Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezent na urodziny

Rozmawiał Jerzy Zaborski
Filip Komorski (z lewej) jest mocnym punktem ekipy z Oświęcimia
Filip Komorski (z lewej) jest mocnym punktem ekipy z Oświęcimia fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z hokeistą FILIPEM KOMORSKIM, napastnikiem oświęcimskiej Unii

– Unia Oświęcim pokonała Polonię Bytom 8:0, a Panu udało się zdobyć trzy bramki. Czy to pierwszy hat trick w hokejowej ekstraklasie?

– Nie, drugi. Wcześniej hat tricka zaliczyłem w Katowicach, w meczu wygranym 16:1. W dodatku klasycznego, bo zdobyłem czwartą, piątą i szóstą bramkę. Zaaplikowałem go swojemu byłemu klubowi, więc to osiągnięcie miało dodatkowy smaczek. Nie będę już wracał do tego, jakie słowa padły ze strony jednego z katowickich działaczy, gdy przed poprzednim sezonem podjąłem decyzję o przeprowadzce do Oświęcimia.

– Trener mówi, że jest Pan mózgiem trzeciej formacji, który pracuje na kolegów. Tymczasem w meczu z Polonią był Pan egzekutorem...

– Swoją normę strzelecką też trzeba starać się wykonać, oczywiście przy pomocy kolegów. Jestem przecież napastnikiem.

– Po zdobyciu trzeciej bramki rzucił Pan demonstracyjnie rękawicę na lód. Co to miało oznaczać?

– To ma związek z jednym ze zwyczajów panujących na amerykańskich lodowiskach, gdzie kibice rzucają czapki na lód autorowi hat tricka. Tam jednak hokej dla wielu fanów jest jak religia. Nie wszystkie zwyczaje panujące za oceanem są w Polsce znane, więc po strzeleniu trzeciej bramki z widowni nie posypały się na lód czapki.

Musiałem to jakoś nadrobić i też uczcić. Przecież zdobycie trzech goli jest wydarzaniem, nawet, jeśli jest to kosztem teoretycznie słabszego rywala. Pamiętajmy, że nie tak dawno złamano mi kość policzkową, więc sporo meczów mi wypadło. Poprzedni sezon też straciłem przez kontuzję. Swojej czapki nie miałem, więc cóż, pozostało mi rzucenie rękawicy na lód...

– Nie zagląda się nikomu w metrykę, ale czy zdobycie trzech goli nie zbiega się w Pana przypadku z jakąś ważną datą?

– No to wpadłem (śmiech). W sobotę kończę 23 lata. Zatem ten hat trick był dla mnie również doskonałym urodzinowym prezentem.

– Zatem będzie co świętować w gronie rodzinnym. Szampana chyba nie zabraknie...

– O szampanie raczej mogę zapomnieć. Pochodzę z Warszawy, więc nie będę miał zbyt wiele czasu na odpoczynek i nacieszenie się bliskimi. Dzień po meczu trener zaaplikował nam jeszcze poranny trening na lodzie, przyprawiony siłownią. Z kolei już w dniu swoich urodzin, czyli 27 grudnia, mam w Oświęcimiu trening, zamiast urodzinowego szampana... Chyba, że będzie to taki szampan dla dzieci, bezalkoholowy, ale i tak dopiero po zajęciach (śmiech).

– Podobno lubi Pan przygotować coś ciekawego do zjedzenia. Jednak skoro zjawi się Pan w domu tuż przed świętami, nie będzie można pomóc w przygotowaniach...

– Owszem, lubię pokręcić się przy garnkach, co może nie jest domeną męską, ale radzę sobie w codziennej rzeczywistości. Jednak na przygotowywanie tradycyjnych, wykwintnych dań wigilijnych, to już bym się nie odważył. W czasach, kiedy jeszcze byłem przy przygotowaniach do świątecznej kolacji, zawsze służyłem mamie jako tester, czyli człowiek od próbowania dań i – w razie potrzeby – zgłaszania reklamacji, gdyby trzeba było coś przyprawić.

– Czego będzie Pan sobie życzył na święta?

– Przede wszystkim zdrowia, bo jego brak jest nie tylko moją zmorą, ale całej Unii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski