Jak już informowaliśmy, według prokuratury - 11 czerwca ubiegłego roku w podkrakowskich Zielonkach prezes tamtejszego Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych udaremnił przeprowadzenie kontroli w zakresie ochrony środowiska osobie uprawnionej, czyli wojewódzkiemu inspektorowi ochrony środowiska. Inspektor nie został wpuszczony na teren przedsiębiorstwa i nie mógł pobrać próbek do badań. Oskarżony prezes zaprzeczył zarzutom. W wyjaśnieniach złożonych w prokuraturze, a także przed sądem stwierdził, że ani nie udaremnił, ani też nie utrudniał kontroli. Zapewniał, że 11 czerwca odebrał telefony o trzech poważnych awariach i z tego powodu ani on, ani żaden z jego pracowników nie mógł towarzyszyć inspektorowi podczas kontroli. Jego zdaniem,,, przerwanie prac mogło spowodować poważne konsekwencje. - Inspektor został poinformowany o możliwości przeprowadzenia kontroli w późniejszych godzinach tego samego dnia, ale stwierdził, że nie może tak długo czekać. Prosił, bym oddelegował sekretarkę, ale ja - w związku z nieprawidłowościami podczas ostatniej kontroli - postanowiłem, że kolejna zostanie przeprowadzona w obecności osób specjalnie do tego przeszkolonych - mówił wczoraj oskarżony. - Pragnę zauważyć, że później nikt z WIOŚ nie przeprowadził u nas kontroli.
- Ta sprawa to farsa - twierdzi prezes Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Zielonkach, oskarżony o utrudnianie przeprowadzenia kontroli w zarządzanej przez niego instytucji. Proces w tej sprawie rozpoczął się w środę przed krakowskim sądem. (STRZ)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
