Rozmowa z ADAMEM KOZIEŁEM z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, koordynatorem programu "Prawa człowieka w Tybecie"
- Wiedzą ci, którzy chcą wiedzieć. W praktyce oznacza to, że świadomość tego faktu mają ludzie wykształceni i członkowie partii komunistycznej. Jej przywódcy w związku z Nagrodą Nobla dla Liu Xiaobo zachowują się i bardzo nerwowo, i komicznie, czego dowodzi choćby skala podjętych przez nich środków bezpieczeństwa. Co może grozić blisko 1,5-miliardowemu krajowi ze strony jednego człowieka? A władze ze strachu przed skutkami przyznania nagrody i rozgłosem wczorajszej uroczystości w Oslo m.in. zablokowały portale internetowe, wzmocniły patrole policyjne w Pekinie, wzmogły inwigilację rodziny laureata i opozycjonistów.
- A jak ci, którzy wiedzą, odbierają tę nagrodę?
- Większość, zwłaszcza członkowie partii, stoi po stronie władz. Nie brakuje Chińczyków, którzy mają za złe kierownictwu partii, że zbyt łagodnie obchodzi się z Liu Xiaobo i innymi jej krytykami. Takie zachowanie nie powinno dziwić, ponieważ żelazną regułą jest, że dopóki władza totalitarna lub autorytarna trzyma się w miarę mocno, niewielu ludziom starcza odwagi na sprzeciw.
- Chiny rozwijają się bardzo szybko, ale nie brak ekspertów twierdzących, że czekać je mogą duże kłopoty. Podziela Pan ich opinię?
- Nie tylko ja. Jak się wsłuchać w słowa Wen Jiabao, premiera Chin, widać, że mówi on dokładnie to samo. Wen Jiabao w wywiadach udzielanych poza Chinami mówił o konieczności demokratyzacji państwa, podkreślał, że "dążenie do demokracji jest wrodzone i właściwe istotom ludzkim".
- W Chinach można było te słowa przeczytać?
- Nie. Zostały ocenzurowane, ale elity chińskie doskonale je znają. Kluczowe jest to, że Wen Jiabao mówi w gruncie rzeczy to samo, co Liu Xiaobo. Różni ich to, że jeden stoi na czele rządu, drugi - otrzymał wyrok.
- Chińczycy, by "przykryć" uroczystość w Oslo, wymyślili w ostatnich dniach dwie konkurencyjne nagrody. Udało im się?
- Wręcz przeciwnie. Laureatem "Nagrody Światowej Harmonii" został generał w stanie spoczynku, który odpowiadał za pacyfikację protestów w 1989 r. Drugą - "Pokojową nagrodę Konfucjusza" - przyznano byłemu premierowi Tajwanu Lienowi Chanowi za wysiłki na rzecz poprawy stosunków chińsko-tajwańskich. Faktem jest, że Lien Chan wiele zrobił dla zbliżenia obu krajów, a mimo wszystko wyróżnienia nie odebrał. Stwierdził, że wie, kim jest Konfucjusz, ale nic nie wie o tej nagrodzie. Lien Chan nawet nie pojawił się na ceremonii. Nagrodę odebrała anonimowa wystraszona dziewczynka.
Rozmawiał WŁODZIMIERZ KNAP
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?