Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera na jubileusz

GZL
Zespół Voo Voo, obchodzący w tym roku 20-lecie istnienia, zamiast uraczyć swych fanów składanką z najpopularniejszymi utworami ze swej kariery, przygotował album z premierowymi piosenkami.

20-lecie istnienia zespołu Voo Voo

Zespół Voo Voo, obchodzący w tym roku 20-lecie istnienia, zamiast uraczyć swych fanów składanką z najpopularniejszymi utworami ze swej kariery, przygotował album z premierowymi piosenkami.

   Mało tego - "XX cz. I" - jak sam tytuł wskazuje, to zaledwie pierwsze z dwóch wydawnictw grupy, jakie wyda w ciągu najbliższych miesięcy koncern Sony BMG.
   Płytę wypełniają utwory stanowiące idealną ilustrację wszystkich dotychczasowych muzycznych poszukiwań Wojciecha Waglewskiego i jego kolegów. Jest tu więc sporo jazzu, pod wypływem którego tworzył lider Voo Voo, ale również basista Karim Martusewicz i saksofonista Mateusz Pospieszalski. Z jednej strony pojawiają się na płycie ascetycznie zaaranżowane ballady, w których Waglewski śpiewa niczym Tom Waits ("Pic, Karim"), z drugiej - kołyszące swingowym rytmem transowe wycieczki ("Sedno", "Dusza rusza", "Dziewczynko chłopczyku").
   Nie brak tu również rocka - ale tego tradycyjnego, odwołującego się przede wszystkim do klimatu lat 60. Słychać to zarówno w lekkim i melodyjnym brzmieniu gitar, jak i oszczędnej grze perkusji (za nią zasiada jak zwykle Piotr "Stopa" Żyżelewicz). To takie utwory, jak "Siadaj pan", "Większa połowa" oraz "Niemowa", w który Voo Voo dowcipnie wplata słynny jazzowy temat Duke'a Ellingtona - "Caravan".
   W "Państwo się znudziło", napisanym i zaśpiewanym przez Pospieszalskiego słychać wyraźne echa fascynacji twórczością The Beatles, a w "Sej" i "Leję po państwu" (z gościnnym udziałem Lecha Janerki) - akustyczną psychodelią w stylu wczesnego Pink Floyd. Są i ślady po flircie Voo Voo z world music ("Kręcę", "Nie muszę musieć" i "Kula hula"), w których afrykańskie motywy rytmiczne mieszają się z jamajskimi efektami dubowymi i chóralnymi śpiewami.
   Wszystko to zagrane jest z niezwykłą precyzją - w każdym utworze słychać żelazną dyscyplinę, jaką narzucają sobie muzycy. Tu nie ma miejsca na solowe popisy - każdy dźwięk podporządkowany jest przemyślanej i celowo uproszczonej konstrukcji utworu. I to zarówno w tych intymnych, wyciszonych balladach, jak i w bardziej rozbudowanych, tryskających energią nagraniach.
   "XX cz. I" to najlepszy album zespołu Waglewskiego od czasu pamiętnej "Snopowiązałki".
    (GZL)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski