18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent wręczył mu złoty medal

Paweł Panuś
Stanisław Bania jest cenionym działaczem społecznym w Nowej Hucie
Stanisław Bania jest cenionym działaczem społecznym w Nowej Hucie Fot. Anna Kaczmarz
Sylwetka. Stanisława Banię zna większość sympatyków futbolu w Nowej Hucie. Ci starsi wspominają lata wspólnej gry, młodsi często pytają o radę i pomoc. Nie odmawia.

Stanisław Bania od początku życia związany był z Nową Hutą. Wypatrzył go legendarny trener Wandy Marian Pomorski. Miał 7 lat i trafił do nowohuckiego klubu. Pomorski widział w nim obrońcę, Bania chciał strzelać bramki i przeszedł do Hutnika. - W tym klubie przeżyłem najlepsze lata, od trampkarza do zawodnika pierwszej drużyny seniorów - wspomina Stanisław Bania.

Nie musiał długo czekać na pierwsze sukcesy. Szybko powołany został do reprezentacji Krakowa, w której rozegrał ponad 30 spotkań i strzelił kilkanaście bramek. - Najbardziej z młodych lat pamiętam jak w 1970 roku graliśmy na Stadionie Śląskim w finale Pucharu Michałowicza z Gdańskiem. Wygraliśmy 1:0, a nasz mecz obserwowało 80 tysięcy kibiców, którzy przyszli na mecz Górnika Zabrze. Samo to, że przechodziłem obok takich sław jak Lubański, Kostka czy Oślizło pozostało mi głęboko w pamięci - wspomina.

Nagrodą za ten sukces był udział w turnieju w Holandii. Krakowianie wygrali mocno obsadzone zawody, a nasz bohater został królem strzelców. Takie osiągnięcia nie mogły zostać bez echa i 18-letniego napastnika wcielono do pierwszej drużyny Hutnika, która grała wówczas w II lidze. Prowadzona przez Władysława Giergiela drużyna była o krok od awansu do I ligi, ale ostatecznie porażka z ŁKS 0:1 sprawiała, że to łodzianie awansowali do elity.

- Grałem na przykład przeciwko Janowi Tomaszewskiemu. Bardzo chciałem mu strzelić bramkę, ale nie udało się. Nasze mecze obserwowało zawsze sporo kibiców, na meczu z ŁKS było ponad 20 tysięcy ludzi. Radość nie trwała długo, choć był przepis o obowiązku gry juniora w składzie, to trener stawiał na innych. Doszło do tego, że zdjął mnie z boiska w 20 minucie, gdy nie miałem ani jednej straty i zdobyłem bramkę. Odszedłem z Hutnika, potem występowałem jeszcze w Górniku Siersza i Wawelu, z którym awansowałem do III ligi - wspomina.

Niepowodzenie w Hutniku źle wpłynęło na młodego zawodnika. - Zacząłem pić i trwało to bardzo długo. Na szczęście udało mi się zerwać z nałogiem. o kieliszka nie sięgam już 25 lat, nawet na swoim weselu nie napiłem się szampana - nie ukrywa Stanisław Bania.

Po zakończeniu gry w piłkę nożną odnalazł się w życiu. Jego społeczną pracę doceniono w 2004 roku, gdy wygrał konkurs na człowieka roku organizowany przez "Gazetę Krakowską". Był asystentem posła Jerzego Fedorowicza, otrzymał złoty medal od prezydenta Bronisława Komorowskiego, a przed rokiem minister Joanna Mucha odznaczyła go brązową odznaką "Za Zasługi Dla Sportu".

Czym sobie na to zasłużył? W 2002 roku założył Uczniowski Klub Sportowy przy Gimnazjum 45 w Nowej Hucie, był prekursorem powstania klas sportowych w szkołach oraz zorganizował obchody 60-lecia Hutnika. - Nie mogłem pozwolić, aby taki klub nie miał odpowiedniego święta z takiej okazji. Miałem przed oczami swoich przyjaciół: Staszka Dragana oraz Alfreda Kałuzińskiego. To byli najwspanialsi sportowcy wywodzący się z Hutnika. Choćby z szacunku dla nich i ich osiągnięć musiałem to zrobić.

Od 1992 roku jest pracownikiem Krakowskiego Szkolnego Ośrodka Sportowego. Z żoną Haliną realizują wspólną pasję - podróże. Zwiedzili już wiele krajów, ale planują kolejne wyprawy.

Za tydzień Grzegorz Wesołowski, były piłkarz Hutnika Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski