Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawie jak w Lourdes

GRAŻYNA STARZAK
Łagiewnickie sanktuarium Bożego Miłosierdzia zajmuje pierwsze miejsce w świecie pod względem dynamiki rozwoju ruchu pielgrzymkowego.

Kraków mógłby żyć z turysty pielgrzyma tak dobrze, jak żyją mieszkańcy Lourdes - uważa prof. Antoni Jackowski z Zakładu Geografii Religii Uniwersytetu Jagiellońskiego

Odwiedzają je co roku prawie 2 mln osób. Prawdziwy najazd wiernych przeżyło w 2002 r. po wizycie Jana Pawła II. Codziennie, przez prawie pół roku, przebywało ich tam prawie 10 tysięcy! Wąskie uliczki prowadzące do sanktuarium były dosłownie zakorkowane. Już wtedy mówiło się, że Łagiewniki mogą się stać ośrodkiem pielgrzymkowym na miarę Lourdes i Fatimy, a na pewno porównywalnym z Jasną Górą.

Pielgrzymi i zwykli turyści, którzy przybywają do Łagiewnik, kierują się przede wszystkim w dwa miejsca. Do kaplicy klasztornej Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia i do łagiewnickiej bazyliki. W pierwszym miejscu, w bocznej kaplicy, zostały złożone szczątki zmarłej w 1938 r. św. Faustyny Kowalskiej, uważanej dziś za jedną z największych mistyczek Kościoła katolickiego. W bazylice zaś jest kamień z Golgoty i wiecznie palący się Ogień Miłosierdzia, poświęcony przez Jana Pawła II.

Właściwie cała bazylika kojarzy się ze zmarłym w 2005 r. papieżem Polakiem. Gdy powstał pomysł budowy tej świątyni i ówczesny metropolita krakowski kard. Franciszek Macharski wspomniał o nim papieżowi Jan Paweł II aż podskoczył z radości. Łagiewniki były bowiem jednym z miejsc najbliższych jego sercu. W 1997 r., w czasie swojej pielgrzymki do ojczyzny, odwiedził sanktuarium. Modlił się przy relikwiach siostry Faustyny i złożył podpis na makiecie nowej świątyni. Jej budowę rozpoczęto dokładnie 8 września 1999 r.

Trudne początki

- Na początku nie było łatwo. Zwłaszcza gdy woda zalewała wykopy, chociaż wydawało się, po wcześniejszych badaniach hydrogeologicznych terenu, że nie powinno jej tu być. Ale później, gdy uporano się z tym problemem, wszystko wokół zmieniało się z dnia na dzień, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a w tym wypadku dzięki uporowi i ciężkiej pracy setek ludzi - wspomina Przemysław Bednarz z Fundacji Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Praca na budowie trwała niemal non stop. Paweł Łow-czowski, ekspert od spraw budowlanych, mówił wówczas dziennikarzom, że po raz pierwszy, właśnie w Ła-giewnikach, spotkał się z sytuacją, iż "nikt nikogo nie chciał oszukać". Niektóre firmy w ogóle rezygnowały z zysku, wykonując zlecenie "po kosztach".

Duma, satysfakcja, radość. Takich słów używają budowniczowie łagiewnickiej świątyni. Każdy z nich zachowa w pamięci co najmniej jeden podniosły moment, gdy serce ze wzruszenia podchodziło im do gardła, a ciało przebiegał dreszcz emocji. Dla Przemysława Bednarza był to dzień, w którym montowano krzyż na wieży kościoła. - Nie było to zadanie łatwe, bo żelazny, pozłacany z krzyż mający 2,5 metra wysokości, trzeba było umieścić na wysokości dokładnie 76 metrów i 17 centymetrów. To był bardzo trudny pod względem technicznym moment, bowiem podczas mocowania krzyża, cieniutka złota powłoka mogła zostać uszkodzona, a nawet zniszczona. Tak się nie stało, chociaż są tacy, którzy twierdzą, że na krzyżu da się zauważyć jedną drobną rysę. Ponieważ nikt nie jest w stanie tego sprawdzić, sądzę, że to tylko mit, który krążył wśród osób pracujących na budowie - mówi, uśmiechając się, Przemysław Bednarz.

Pogoda sprzyjała

Wszyscy, którzy pracowali przy budowie łagiewnickiej bazyliki podkreślają, że na początku wydawało się wprost niewiarygodne, żeby wybudować tak nietypową pod względem architektury świątynię w tak krótkim czasie.

- Udało się, bo pogoda sprzyjała i opatrzność czuwała. Przykładowo, gdy w centrum Krakowa szalała wichura, w Łagiewnikach spadło tylko kilka kropli deszczu. Było to jednak możliwe przede wszystkim dzięki ciężkiej pracy wielu ludzi - mówi Przemysław Bednarz.

Bazylika to jeden z większych krakowskich kościołów. Ma dwa poziomy. Górna część, o powierzchni ponad 2 tys. mkw., może pomieścić 2 tys. wiernych na miejscach siedzących i około 2, 5 tys. stojących. Wieżę bazyliki widać z każdego miejsca w Krakowie. Ma 77 metrów wysokości, tyle, ile lat miał Jan Paweł II, gdy w obecności kard. Franciszka Macharskiego oraz prof. Witolda Cęckiewicza, głównego projektanta, podpisywał makietę bazyliki.

Na świecie usłyszano po raz pierwszy o Łagiewnikach 17 sierpnia 2002 roku. W tym dniu Jan Paweł II poświęcił świątynię i dokonał aktu zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu. W uroczystościach wzięło udział ponad 22 tysiące wiernych. Tę część ostatniej, jak się później okazało, pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny transmitowały telewizje kilkudziesięciu krajów.

W ciągu zaledwie miesiąca, jaki upłynął od tego wydarzenia, sanktuarium w Łagiewnikach przeżyło prawdziwy najazd wiernych. Przybyło tu ponad 300 tysięcy pielgrzymów z kraju i zagranicy. Aby wchodzący i wychodzący z kaplicy klasztornej nie tratowali się wzajemnie, siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia stały w progu i kierowały ruchem.

Przez dziesięć lat, jakie minęły od tego wydarzenia, sanktuarium w Łagiewnikach urosło do rangi światowego centrum kultu Bożego Miłosierdzia. Tak jak w Lourdes czy Fatimie można spotkać nie tylko Europejczyków. Do Łagiewnik przybywają pątnicy o różnych kolorach skóry. Nikogo tu nie dziwią fotografujący się co chwilę Japończycy, Chińczycy, Filipińczycy, a nawet mieszkańcy egzotycznej wyspy Guam, gdzie prawie w każdym kościółku stoją relikwie polskiej zakonnicy - św. Faustyny Kowalskiej.

Ze wszystkich kontynentów

W grupie łagiewnickich pielgrzymów są mieszkańcy wszystkich kontynentów. Najwięcej z Europy i Ameryki Północnej. Wierni Kościoła katolickiego z USA pamiętają, że to właśnie w Łagiewnikach doszło do uzdrowienia ich rodaczki - Maureen Digan w 1981 r. i w 1995 r. ks. Ronalda Pytla - Amerykanina polskiego pochodzenia. Oba te przypadki przyczyniły się do beatyfikacji i później kanonizacji siostry Faustyny Kowalskiej, zakonnicy, która żyła i zmarła w Łagiewnikach.

Łagiewniki znajdują się w ofercie wszystkich najważniejszych agencji turystycznych świata. Toteż trudno się dziwić, że jeśli chodzi o gości z zagranicy prześcignęło takie znane od lat sanktuaria jak Lourdes czy San Giovani Rotondo. W Łagiewnikach prawie 24 proc. pielgrzymów i turystów to goście z zagranicy. Gdy tymczasem w Lourdes ten sam wskaźnik wynosi 15 proc., a w San Giovani Rotondo, miejscu związanym ze św. Ojcem Pio, tylko 5 proc.
Władze Krakowa zacierają ręce, bo coraz więcej pielgrzymów przebywających w Łagiewnikach jedzie też do centrum miasta.

- Kraków mógłby żyć z turysty pielgrzyma tak dobrze, jak żyją mieszkańcy Lourdes - uważa prof. Antoni Jackowski z Zakładu Geografii Religii UJ, wybitny znawca turystyki pielgrzymkowej. J ego zdaniem, gdyby wykorzystano w pełni potencjał Łagiewnik, mielibyśmy szansę prześcignąć najbardziej znane miejsca kultu religijnego na świecie. Pod pewnymi warunkami. Podstawowy to zdaniem prof. Jackowskiego ten, aby stworzyć pątnikom możliwość dłuższego pobytu w Ła-giewnikach. Istniejący tu dziś Dom Pielgrzyma jest komfortowy i przytulny, ale za mały. - Według mnie tam powinno być co najmniej kilka tysięcy miejsc noclegowych. Nie zapominajmy, że "na zapleczu" Łagiewnik jest wspaniały Kraków z wieloma miejscami kultu, może mniej znanymi, ale wartymi tego, by je wypromować - uważa prof. Jackowski.

Duża i profesjonalna

Niektórych mieszkańców grodu pod Wawelem mogą oburzyć jego słowa o Krakowie, jako "zapleczu Łagiewnik". Wyjaśnia, że chodziło mu o to, iż całkiem pokaźna grupa pątników przyjeżdżających do Łagiewnik w ogóle nie trafia do centrum miasta. - Przeprowadziłem kiedyś kwerendę w najważniejszych biurach turystycznych Europy. Niemal wszystkie organizowały wyjazdy do Częstochowy i do Łagiewnik, ale w tej ofercie nie było Krakowa. To dowód, że potrzebna jest duża i profesjonalna kampania promocyjna Krakowa i Małopolski adresowana do turysty pielgrzyma - mówi prof. Jackowski. Nie zaprzecza, że władze Krakowa podejmują różne inicjatywy w tej dziedzinie. - To są jednak wciąż bardziej akcje, niż poważne projekty na miarę Łagiewnik - dodaje.

Z ubiegłorocznych badań ruchu turystycznego pod Wawelem, wykonanych na zlecenie Urzędu Miasta Krakowa, wynika, że co piąta osoba wskazywała cele religijne jako główny powód przyjazdu. Marcin Kandefer, pełniący obowiązki dyrektora Wydziału Informacji, Turystyki i Promocji UMK, jest pewien, że turystów pielgrzymów z roku na rok będzie więcej. Już choćby z tego powodu, że w Łagiewnikach od ponad roku jest też drugie coraz bardziej znane w świecie sanktuarium bł. Jana Pawła II, a w nim najcenniejsza relikwia papieża Polaka - kropla jego krwi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski