Aktywiści krakowskiej fundacji „Czarna Owca Pana Kota” i wrocławskiego stowarzyszenia „Ekostraż” zakończyli prace nad raportem o przemocy wobec zwierząt.
Potwierdziły się podejrzenia, że polskich dręczycieli trudno umieścić za kratkami. W prokuraturach notorycznie uznaje się, że podejrzenia popełnienia przestępstwa są niewystarczająco udokumentowane. Umarza się więc - według raportu - 74 proc. spraw, jakie wiążą się z cierpieniem zwierząt. Kolejne umorzenia następują w sądach. Jeżeli ktoś zostaje tam skazany na karę pozbawienia wolności, zazwyczaj (86 proc. przypadków) jej wykonanie jest zawieszane.
Coś zrobić, coś zmienić
Przygotowania do opracowania raportu „Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami?” objęły zarówno analizę działalności 147 sądów i 146 prokuratur rejonowych, jak też zbieranie danych o różnych publikacjach na temat złego losu czujących istot.
- Monitorowałam informacje w mediach społecznościowych, gazetach, telewizji. Praktycznie nie ma dnia bez doniesień o przemocy wobec zwierząt w Polsce. Byłam zaskoczona, że zawsze znajdowałam takie informacje i że pochodziły z każdego regionu kraju. Przekazy medialne były chętnie komentowane. Opinia społeczna domaga się, by coś zrobić czy zmienić w sprawie podejścia do tej przestępczości - stwierdza wolontariuszka Agnieszka Tokarczyk, uczestniczka prac nad raportem.
Obrońcy zwierząt przyjrzeli się m.in. wyrokom z Małopolski. Np. mężczyzna o inicjałach W.M. z naszego regionu oskarżony był o strzelenie z wiatrówki do ptaków i kotów. Za występek dostał dwa miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu.
„Zawiasy” jak dla brata
Pani J. D. zarzucano, iż znęcała się nad szczeniakami i uśmierciła je. Psiaki, jak można przeczytać w dokumentach sądowych, były rzucane na beton. Takie traktowanie wywołało u zwierząt: pęknięcia wątroby i płuca, liczne sińce, zakrzepy krwi w obrębie klatki piersiowej oraz brzucha. W końcu D. utopiła szczenięta. Dostała pół roku w zawieszeniu i objęto ją nadzorem kuratora.
Kara pozbawienia wolności nie jest szczególnie uciążliwa dla skazanego, gdy zawiesza się wykonanie. Główną przykrością jest wtedy wpis do rejestru karnego. Ryzyko odsiadki straszy, ale pozostaje minimalnym zagrożeniem. Przestępca musiałby znów złamać prawo w podobny sposób, by trafić za kraty.
Oskarżona o nakarmienie węża kotem, którą sądzono w Nowym Targu, została ukarana w sposób bardziej dolegliwy. Zobowiązano ją do wykonania społecznie użytecznych prac, a to już oznacza pewien wysiłek i konieczność podporządkowania planów wyrokowi sądu. Taka kara może być nauczką, ale - jak zauważono w raporcie - nieczęsto pojawia się w sądowej praktyce.
Statystyczny sprawca
W raporcie uderza różnorodność metod katowania i zabijania zwierząt, jaką dało się zaobserwować po lekturze dokumentów sądowych. Czujące istoty żywe były duszone smyczami, postrzelone z broni myśliwskiej, wyrzucane z okien budynków, topione w sedesie... Dręczycielami byli przede wszystkim mężczyźni. Statystyczny sprawca przemocy wobec zwierząt to pan w wieku 50-59 lat, który mieszka na wsi.
Taki jest przeciętny skazany - winowajca z sądowym wyrokiem. Pozostających w cieniu współwinnych, którzy nie przeszkadzali w okrucieństwie, jest wielu. Mogą wywodzić się z każdej grupy wiekowej, zawodowej i majątkowej. Dla części społeczeństwa wyczulenie na sprawy różnych istot żywych pozostaje bowiem „fanaberią” i „tematem zastępczym”.
W czasie monitoringu wypowiedzi w internecie Agnieszka Tokarczyk zauważyła zarówno ignorowanie cierpień zwierząt w gospodarstwach rolnych, jak też przypadki ogólnego braku wrażliwości.
- Psy i koty były dość chętnie brane w obronę, natomiast internauci mniej uwagi poświęcali innym gatunkom. Wciąż pojawiały się też w komentarzach wypowiedzi: „Zajmijcie się czymś innym, nie skupiajcie się na zwierzętach” - mówi wolontariuszka.
Zwierzęta widzialne i przezroczyste
Joanna Wydrych z „Czarnej Owcy” zauważa, iż koty oraz inni ulubieńcy domowi mają stosunkowo dużo szczęścia. Chociaż zdarza się znieczulica, cierpienie wąsatych i ogoniastych przyjaciół zazwyczaj jest przynajmniej zauważane. Tymczasem zwierzęta dzikie czy gospodarskie są traktowane jako „przezroczyste”, a przemoc wobec nich rzadko staje się sprawą dla prokuratora i sędziego.
Autorzy raportu zaproponowali środki zaradcze. Jedną z propozycji jest uproszczenie i ujednoznacznienie przepisów ustawy o ochronie zwierząt, aby prokuratorzy nie mieli wątpliwości, czy w danej sprawie doszło do naruszenia prawa. Pożyteczny byłby także katalog zakazanych zachowań. Policjanci i śledczy mogliby w nim sprawdzić, w jakich przypadkach powinni zdecydowanie zareagować. Autorzy raportu zalecają też przeprowadzenie szkoleń w policji i strażach miejskich.
Kolejne zalecenie polega na tym, że sądy w większym stopniu powinny stosować tzw. kary ograniczenia wolności. Dręczyciele mogliby być np. zobowiązywani do wykonywania kontrolowanej, nieodpłatnej pracy na rzecz zwierząt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?