Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawie jak... lotnictwo

Redakcja
Leszek Brzeziński za sterami wirtualnych samolotów spędził 10,5 tysiąca godzin Fot. Piotr Subik
Leszek Brzeziński za sterami wirtualnych samolotów spędził 10,5 tysiąca godzin Fot. Piotr Subik
Wiatr: czterdzieści stopni, siła - siedem węzłów. Widać na 5 kilometrów, pada słaby śnieg. Temperatura: -14 st. C, punkt rosy: -17 st. C. Ciśnienie 1031 hPa. Takie są obecnie warunki atmosferyczne na lotnisku w Balicach (EPKK). Mamy 62 pasażerów na pokładzie. Zagadaliśmy się i bylibyśmy zapomnieli w ogóle ich zabrać... Teraz musimy tylko wprowadzić trasę do komputera pokładowego. Start z pasa 07 w Balicach, lądowanie na pasie 34 w Wiedniu (LOWW). Potem kilka razy zmienimy drogi powietrzne, będą wiodły kolejno na RINAM, TUSIN i MIKOV. Lotnisko zapasowe: Bratysława (LZIB). Lot SLE 2142. Sierra Lima Echo...

Leszek Brzeziński za sterami wirtualnych samolotów spędził 10,5 tysiąca godzin Fot. Piotr Subik

Lot w VATSIM różni się od prawdziwego tylko tym, że w rzeczywistości piloci wciskają przyciski palcami, a piloci wirtualni robią to myszką. I nie czuć turbulencji...

- Polecimy godzinę dziesięć, może dwadzieścia minut. Paliwa mamy na sześć godzin, więc OK - Leszek Brzeziński zakłada słuchawki i pewnym ruchem rąk chwyta wolant. Silnik drugi działa, ustabilizowany; odpalamy pierwszy. Słychać charakterystyczny pomruk... Będziemy lecieć samolotem linii lotniczych Sky Line VA, konkretnie embraerem E-170 (nr rej. SP-SSB).

Ale nie, nie siedzę w kabinie prawdziwego E-170, lecz w niewielkim pokoju mieszkania Leszka Brzezińskiego na Prądniku Czerwonym. Co nie zmienia faktu, że zaraz odlecimy z Balic do Schwechat (Vienna International Airport). Ani nam, ani pasażerom naprawdę nic nie grozi. Wyłączyliśmy w komputerze opcję "crash" ("katastrofa lotnicza"), żeby nie dać ciała... Wyłączyliśmy, jak robi to większość użytkowników VATSIM.

VATSIM (Virtual Air Traffic Simulation Network) to platforma internetowa, umożliwiająca latanie i kontrolowanie lotów w wirtualnej przestrzeni powietrznej (VA - virtual avia- tion). Tylko w naszym kraju zrzesza kilkadziesiąt tysięcy miłośników lotnictwa. Leszek Brzeziński

zwie ich "wirtualnymi lataczami".

Brzezińskiego od młodości ciągnęło w przestworza. Bo czym, jeśli nie lataniem na szybowcach, mógł się zajmować w wolnym od nauki czasie uczeń Państwowego Technikum Górnictwa Rud w Częstochowie. Potem skończył Szkołę Orląt w Dęblinie i w 1977 r. trafił do 13. Pułku Lotnictwa Transportowego w Balicach. Latał jako nawigator m.in. na iłach-14, pracował na radarze jako kierownik systemu lądowania, był również dyżurnym kierownikiem lotniska. Ale w wojsku nigdy mu się nie podobało; w 1998 r. odszedł do cywila. Od razu zaczął pracować, także w Balicach, jako cywilny kontroler lotów. Teraz też pracuje na wieży, lecz - ze względu na stan zdrowia - jako specjalista-asystent kontrolera ruchu lotniczego. Ale ciągnie wilka do lasu, więc od czasu do czasu zamienia się w pilota...

- Zdrowie zawsze jest potrzebne, ale na VATSIM nikt tego nie sprawdza - mówi Leszek Brzeziński.

Rafał Bardel, także krakowianin, nigdy w życiu nie siedział za sterami prawdziwego samolotu. Nigdy też nie był kontrolerem lotów, choć sprawy lotnictwa są mu bliskie - od czterech lat pracuje w Międzynarodowym Porcie Lotniczym im. Jana Pawła II w Balicach. Przygodę z wirtualnym lataniem zaczął od symulatora MS Flight Simulator 95. Jakiś czas potem dowiedział się o VATSIM.

- Zawsze interesowało mnie to raczej pod kątem kontroli lotów, ale początkowo przeraził mnie ogrom i złożoność wiedzy, którą próbowałem ogarnąć przez pół wakacji. Dałem spokój, latałem poza siecią - twierdzi Rafał Bardel. Z biegiem lat pojawiały się coraz to nowsze i wierniejsze symulatory, za namową kolegi wrócił więc do VATSIM. Za sterami wirtualnych samolotów spędził 2 tys. godzin, za konsolą wirtualnego radaru - blisko tysiąc. Poświęca temu kilka godzin tygodniowo. Ma najszersze uprawnienia kontrolerskie, prowadzi szkolenia dla innych użytkowników platformy.
Z kolei Leszek Brzeziński przelatał w VATSIM 10,5 tys. godzin. W Sky Line VA zarobił 22,7 tys. dolarów. Pieniądze są, oczywiście, jak całe to latanie, wirtualne.

To naturalne, że jak w "realu", użytkownicy VATSIM

dzielą się na pilotów i kontrolerów,

choć są też i tacy, którzy są na zmianę i jednym, i drugim. Zależy, kto co lubi.

Leszek Brzeziński zaczynał latać na małej cessnie; chodziło o to, by się podszkolić. W liniach lotniczych zaczynał od beechcrafta B350, potem latał ATR-45 i ATR-72, a dopiero na końcu przesiadł się na odrzutowce - embraery E-170 i E-190, airbusy A-320, 330, 340, boeingi 737, 747, 757, 767, 777. - Ale są tacy, którzy odpalają pierwszy lepszy samolot i bez żadnych przygotowań lecą przed siebie. Myślą: "Co będę latał cessną jak burak, biorę »jumbo jeta« i dawaj!". No i zaczyna się robić pod górkę. A w VATSIM, jak w rzeczywistości, kiedy się samolot przeciągnie albo leci się ze zbyt małą prędkością, to wali się na ziemię. Albo dobieg na Balice kończy w Trzebini... - opowiada Leszek Brzeziński.

Oczywiście, pod warunkiem, że ma się włączony "crash"...

Przygotowania do każdego lotu rozpoczynają się przynajmniej godzinę przed startem. Różnią się od prawdziwych tylko tym, że załoga - właściwie pilot, bo drugiego pilota programuje się w komputerze - nie musi wychodzić z kabiny np. po komunikat meteo; wszystko znajdzie w interne- cie. I tym, że piloci wciskają przyciski palcami, a pilot wirtualny - myszką.

Trzeba wybrać trasę, zaprogramować ją, zatankować samolot, zabrać na pokład pasażerów.

Sprawdza się "checklistę", czyli położenie wszystkich przełączników. Potem rozpoczyna się wypychanie samolotu, kołowanie; patrzymy w prawo, w lewo, czy ktoś nie podchodzi do lądowania, wjeżdżamy na pas, włączamy instalację przeciwoblodze- niową, manetki do przodu, nabieramy prędkości, wolant do siebie i... start.

Brzeziński: - Powiem szczerze, że nie wiem, ilu nas z Krakowa lata w VATSIM. Sam znam około dziesięciu osób, przynajmniej połowa z nich na co dzień pracuje w Balicach.

Rafał Bardel również zasiada za sterami samolotów; kiedyś latał w wirtualnych liniach lotniczych Air-Child z Niemiec, które wspierają UNICEF. Gdyby był akurat zalogowany do VATSIM jako kontroler, przed startem musielibyśmy

otrzymać od niego zgodę.

A właściwie kilka, bo byłby zapewne równocześnie kontrolerem lotniska (ang. TWR - Tower), zbliżania (APP - Approach), obszaru (ACC - Area Control Centre), i to nie tylko w Balicach, ale na wszystkich lotniskach w Polsce. Zdarzało mu się w 3,5 godziny obsłużyć 60 operacji lotniczych (starty i lądowania). Piloci zalogowani w VATSIM muszą go słuchać, bo za złamanie regulaminu, np. niestosowanie się do poleceń, można zostać poproszonym o wylogowanie się albo nawet usuniętym z sieci - na tydzień, miesiąc, dwa, zależy, co się przeskrobie. To właśnie kontroler ma prawo zwrócić się do "supervisorów", by ci poprosili niesubordynowanego pilota o opuszczenie platformy. Pomaga się tylko tym, którzy sobie nie radzą, ale wykazują dobrą wolę.
- Bo nikt nie lubi odchodzić na drugi krąg tylko dlatego, że ktoś dla zabawy, niezgodnie z zasadami, zalogował się na pasie startowym. Albo nie reaguje na komendy i startuje, ląduje, rozpoczyna kołowanie czy zniżanie bez zezwolenia. Czy też na przykład lata F-16 z prędkością ponaddźwiękową nad Krakowem, bo się mu wydaje, że to kolejna gra komputerowa - podkreśla Rafał Bardel.

Trasa najdłuższego lotu, który odbył Leszek Brzeziński, biegła z Krakowa do Tokio. To 12 godzin. Ale więcej razy tak długo nie poleci, szkoda czasu. Można wystartować, położyć się spać i wstać przed lądowaniem, ale nie o to przecież chodzi. Latał też do Australii, Chin, Hongkongu, Singapuru i USA. Jak każdy pilot na VATSIM, odbył lot dookoła świata. Zeszło mu dwa miesiące. Rafał Bardel leciał zaś z Paryża do Singapuru. Przy dobrych wiatrach to 11 godzin. Trudno usiedzieć, bo przecież większość lotu (jak i w życiu) odbywa się na autopilocie.

VATSIM to bardzo demokratyczna platforma. - Latają i trzynastostolatkowie, i osoby w bardzo podeszłym wieku, np. 76-letni głuchoniemy Francuz. Są też kobiety, nawet w Polsce - na pewno jedna, która lata, i od niedawna druga wśród kontrolerów - mówi Bardel.

Na samolot popatrzeć można ze wszystkich stron, w każdej chwili. W odróżnieniu od prawdziwych pilotów możemy sprawdzić, czy otworzyły się nam klapy, podwozie, czy są włączone światła błyskowe. Możemy przed startem sprawdzić, jak wygląda lotnisko docelowe. Są scenerie "defaul-towe", tzn. podstawowe, ubogie graficznie (np. Aeropuerto Manuel Carlos Piar Guayana w Wenezueli to tylko zarys pasa, toporna wieża kontroli, jakaś palma jako element krajobrazu), są także dopieszczone w szczegółach. Np. Kraków Airport, opracowana przez pianistę Stanisława Drzewieckie-go wizualizacja niemal doskonała, jeśli nie liczyć, że po lotnisku jeżdżą samochody z rejestracjami z Gdańska...

Wirtualne latanie

to hobby kosztowne. Mimo że nie trzeba płacić za dostęp do samego VATSIM, ponosi się koszty zakupu symulatorów lotów, wizualizacji lotnisk, aktualnej pogody, ale także potrzebnego do latania sprzętu. Czyli prócz, oczywiście, komputera, który musi być mocny, także wolantu, manetek, orczyków zwanych pedałami, radiostacji, słuchawek z mikrofonem itp. Ba, można kupić nawet wierną kopię kokpitu np. boeinga 737. Wydatek - równowartość kilkudziesięciu tys. zł. Choć są tacy, co latają na samej klawiaturze. Taniej też być kontrolerem niż pilotem (wystarczą słuchawki i laptop z oprogramowaniem), aczkolwiek to kontrolerzy przechodzą w VATSIM obowiązkowe egzaminy. Piloci tylko ci, którzy latają w niektórych liniach lotniczych (sprawdza się ich przez Gadu-Gadu i Skype'a).

To hobby także czasochłonne; bardzo wciąga. I Brzeziński, i Bardel, niezależnie od siebie, VATSIM porównują do... wędkarstwa. Bierze się wędkę, idzie na ryby, łowi się i ciągle ma nadzieję, że haczyk połykać będą coraz to większe okazy. I odpoczywa się przy tym doskonale. Brakuje tylko huśtania, brakuje wstrząsów podczas turbulencji...
Rodzina Leszka Brzezińskiego patrzy na jego zainteresowania z politowaniem, choć zdążyła się przyzwyczaić... - Ja lotnictwem żyję. Zarabiam w prawdziwym, dokładam do wirtualnego. Lepiej, żebym siedział przed telewizorem? A tak - zawsze jestem pod ręką - mówi Brzeziński.

Zdarza się, że podczas lotu wychodzi z kokpitu i idzie na spacer po osiedlu ze swoim psem Mają. Regulamin pozwala odejść pilotowi od monitora na pół godziny.

Rafał Bardel ma zasadę: rodzina na pierwszym miejscu. W razie potrzeby - zawsze może się przecież wyłączyć z sieci. Mówi: - VATSIM to realizacja marzeń, których z różnych powodów nie udało mi się zrealizować w prawdziwym życiu. Także poczucie wolności, które daje latanie - choćby wirtualne.

Nierzadko słyszą pytanie, czy gdyby trzeba było - widać to przecież często w filmach katastroficznych - potrafiliby wylądować prawdziwym samolotem. - Gdyby życie od tego zależało, człowiek pewnie zasiadłby za sterem. Ale jakie byłyby tego efekty, nie wiem. Choć zapewne miałbym większe szanse na dobre lądowanie niż zwykły zjadacz chleba - mówi Leszek Brzeziński. Bardel: - Podjąć próbę lądowania byłoby mi pewnie łatwiej, ale nie chciałbym...

***

Powoli zaczynamy podchodzenie do lądowania w Wiedniu. Chmury się przerzedzają, na ostatnim odcinku wyprzedza nas airbus A319 Lufthansy. Widać już pas startowy. Wchodzimy na prostą 34, dostajemy od wirtualnej wieży zgodę na lądowanie. Zniżamy się, zwalniamy, wolant do siebie plus redukcja prędkości. Trochę nami zakiwało, niedużo. Wyłączamy silnik, podjeżdżają rękawy, pasażerowie opuszczają samolot. Można go zostawić na lotnisku. Po zalogo-waniu na nowo, sam przeniesie się do Balic lub na każde inne lotnisko na świecie.

Leszek Brzeziński mówi wprost: - Trudno komuś wytłumaczyć VATSIM od podstaw, tak samo jak trudno wytłumaczyć od podstaw lotnictwo: człowiek to wie i jemu się wydaje, że każdy powinien. Trzeba tego po prostu spróbować...

Piotr Subik

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prawie jak... lotnictwo - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski