Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracowaliśmy podczas obozu bardzo ciężko, ale nikt nie narzekał

Rozmawiał Bartosz Karcz
Maciej Sadlok ostatnio w Wiśle występował na lewej stronie obrony
Maciej Sadlok ostatnio w Wiśle występował na lewej stronie obrony Fot. Andrzej Banaś
Rozmowa z MACIEJEM SADLOKIEM, piłkarzem krakowskiej Wisły, który przygotowuje się do nowego sezonu.

- W ostatnim sparingu z Zagłębiem Sosnowiec strzelił Pan piękną bramkę po sprytnie rozegranym rzucie wolnym. To pewnie miły przerywnik w ciężkich przygotowaniach do sezonu?

- Trochę było w tym wszystkim improwizacji, nie przygotowywaliśmy tego wcześniej. Skoro jednak przeciwnicy zostawili trochę wolnego miejsca, to cieszę się, że udało się to wykorzystać i zdobyć ładną bramkę. To był rzeczywiście taki miły akcent na zakończenie ciężkiego zgrupowania. Pobiegaliśmy podczas obozu mocno, ale dobrze, że przy pracy na pełnych obrotach obyło się bez kontuzji. Czujemy to na razie w nogach, nasza gra jest jeszcze wolna, ale powinno być lepiej.

- Jest Pan kolejną osobą, która wspomina o ciężkich przygotowaniach. Rzeczywiście trener Dariusz Wdowczyk tak mocno dał wam w kość?

- Było dość mocno, ale nikt się nie skarżył, wszyscy pracowali na pełnych obrotach. Mamy w drużynie zawodników, którzy mają świadomość, że to jest moment właśnie na taką ciężką pracę. Dobrze, że wybiegaliśmy swoje kilometry, bo pamiętamy, jak było w tamtej rundzie. Nie byliśmy aż tak dobrze przygotowani do sezonu i to się później odbijało na naszej grze.

- Do startu sezonu zostały jeszcze dwa tygodnie. To wystarczający czas, żeby „złapać świeżość”?

- Na pewno. Teraz jest właśnie ten okres, gdy pracujemy więcej z piłką, będzie też sporo zajęć, które mają poprawić dynamikę. Jestem pewien, że będzie wszystko dobrze już w lidze.

- W sparingach gracie cały czas na trzech obrońców. Spodziewa się Pan, że tak samo będzie już w lidze?

- Może tak być. Poświęcamy temu sporo czasu, mamy dużo odpraw na ten temat. Jeśli trener ma taką wizję gry, to nam nie pozostaje nic innego, jak wcielać ją w życie na boisku. Nawet jeśli w lidze nie zawsze będziemy grać na trzech obrońców, to przynajmniej będziemy mieli gotowe kilka wariantów. Nie będziemy schematyczni i łatwiej będzie zaskoczyć przeciwnika. To też powinno nam pomóc w wygrywaniu meczów.

- Zaczynają się pojawiać już tzw. automatyzmy w grze przy tej taktyce?

- Na pewno jest już lepiej pod tym względem. Jak przypomnę sobie choćby mecz z wiosny z Górnikiem Zabrze, gdy pierwszy raz zagraliśmy w ten sposób, a wcześniej mieliśmy w tym ustawieniu raptem dwa treningi, to widzę zdecydowaną poprawę. Wtedy nie bardzo każdy wiedział, gdzie ma biegać, bardziej improwizowaliśmy. Teraz jest już inaczej, zaczyna przynosić efekty praca, jaką wykonaliśmy.

- A Pan jak się czuje w tym ustawieniu?

- Dla mnie to też jest coś nowego, pierwszy raz zagrałem w takim ustawieniu we wspomnianym meczu z Górnikiem Zabrze. Trzeba się jednak dostosować. To trener jest tutaj szefem i on decyduje, jak mamy grać.

- Trener Dariusz Wdowczyk mówi, że nie potrzebuje już więcej wzmocnień. Jak Pan zatem widzi jesień w wykonaniu Wisły?

- Myślę, że teraz jest wszystko lepiej przygotowane niż jeszcze niedawno, gdy było dużo zmian, dużo niewiadomych. Teraz doszło do nas dwóch zawodników, Adam Mójta i Mateusz Zachara, którzy powinni być wzmocnieniem. Nie ma dużej rewolucji w składzie, nawet jeśli pamiętamy o odejściu Rafała Wolskiego. Generalnie jest jednak stabilizacja i to powinno tylko wyjść nam na dobre, gdy wystartuje sezon.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski