Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prąd zamiast ropy

JACEK ŚWIDER
Fot. Archiwum
Fot. Archiwum
Tylko 5 złotych będzie kosztować przejechanie 100 km niewielkim samochodem z napędem elektrycznym - przekonywał kilka miesięcy temu ówczesny wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak.

Fot. Archiwum

MOTORYZACJA. Kraje Unii Europejskiej kreślą śmiałe plany rozwoju motoryzacji opartej na pojazdach napędzanych alternatywnymi paliwami

Pawlak już ministrem nie jest, jednak rozpisana na dziesięciolecia strategia zastąpienia pojazdów z silnikami splinowymi autami napędzanymi prądem pozostała.

Niemal wszystkie kraje Unii Europejskiej właśnie kreślą śmiałe plany rozwoju motoryzacji opartej na pojazdach napędzanych alternatywnymi paliwami. Szczególne miejsce w tych planach zajmują właśnie auta elektryczne. Komisja Europejska jest bliska zaprezentowania (ma to się stać w najbliższych dniach, najpóźniej tygodniach) nowej strategii odchodzenia Europy od ropy naftowej w kierunku paliw alternatywnych, szczególnie prądu elektrycznego. Blisko 84 procent ropy naftowej wykorzystywanej we wszystkich rodzajach transportu w UE pochodzi z importu (około 1 mld euro dziennie). Większość kupowana jest w niestabilnych regionach świata, co oznacza niepewność dostaw.

Propozycje na rzecz intensywniejszego korzystania z paliw alternatywnych mają zagwarantować kierowcom możliwość nabycia odpowiedniego paliwa na większej liczbie stacji w Europie. Gdyby więcej kierowców przerzuciło się na samochody zasilane prądem, wodorem i gazem ziemnym - zamiast benzyną i olejem napędowym - UE byłaby mniej zależna od importu ropy i ograniczyłaby emisję gazów cieplarnianych, co od lat z uporem propagują unijni urzędnicy. Na przeszkodzie powszechnemu korzystaniu z paliw alternatywnych stoją jednak wysokie ceny samochodów, niechęć konsumentów oraz przede wszystkim właśnie brak odpowiednich stacji.

Komisja Europejska chce usunąć te bariery, planuje więc ustanowić wspólne dla UE standardy już do 2020 roku. Jedną z propozycji jest określenie minimalnej liczby stacji z ładowarkami w każdym kraju oraz standardowego gniazdka, by kierowcy mogli naładować baterie swoich samochodów w całej UE. KE chciałaby także, aby wprowadzono jednolite standardy dla węży paliwowych i innych elementów stacji tankowania skroplonego gazu ziemnego, a nawet wodoru.

Co ciekawe, powstałyby również stacje paliw (gazu ziemnego) dla statków we wszystkich większych portach morskich i śródlądowych w UE. Kraje Unii mogłyby wprowadzić te zmiany, dostosowując lokalne przepisy i podatki, pobudzając inwestycje sektora prywatnego. Dostępne są już fundusze unijne na wsparcie takich zmian.

KE zakłada, że do 2020 roku z europejskich miast zniknie 50 procent pojazdów napędzanych tradycyjnymi silnikami spalinowymi, zaś do roku 2050 w miastach naszego kontynentu w ogóle nie będzie słychać warkotu tradycyjnych silników - wszystkie poruszające się po miejskich traktach pojazdy będą napędzane alternatwnymi paliwami (głównie prądem).

W Polsce sprzedaż samochodów elektrycznych i infrastruktura pozwalająca ładować baterie są na etapie "pionierskim". W całym kraju mamy dopiero kilkaset stacji ładowania (są także w Krakowie), choć kilka firm zapowiadało szybki wzrost ich liczby.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski