- To dobrze, że radni poprosili mnie o informację na temat awarii w hucie i ich wpływie na zanieczyszczenie powietrza. Bez emocji będę mógł o wszystkim powiedzieć, przedstawić dane pokazujące, że nie było zagrożenia - mówi Paweł Ciećko, wojewódzki inspektor ochrony środowiska. To on ma wystąpić na początku sesji, potem rozpocznie się debata radnych.
Ostudzenia emocji związanych z doniesieniami o awariach w kombinacie ArcelorMittal oczekuje też przewodniczący Rady Miasta Krakowa Bogusław Kośmider. Ale według niego efektem dzisiejszej dyskusji powinno być stworzenie mechanizmów informowania mieszkańców o tego typu zdarzeniach. - Jeśli wymagamy od krakowian, by walczyli ze smogiem, to nie możemy obojętnie przejść obok takich sytuacji, w których duży zakład emituje do atmosfery zanieczyszczenia - tłumaczy Bogusław Kośmider.
Burza po raporcie
Burzę zapoczątkowały publikacje Onetu, RMF FM i RMF MAXX na temat raportu Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska o awariach w hucie. Dokument mówił o kilkunastu takich zdarzeniach, w wyniku których do atmosfery dostało się 5 ton pyłów. Najgroźniejsze były awarie, do których doszło 27 sierpnia oraz 17 września ubiegłego roku, zakład wyemitował wtedy 2 i 1,7 t pyłów.
Informacje o raporcie trafiły na czołówki wszystkich krakowskich serwisów informacyjnych. Wyjaśnień zaczęły domagać się władze miasta i województwa, które nie wiedziały nic o awariach, postępowanie wyjaśniające wszczęła prokuratura, a Rada Miasta Krakowa podjęła rezolucję, w której domaga się bieżącego udostępniania informacji o podobnych sytuacjach w kombinacie.
Prawda o awariach
Nie ulega wątpliwości, że ich przybywa, bo urządzenia są coraz starsze i coraz częściej się psują i że dodatkowa emisja pyłów pogorszyła stan powietrza w Krakowie. Ale najprawdopodobniej nie doszło do złamania prawa, a do tego zakład mimo uszkodzenia systemów monitorujących emisję zanieczyszczeń wypuszcza ich w atmosferę znacznie mniej, niż może.
W pozwoleniu huta ma prawo do wyemitowania 1,5 tys. ton pyłów w ciągu roku. W ubiegłym było to ok. 300 ton. I to po uwzględnieniu sytuacji awaryjnych i związanej z tym zwiększonej emisji.
Pozostaje jeszcze problem tego, że limit liczony jest w skali roku. Czy to umożliwia wypuszczenie całego ładunku zanieczyszczeń w tydzień? - To niemożliwe, bo tak wielką emisję wyłapałyby stacje monitorujące stan powietrza - zapewnia Paweł Ciećko. Warto też zauważyć, że gdyby wspominane 2 tony z najgroźniejszego dnia z awarią pomnożyć przez wszystkie dni roku, to i tak dałoby to zaledwie połowę limitu zanieczyszczeń, jaki ma huta.
Jak kasa fiskalna
Pojawiły się też zarzuty, że urządzenia monitorujące emisję z huty są poza kontrolą i że może należałoby zmienić przepisy tak, by całodobowy podgląd miała jakaś publiczna instytucja. Inną wersją tego pomysłu jest podłączenie tych urządzeń do internetu i przekazywanie na bieżące wszystkich informacji o emisji pyłów z huty.
- Dziś, gdy jedzenie może zamówić lodówka, wszystko można sobie wyobrazić - mówi Paweł Ciećko. - Ale naprawdę mamy pełną kontrolę nad tym, co dzieje się w hucie - dodaje. I tłumaczy, że urządzenia monitorujące wielkość emisji zanieczyszczeń w zakładach podlegających stałej kontroli WIOŚ działają jak kasa fiskalna w sklepach. Do niej nie jest podłączony resort finansów, a można dokładnie wszystko sprawdzić. - Tak samo jest w przypadku emisji zanieczyszczeń w zakładach takich jak huta. O wszystkich awariach jesteśmy na bieżąco informowani, bo wykrycie tego później jest dla firmy bardzo kosztowne - podkreśla wojewódzki inspektor ochrony środowiska.
Potrzebny szum
Nie żałuje jednak szumu wokół raportu autorstwa podległej mu inspekcji. - W zakresie informowania mieszkańców, którzy coraz bardziej są świadomi zagrożeń, rzeczywiście coś trzeba zmienić, by nie pozostało wrażenie, że ktoś coś ukrywa - przyznaje.
Paweł Ciećko ma jednak wątpliwości, czy podawanie informacji o wszystkich awariach ma sens. - Zaraz pojawi się pytanie, dlaczego tylko z huty, która nie jest już największym emitentem pyłów w Małopolsce - zauważa.
Będzie model informowania
Przedstawiciele ArcelorMittal Poland spotkali się wczoraj z urzędnikami prezydenta, marszałka, pracownikami WIOŚ oraz miejskiego i wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Rozmawiali o tym, jak stworzyć prostą procedurę informowania mieszkańców Krakowa o awariach w hucie i emisjach pyłu do atmosfery. Huta chciałaby, by informacje przekazywane krakowianom były opatrzone fachowym komentarzem. Przez najbliższe dwa miesiące, kiedy wielki piec będzie w remoncie, huta ustali i dopracuje z urzędnikami model przekazywania informacji o awariach. Ustalono także, że podobne informacje powinny udostępniać również inne zakłady przemysłowe, które mogą mieć negatywny wpływ na środowisko.
(MR)
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?