Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prątki gruźlicy nadal bardzo groźne

Iwona Krzywda
Iwona Krzywda
Podstawową metodą, ułatwiającą diagnozowanie gruźlicy, jest prześwietlenie klatki piersiowej
Podstawową metodą, ułatwiającą diagnozowanie gruźlicy, jest prześwietlenie klatki piersiowej fot. Piotr Krzyżanowski
Tylko w ubiegłym roku na gruźlicę zachorowało ponad 6,4 tys. Polaków. A bakterie, które ją wywołują, są coraz bardziej odporne na leki

Eksperci nie mają wątpliwości, że wbrew pozorom gruźlica jest chorobą, której nadal nie udało się zwalczyć. Odsetek dotkniętych nią pacjentów utrzymuje się na podobnym poziomie, a pod opiekę medyków trafiają nie tylko seniorzy, ale również coraz młodsze osoby, szczególnie narażone na działanie prątków, m.in. ze względu na stresujący tryb życia.

- W związku z częstymi podróżami i emigracją gruźlica stała się dziś problemem globalnym. Będziemy musieli się z nim mierzyć jeszcze przez wiele, wiele lat - mówi prof. dr hab. med. Lucyna Mastalerz, małopolski konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób płuc.

Prątki oporne na leczenie

Na całym świecie co roku gruźlica jest diagnozowana u ponad 10 mln osób. Blisko 1,5 mln z nich umiera. W Polsce odsetek osób cierpiących na tę chorobę nadal jest wyższy niż w innych krajach Unii Europejskiej. Tylko w Małopolsce każdego roku dotyka ona ok. 500 osób. Co więcej, coraz częściej choroba przybiera postać lekoopornej. Tego rodzaju gruźlicy nie da się wyleczyć standardowymi metodami. Jej terapia jest zdecydowanie trudniejsza i dla pacjenta oznacza nawet 20-30 miesięcy spędzonych w izolacji. Dużo rzadziej też kończy się sukcesem i zdecydowanie bardziej obciąża budżet szpitala, bo jej koszty sięgają nawet kilkuset tysięcy złotych.

- Od ponad dziesięciu lat obserwujemy na naszym oddziale wzrost odsetka pacjentów z tą postacią choroby - wskazuje lek. med. Anna Halicka, ordynator oddziału leczenia gruźlicy w Wielkopolskim Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii.

Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat pod opiekę doktor Halickiej trafiło ośmiu chorych z lekooporną gruźlicą. Podobnie sytuacja wygląda w innych polskich lecznicach. Wśród najciężej chorych pacjentów są również cudzoziemcy. Do krajów, gdzie odsetek osób z lekooporną gruźlicą jest najwyższy, należy bowiem m.in. sąsiadująca z Polską Ukraina. U naszych wschodnich sąsiadów na przestrzeni ośmiu lat liczba gruźlików wzrosła dwukrotnie, a system ochrony zdrowia nie gwarantuje im właściwej opieki.

- Mieliśmy na naszym oddziale młodego Ukraińca, u którego zmiany gruźlicze wykryto podczas prześwietlenia klatki piersiowej przed operacją szczęki. W trakcie rozmowy z pacjentem okazało się, że jego matka cierpi na lekooporną gruźlicę i została po prostu wypisana do domu, bez żadnej pomocy - mówi lek. Halicka.

Brak kontroli

Ilu Ukraińców zakażonych prątkami przyjechało do Polski pracować i uczyć się, nie wiadomo, bo osób przekraczających naszą granicę nikt nie bada pod kątem gruźlicy. Walka z tą chorobą szwankuje również nad Wisłą. Objawy gruźlicy trudno rozpoznać i łatwo zbagatelizować. W efekcie wielu chorych, zanim uzyska pomoc fachowców, przez wiele lat jest leczonych na zupełnie inne schorzenia, np. astmę.

- Z badań wynika, że w Polsce udaje się wyleczyć około 40 procent osób cierpiących na gruźlicę, a to oznacza, że cała rzesza chorych nie wraca do zdrowia i może stać się źródłem zakażenia kolejnych osób - wskazuje prof. dr hab. med. Zofia Zwolska z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc.

Według epidemiologów jeden chory może zarazić nawet 10-15 osób, a do przeniesienia prątków wystarczy zaledwie kilka godzin spędzonych w jego obecności. Bakterie przenoszą się głównie drogą kropelką, zaś choroba może przybrać postać uśpioną i daje objawy dopiero wtedy, kiedy dojdzie do osłabienia odporności.

W walkę o poprawę sytuacji pacjentów z gruźlicą od lat zaangażowany jest m.in. Wojewódzki Szpital Chorób Płuc i Rehabilitacji w Jaroszowcu. Wczoraj z inicjatywy małopolskiej lecznicy eksperci w tej dziedzinie spotkali się w Krakowie na III Zjeździe Diagnozujących i Leczących Gruźlicę. Patronem medialnym zjazdu był „Dziennik Polski”.

WIDEO: Mówimy po krakosku

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski