Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prandelli przegrał, ale wszyscy biją mu brawo

Redakcja
WŁOSKIE PODSUMOWANIE. To było dziwne pożegnanie z Euro. Po najwyższej porażce w historii meczów finałowych podczas mistrzostw Europy, trener Cesare Prandelli po raz kolejny powtórzył wczoraj w Krakowie: - Jestem dumny z tej drużyny. I z gry, którą mieliśmy odwagę zaproponować.

Na ostatniej konferencji w Casa Azzurri witały go brawa. Ze wszystkich stron. Może nawet jeszcze większe niż po wygranym półfinale z Niemcami. Nikt nie pytał o nieudane zmiany, których dokonywał; o zmęczenie piłkarzy. Niezależnie od końcowego wrażenia, które niewątpliwie zostało osłabione wynikiem w Kijowie, Prandellemu - paradoksalnie - udało się bowiem dokonać czegoś, co zdaje się wykraczać poza boisko piłkarskie.

Udało się, w trudnej sytuacji ekonomicznej, którą akurat przeżywają Włochy, zjednoczyć ludzi wokół wspólnej sprawy. - Czy to jest bodziec do tego, jak powinniśmy się zachowywać w takich momentach. A dlaczego nie? - mówił Prandelli.

Wczoraj - być może po raz pierwszy było to tak bardzo widoczne - zobaczyliśmy nie tylko trenera, ale przede wszystkim Prandellego człowieka. - Nikt za bardzo się tego nie spodziewał, tymczasem pozwoliliśmy Włochom marzyć. Pokazaliśmy futbol, który zdobył uznanie innych. Otwarty, do przodu. Pokazaliśmy też, że należy mieć szacunek do rywali, gdy cała ławka rezerwowych przy każdym meczu podchodziła do ławki przeciwników. Nikt tego dotychczas nie robił.

Czy zmieniłby cokolwiek przed finałem, gdyby mógł cofnąć czas? Prandelli unika nazwisk, ale dał wczoraj do zrozumienia, że nie u wszystkich piłkarzy regeneracja sił przebiegła tak, aby mogli walczyć jeszcze w najważniejszym meczu. - Być może w tym ostatnim pojedynku powinienem mieć więcej odwagi, ale oznaczałoby to brak szacunku dla kogoś, kto doprowadził nas do finału - zdradza Prandelli.

Innymi słowy, nawet wtedy, gdy ważą się losy mistrzostwa, nie należy zapominać o "ludzkiej" stronie sportu. Zresztą, włoski trener - dzięki swojemu nastawieniu - wprowadził nową jakość, która pozwala mu dzisiaj tonować emocje i twierdzić, że "zwycięstwo ucieszyłoby wszystkich, ale też zaburzyło równowagę". - Być może nie jesteśmy jeszcze na to przygotowani. Dlatego teraz Włosi chcą wykorzystać tę - jak mówi Prandelli - "pozytywną energię" do poszukiwania talentów na miarę Pirlo i zmian systemowych.

Włosi opuszczają Kraków i Wieliczkę zadowoleni. W Casa Azzurri czuli sie jak u siebie, także wówczas, gdy koncert dawał piosenkarz Edoardo Bennato albo gdy region Kalabrii prezentował swoje produkty. Prezes Giancarlo Abete jeszcze raz podziękował za przyjęcie. - Czuliśmy się tutaj jak u siebie w domu - mówił, ciesząc się, że przez te cztery tygodnie wokół kadry nie było żadnych kontrowersji.

Sprawy obyczajowe zostały nagłośnione dopiero wczoraj, gdy Rafaella Fico, była (?) partnerka Mario Balotellego zdradziła, że jest z nim w ciąży. Jak twierdzi, poinformowała go o tym przed meczem z Niemcami. W ten sposób niesforny Włoch będzie miał pewnie jeszcze jedno wspomnienie z Polski.

Remigiusz Półtorak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski