Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawie jak... Federer

Hubert Zdankiewicz
fot. Andrzej Szkocki
Tenis. Mógł osiągnąć w tenisie więcej. Zabrakło charakteru i zdrowia. W wieku 31 lat Michał Przysiężny przeżywa jednak najpiękniejsze chwile w karierze. A wraz z nim cała reprezentacja

W Szczecinie odwrócił losy meczu z Ukrainą, pokonując Serhija Stachowskiego. Dzięki niemu nie przegrywaliśmy po pierwszym dniu zmagań 0:2. W miniony wekend w Gdyni pokonał Norberta Gombosa, zdobywając decydujący punkt w spotkaniu ze Słowacją, dzięki czemu po raz pierwszy w historii zagramy w Grupie Światowej Pucharu Davisa.

- Spisał się na szóstkę z plusem - chwalił Michała Przysiężnego kapitan biało-czerwonych Radosław Szymanik. Ten sam Szymanik, który na marcowy mecz z Litwą w Płocku wolał mieć zamiast niego w składzie niedoświadczonego Kamila Majchrzaka. Od zera do bohatera w pół roku...

Taki rollercoaster to dla Przysiężnego żadna nowość, bo tak wygląda cała jego kariera, przerywana wielokrotnie poważnymi kontuzjami. Kruche zdrowie to jednak tylko jeden z powodów.

- Pamiętam, jak jeszcze byłem w sztabie Novaka Djokovicia. Przed finałem US Open 2013 Novak trenował właśnie z Przysiężnym i ten w __pewnym momencie zaczął go ogrywać - wspominał niedawno Wojciech Fibak. - Podszedłem do Michała i powiedziałem, że nie możesz tak grać, bo wybijesz mi go z __rytmu (śmiech). Sztab Djokovicia był przerażony, a on sam zaskoczony, że Przysiężny jest tak nisko w rankingu, skoro tak rewelacyjnie gra.

Efektowny przydomek „Polski Federer” - jak nazwał go przed laty Fibak - nie wziął się z niczego, bo na korcie wrocławianin (tam mieszka, choć urodził się w Głogowie) faktycznie przypomina słynnego Szwajcara. Te same rotacje nadawane piłkom, ten sam forhend po crossie, jednoręczny bekhend, ta sama harmonia i kocie ruchy. Ta sama wreszcie lekkość, z jaką „rozprowadza” po korcie rywali.

Różnica jest tylko taka, że Roger Federer jest od ponad dekady niekwestionowanym mistrzem, a Przysiężny tylko czasami pokazywał swoje nieprzeciętne umiejętności. Gdy miał swój dzień, potrafił wygrywać z Ivanem Ljubiciciem i Jo-Wilfriedem Tsongą. Problem w tym, że takie dni miewał stanowczo zbyt rzadko. Za to często zdarzały mu się mecze, które przegrywał niemal bez walki. I to całkiem niedawno.

W internecie można znaleźć film z końcówki jego tegorocznego pojedynku z Marcelem Arevalo z Salwadoru, podczas challengera w meksykańskiej Guadalajarze. Już sama porażka z 383. na świecie rywalem była niemiłą niespodzianką, ale szokujące były jeszcze jej okoliczności. W końcówce Przysiężny sprawiał wrażenie, jakby specjalnie przegrywał.

Tenisista tłumaczył, że jego postawa była efektem frustracji, bonie mógł poradzić sobie z trudnymi warunkami (mecz rozgrywany był na wysokości ponad 2 tys. m n.p.m.), niesmak jednak pozostał. Zagraniczne media nazwały nawet jego występ ustawką roku.

- Michała bardzo cenię, podoba mi się jego styl i gra. On jednak jest ciągle zbyt kruchy psychicznie i fizycznie. Czasami trzeba zagryźć zęby i powiedzieć sobie, że mnie nic nie boli, walczyć dalej. W tenisie prawie zawsze coś boli - mówił innym razem Fibak, a kiedyś wydawało się wręcz, że tenis jest dla Przysiężnego tylko dodatkiem do wygodnego życia. Sugerował to nie tylko napis „DO DECHY” na rejestracji jego sportowego Audi TT.

- Samochód to już historia - teraz jeżdżę skuterem - śmiał się kilka lat później tenisista, niemniej nawet on sam przyznawał, że jego dorastanie trochę się przedłużyło.

Radwańska w 2. rundzie

Agnieszka Radwańska udanie rozpoczęła cykl imprez w Azji. W turnieju WTA Premier - Pan Pacific Open na kortach twardych w Tokio (pula milion dolarów) pokonała Coco Vandeweghe 6:3, 6:3. W 2. rundzie zmierzy się z lepszą z Ukrainek - Eliną Switoliną lub Olgą Sawczuk. 26-letnia Radwańska zagrała z Amerykanką trzeci raz w karierze i znów okazała się od niej znacznie lepsza.

Pierwszy set trwał 36 minut. Rozstawiona z numerem 7. Polka szybko wygrała dwa pierwsze gemy, ale po chwili dała się przełamać Amerykance. W kolejnym gemie podkręciła tempo i znów wyszła na prowadzenie. Wywalczonej przewagi nie oddała już do końca partii. Drugi set był bardziej zacięty. Kluczowy okazał się piąty gem, w którym Vandeweghe, mając piąty break point, popełniła podwójny błąd. Z kolei w ósmym Radwańska wygrała swoje podanie, mimo że przegrywała już 0-40.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski