Wielu myśleniczan do dziś ma sentyment do skoczni. Zarówno ci starsi, którzy z niej skakali, ci którzy im kibicowali, ale również ci młodsi, którzy uczyli się tam jeździć na nartach, albo zjeżdżali z niej na sankach.
Skocznia powstała prawie 100 lat temu, bo w latach 30-tych minionego wieku za sprawą myśleniczanina Jana Hołuja.
To bardzo znamienne, że myśleniczanie, ludzie skłonni do poświeceń i ambitni potrafili w swojej historii zdobyć się na taką ekstrawagancję i zbudować sobie skocznię narciarską – mówił podczas wernisażu Mateusz Suder, zastępca burmistrza Myślenic i inicjator działań związanych z rewitalizacją skoczni i i przywracaniem pamięci o niej.
Odkryta po ponad pół wieku zapomnienia
Pierwszym krokiem ku odkryciu (i do dosłownym) po ponad pół wieku skoczni było usunięcie z niej grubej warstwy wiatrołomów, suchych gałęzi i kamieni, które przez lata ją pokrywały.
Stało się to w ubiegłym roku z inicjatywy gminy Myślenice i z pomocą miejscowego Nadleśnictwa. Wtedy nadano skoczni nową funkcję – punktu widokowego. Belka, która nawiązuje do belki startowej, jest ławką na której można przysiąść i z której można podziwiać panoramę Myślenic. Zachował się za to oryginalny betonowy próg o wysokości 110 cm i szerokości 490 cm.
Sportowa pasja, wojna i czasy po wojnie
Na piątkowym wernisażu w MOKIS obecna była Marta Korowajczyk, wnuczka budowniczego skoczni Jana Hołuja i córka prekursora skoków narciarskich w Myślenicach – Stanisława Hołuja.
Opowiadała ona o tym jak ojciec wykonywał swoje pierwsze skoki jeszcze w innej myślenickiej skoczni, choć zupełnie prymitywnej usypanej na zboczu Plebańskiej Góry oraz o tym jak w Zakopanem, podczas jednych z zawodów poznał Stanisława Marusarza.
Ciekawostką, choć już nie sportową, a historyczną, o której także wspomniała, było to, że obaj w czerwcu 1940 roku spotkali się w areszcie na Montelupich w Krakowie. Stanisław Hołuj trafił tam jako jeden z zakładników aresztowanych w Myślenicach podczas tzw. czarnej niedzieli.
Marusarzowi udało się uniknąć śmierci, dzięki pamiętnej ucieczce z więzienia. Stanisław Hołuj został rozstrzelany w Krzesławicach 29 czerwca 1940 roku.
Właśnie Stanisław Marusarz, olimpijczyk i legenda polskich skoków, nadzorował modernizację myślenickiej skoczni, która odbyła się na początku lat 50-tych.
Lata świetności myślenickiej skoczni
Modernizacja ta zapoczątkowała lata świetności i największej popularności tego obiektu. Wtedy to organizowano na niej zawody, na które ściągali zawodnicy nie tylko miejscowi, ale także z Krakowa, Rabki, Nowego Targu i Zakopanego. Bywało, że na starcie stawali uczestnicy Mistrzostw Polski.
Na wernisażu wystawy w MOKIS obecny był Kazimierz Kosek, skoczek narciarski z Myślenic, który wziął udział m.in. w zawodach otwarcia skoczni w 1955 roku.
Skaczącego z numerem 80 można go odnaleźć na fotografiach z wystawy.
Te i pozostałe zdjęcia pochodzą ze zbiorów Kazimierza Koska, Anny Ripper, Jerzego Krygiera i Kazimierza Pardyaka. Ich cyfrową obróbką zajął się fotograf Mariusz Węgrzyn.
To na tych zawodach w 1955 roku odnotowano pierwszy oficjalny rekord tej skoczni.
Jego autorem był Tadeusz Zachara z krakowskiej Sparty, który poza konkursem, wykonał skok na odległość 33,5 m.
Wtedy jeszcze nie można było dalej skakać – mówił Mateusz Suder i dodał, że wkrótce potem próg został przedłużony i skoczkowie zaczęli skakać na 40 m a nawet dalej, co potwierdzają archiwa KS Dalin Myślenice.
Zawody te relacjonowało „Echo Krakowa” i z jego łamów wiemy, że podczas wspomnianych zawodów po raz pierwszy użyto speedografu, czyli urządzenia do mierzenia prędkości skoczków w poszczególnych fazach lotu.
W 1961 roku sekcję narciarską KS Dalin zamknięto. Przyczyny były dwie problemy ze śniegiem i koszty utrzymania i remontów obiektu.
Stare narty i wyjątkowe fotografie
W tym właśnie roku miał okazję skakać tam Józef Chmiel, obecnie sołtys Chełmu położonego na szczycie Chełmu sąsiadującego z Uklejną.
Do kościoła chodziliśmy do Myślenic. Przy domu turysty na Zarabiu zobaczyłem ogłoszenie, że potrzebują chętnych do ubijania śniegu pod skocznią – opowiadał na piątkowym wernisażu.
Wziął narty i poszedł tam jeden raz, potem drugi trzeci. Wreszcie za którymś razem zaczął przymierzać się do oddania pierwszego skoku ze skoczni. Wykonał go na własnych dębowych nartach. Skoczył na około dwanaście metrów. Potem poprawił ten wynik do osiemnastu metrów. I wtedy pojawił się ktoś kto zaoferował mu lepsze narty z bardziej stabilnymi wiązaniami.
Na nich skoczył dwa razy dalej, bo na odległość 38 metrów.
Zająłem trzecie miejsce i zdobyłem nagrodę – zegarek – wspominał w MOKiS. - To było pod koniec sezonu. Potem musiałem wyjechać z Myślenic i na tym skończyła się moja przygoda ze skokami.
Na wystawie można oglądać te właśnie narty, w których oddał swój najlepszy skok.
Są tam też archiwalne fotografie oraz dwa wyjątkowe zdjęcia będące połączeniem historii ze współczesnością.
Fotograf Mariusz Węgrzyn, autor zdjęć wykonanych w 2022 roku podczas ponownego otwarcia skoczni nałożył na nie zdjęcia archiwalne, na których widać skoczków i kibiców.
Wystawę dopełnia krótki film, którego autorem jest Szymon Dyczkowski.
- Tak wyglądał Kraków 1000 lat temu! Oto rekonstrukcja
- Tak oszukują nas sklepy spożywcze. TOP 10 nieczystych zagrań!
- Oto najlepsze miejsce do życia w Małopolsce. Przynajmniej w Rankingu Gmin
- Zapierające dech w piersiach widoki z Chełmu i Kudłaczy
- Diabli Dół i Boża Wola. Nazwy małopolskich wsi, o których nie słyszeliście!
- Tunel na zakopiance już otwarty! Tak powstawała ta potężna inwestycja
Czterodniowy tydzień pracy w Polsce? Nawet za 2,5 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?