżak z biura rzecznika. Dodaje, że posłowie od pewnego czasu pracują już nad stosownymi zmianami w Kodeksie pracy, a "rząd widzi możliwość prowadzenia dalszych prac nad tym projektem".
Projekt zmian złożyło opozycyjne Prawo i Sprawiedliwość. Pilotuje go były szef "S", a obecnie poseł PiS Janusz Śniadek. Przewiduje on zmianę brzmienia artykułu 29 zgodnie z obowiązującą w wielu krajach zasadą, że bez pisemnej umowy nie można dopuścić nikogo do pracy. Pracodawca musiałby potwierdzić na piśmie m.in. rodzaj umowy i jej warunki, np. wysokość wynagrodzenia.

- Na Słowacji, gdzie skala patologii była podobna, taka zmiana przepisów rozwiązała problem - mówi Anna Majerek.
Janusz Śniadek (który szacuje liczbę pracujących w Polsce "na czarno" na ok. 600 tys. osób) mówi, że wśród osób uprawiających ten proceder panuje pełne poczucie bezkarności. Mile zaskoczyło go więc, że przedstawiciele wszystkich klubów poselskich - i koalicji, i opozycji - wypowiedzieli się o jego projekcie pozytywnie.

"Pozostaje mi tylko wyrazić nadzieję, że nie przeleży on teraz w szufladach komisji, podzielając los poprzedniego bardzo podobnego projektu, który po ponad półtora roku oczekiwania na pierwsze czytanie w Sejmie i dalszych ośmiu miesiącach zawieszenia trafił do komisji i tam na wniosek przedstawiciela Platformy został odrzucony w całości" - mówił w Sejmie poseł PiS.

Na razie Kancelaria Sejmu gromadzi opinie na temat projektu. Obok GIP zdecydowanie poparła go S", a służby prawne Sejmu, prokuratora generalnego czy Sądu Najwyższego nie zgłaszają uwag. Podobnie jak Związek Rzemiosła Polskiego. Wątpliwości mnożą natomiast przedstawiciele organizacji pracodawców.

Dyrektor Jakub Wojnarowski w imieniu Konfederacji Lewiatan zgadza się, że "zatrudnianie na czarno jest naganne", ale jednocześnie przekonuje, że - wbrew twierdzeniom PIP - w obecnym stanie prawnym "interesy pracownika są dostatecznie chronione". Zdaniem Lewiatana, proponowane przez PIP i posłów zmiany w art. 29 utrudniłyby działalność zwłaszcza "dużych firm, o złożonej strukturze organizacyjnej". Dlatego ocenia projekt negatywnie.

Uwagi zgłosił też Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP. Jego zdaniem, proponowane brzmienie art. 29 jest "niejasne i budzi wątpliwości", a w dodatku "będzie opóźniać proces zatrudniania pracowników". - Może tak się zdarzyć z uwagi na problemy w dystrybuowaniu dokumentów dotyczących zatrudnienia. Spowoduje to komplikacje organizacyjne, w szczególności wśród dużych pracodawców - przekonuje Malinowski.

Tadeusz Fic, okręgowy inspektor pracy w Krakowie, który regularnie spotyka się ze swym odpowiednikiem z Koszyc, opisuje, że na Słowacji pracodawca może zawiadomić odpowiednie organy o zatrudnieniu pracownika przy pomocy zwykłego esemesa.

Ma jedynie obowiązek zrobić to przed dopuszczeniem tej osoby do pracy - inaczej grożą mu drakońskie kary. Takie rozwiązanie pozwala skutecznie walczyć z patologią "pierwszego dnia", nie powodując jednocześnie dolegliwości po stronie pracodawców.

Również Andrzej Tutajewski, prezes Małopolskiego Porozumienia Organizacji Gospodarczych uważa, że proponowana zmiana nie utrudni nadmiernie życia przedsiębiorcom. Może za to uzdrowić rynek, ograniczając nieuczciwą konkurencję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski