Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiata Forneria Marconi "The World Became The World”

Redakcja
W 1972 r., po wydaniu swojego świetnie przyjętego debiutu, Premiata Forneria Marconi zarejestrowało drugi album – "Per un amico”. Krążek był na tyle udany, że ośmieleni jego przyjęciem muzycy zdobyli się na odwagę i przekazali taśmę ze swoimi nagraniami członkom (akurat występującego w Bolonii) tria Emerson, Lake And Palmer.

Jerzy Skarżyński NIEZAPOMNIANE PŁYTY HISTORII ROCKA SUPLEMENT (58)

Niewiele później, ku ich całkowitemu zaskoczeniu, dostali telefon, z którego wynikało, że za parę dni, aby ich posłuchać na żywo, specjalnie przyleci do Rzymu Greg Lake. I rzeczywiście, już 20 grudnia odbył się występ, który na Lake’u zrobił tak wielkie wrażenie, że natychmiast zaproponował im kontrakt z należącą do jego zespołu wytwórnią Manticore. Tym sposobem, zaraz potem Włosi w Londynie podpisali umowę, na bazie której mieli już w styczniu 1973 r. nagrać (opisany niedawno) LP. "Photos Of Ghosts”. Nieco później, a było to już w lecie, doszło do pierwszej zmiany personalnej w formacji, bo zmęczony ilością koncertów i nagrań Giorgio Piazzza, podjął decyzję o odejściu. Jego następcą został Patrick Djivas. Z nim PFM najpierw nagrało u siebie płytę – "L’isola di niente”, a zaraz potem w Londynie, jej wersję angielską – "The World’s Became The World”.

"World Became The World” zaczyna, w sposób absolutnie nie rockowy, wspaniały, prawie 11– minutowy temat "The Mountain”. Ta nierockowość bierze się stąd, iż pierwsze 130 sekund należy do szalenie dramatycznie śpiewającego chóru. Po takim intro dostajemy się w świat muzyki równie pięknej, ale równie zmiennej jak pogoda w górach. Raz jest słonecznie i ciepło, raz deszczowo i zimno, a raz szaleje wichura miotająca stwardniałym od mrozu śniegiem. Numerem dwa na albumie jest bardzo nastrojowa ballada, której ozdobą są śliczne partie syntezatora i skrzypiec. Owo cacuszko ma tytuł "Just Look Away” i doprowadza w głównego skarbu krążka, czyli do jego wzniosłego nagrania tytułowego. Cudo! "Four Holes In The Ground” (4) to dla odmiany coś z zupełnie innej bajki, bo przenosimy się na jakiś średniowieczny bal, gdzie trubadurzy nie tylko używają bębenków, fletów i skrzypiec, ale także jakoś ściągniętych z przyszłości syntezatora, mellotronu oraz gitary na prąd. Świetne! Ponieważ cały album ma tylko sześć utworów, to nie da się ukryć, że piątka jest już wprowadzeniem do jej finału. A owo ma ponad 6 min, tytuł "In my Face On Straight” i jest mocno połamane rytmicznie oraz ozdobione licznymi lekko ujazzowionymi solówkami. Natomiast ostatni na płycie temat – "Have Your Cake And Beat It” – zaczyna efektowny popis na basie, a potem grają, grają i grają. Grają, grają i grają, bo to utwór całkowicie instrumentalny.

Jerzy Skarżyński,Radio Kraków

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski