Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Praca u podstaw

Redakcja
Cała rodzina Burmerów była usportowiona. Zaczęło się od dziadka: ojciec Jana, też Jan, grał w piłkę u kolejarzy z Prokocimia, siostra Halina grała w siatkówkę i biegała, a brat Józef podążył śladami ojca. W przypadku Jana i potem Grzegorza nie mogło być więc inaczej.

Jan Burmer

 W Prokocimiu Burmerów znają niemal wszyscy. Trudno się dziwić - syn Grzegorz zapowiadał się kiedyś na bardzo dobrego zawodnika, a ojciec Jan, najpierw piłkarz, potem trener, wychował kilku zdolnych piłkarzy. Fenomen Jana Burmera polega jednak na czym innym. W dzisiejszym futbolu, gdy komercjalizacja dosięga nawet niższe klasy rozgrywkowe, a zawodnicy i trenerzy żądają coraz więcej, on spokojnie szkoli młodzież. Więcej - daje mu to satysfakcję.
 Burmerowie zaczynali w Prokocimiu. W okresie międzywojennym, w tej dzielnicy Krakowa, która wówczas znajdowała się poza jego granicami, były dwa kluby - Orion (tam grał dziadek Jan) i Pogoń. W wyniku połączenia powstał klub w dzisiejszej postaci. Za czasów młodości ojca to była naprawdę silna drużyna. On sam też nie grał najgorzej i szybko został dostrzeżony przez działaczy II-ligowego wówczas Wawelu. Wtedy jeszcze nie wiedział, że w wojskowym klubie będzie grał przez 11 lat. Nim jednak zakończył przygodę z Wawelem, na przełomie lat 60. i 70., wrócił do Prokocimia szkolić młodzież. To wtedy wszystko się zaczęło, choć wspomina teraz, że wcześniej miał też bliski kontakt z synami siostry. Był dla nich pierwszym nauczycielem gry w piłkę - jeden z nich grał nawet później w kadrze Krakowa. Dlaczego zdecydował się na taki krok? - Ciągnęło mnie do rodzinnych stron, a poza tym działacze z Prokocimia namówili mnie, żeby im pomóc w szkoleniu. W pracy z młodzieżą od początku czuł się dobrze.
 Gdy skończył grę w Wawelu, wrócił do Prokocimia już na dobre. Wyniki trenerskie przyszły bardzo szybko, bo drużyna awansowała wkrótce do silnej III ligi. Zawodnicy pracowali, a kolej łożyła pieniądze. Sam Burmer podchodził do swoich obowiązków z żelazną dyscypliną, jeszcze w Wawelu został bowiem zawodowym wojskowym (kwatermistrz). Stamtąd wyniósł dobrą organizację życia. Do dzisiaj wszystko ma zresztą dokładnie zaplanowane i poukładane. Teraz z tej dyscypliny wiele mu zostało. Potrafi ją przekazać najmłodszemu pokoleniu. A z nim pracowało mu się zawsze najlepiej. - Od kiedy pamiętam, podchodziłem do młodzieży z dużą życzliwością. Lubiłem pracę z nią. Teraz też lubię, mimo że chłopaków trudniej namówić na regularne treningi. Mają dużo innych rozrywek.
 Sukcesy były potwierdzeniem słusznego wyboru. W połowie lat 80. doprowadził młodych zawodników Prokocimia do walki o mistrzostwo Krakowa z Wisłą i Cracovią.
 Od tamtej pory pracował jeszcze w Wawelu, zakładał młodsze grupy wiekowe w Nadwiślance Nowe Brzesko, aż wreszcie znalazł przystań w Armaturze. Tam znalazł również przyjazne otoczenie, bo wielu rodziców autentycznie interesuje się szkolonymi przez niego pociechami. A pracy jest trochę, bo tylko wśród trampkarzy są trzy grupy, które w okresie wakacji trenowały po dwa razy dziennie. - Jak się widzi zaangażowanie tych młodych chłopaków i ich chęć do gry, to aż przyjemnie z nimi pracować. A może akurat z nich coś wyrośnie? Sport może ich ukształtować. Wiek 12-14 lat wydaje mi się bardzo ważny - mówi Burmer.
 Wie dobrze, że dzisiaj kto ma pieniądze, ten rządzi. Szczególnie w futbolu. To go jednak nie przeraża. Sam zabronił kiedyś 16-letniemu synowi przejścia do drużyny Maccabi z Izraela, bo uważał, że nie będzie to dla niego dobre. Dzisiaj marzy o wychowaniu kilku pierwszoligowców, a przy odrobinie szczęścia może nawet reprezentanta Polski. Jest zdecydowanym zwolennikiem wprowadzania do składu młodych zawodników. - Znałem dwóch trenerów, którzy nie bali się stawiać na młodych: Kurdziela i Franczaka. Za to ich cenię - _mówi._ Na razie jego największymi nadziejami są bracia Baligowie: Tomek i Bartek. Pewnie go nie zawiodą.

(RP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski