MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prawie jak w domu

Redakcja
32-letni Adam Łazowski, prawnik z Warszawy, uważa Wielką Brytanię za swoją drugą ojczyznę. Nic dziwnego - przez wiele lat przyjeżdżał tu ma wakacje do domu dziadka, pilota RAF-u, a potem kończył w Sussex European Institute studia podyplomowe z zakresu integracji europejskiej…

- Nieraz rozmawiam z tutejszymi Polakami i widzę, jak wielki jest ich problem z asymilacją w nowym, odmiennym od polskiego środowisku, podczas gdy mnie to zupełnie nie dotyczy - opowiada Adam Łazowski. - Oni tęsknią do typowo polskich relacji międzyludzkich i oglądają się za tradycyjnymi potrawami. Ja Anglików biorę takimi, jakimi są. Nie zastanawiam się nad tym, co nas dzieli i wiem, że na moich tutejszych przyjaciół mogę liczyć tak samo jak na dobrych znajomych z Polski. Odpowiada mi też międzynarodowa kuchnia.
Jego przygoda z Wielką Brytanią zaczęła się, gdy był jeszcze małym chłopcem. Chłonął angielską kulturę podczas letnich wakacji, oswajał się z brzmieniem języka. Dziś nie ma żadnego problemu z pisaniem rozpraw naukowych po angielsku.
Studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim pod kierunkiem prof. Eugeniusza Piontka, który zaraził go pasją akademicką. Przez pewien czas pracował jako adiunkt i kierownik studiów podyplomowych na Uniwersytecie Warszawskim. Pensję, jak na polskie warunki, miał nie najgorszą - 2,5 tys. zł netto. Zalogował się jednak na stronie www.jobs.ac.uk i w ten sposób szukał pracy w jednej z brytyjskich uczelni. Aby zdobyć posadę na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Westminster, musiał pokonać kilkuset kandydatów. Dziś jest tam starszym wykładowcą. Uczy młodych ludzi prawa europejskiego i międzynarodowego.
- Uniwersytet w Westminster nie należy do ścisłej czołówki brytyjskich uczelni, takich jak Oksford czy Cambridge - przyznaje Adam Łazowski. - Pomimo to nie do porównania jest komfort pracy tutaj i w warunkach warszawskich. Moi polscy koledzy zmuszeni są imać się dodatkowych zajęć, aby wiązać koniec z końcem. Ja mam zajęcia ze studentami tylko dwa dni w tygodniu. Pozostałe dni mogę przeznaczyć na pracę naukową. W Polsce zajęcia często odbywają się w 100-osobowych grupach, co jest wielką pomyłką. Tutaj pracujemy z 10-osobowymi zespołami. Pomimo to, jeśli chodzi o przygotowanie ogólne do studiów, podstawy logicznego myślenia, tutejsi studenci są daleko w tyle za polskimi. Nieraz sobie myślę, że bardzo chciałbym mieć tutaj polskich studentów.
Odpowiada mu natomiast anglosaski, odmienny od europejskiego system uczenia prawa - nie odtwórczy, a polegający na omawianiu poszczególnych casusów i orzecznictwa.
Nie chce zdradzić wysokości swoich dochodów. Mówi oględnie, że mieszczą się one w widełkach przewidzianych dla Senior Lecturer. Do Polski nie planuje wracać, podobnie jak jego żona, absolwentka stosunków międzynarodowych, która pracuje w jednym z brytyjskich prywatnych koledżów biznesowych.
ALEKSANDRA NOWAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski