Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Próbuję dać sobie radę w świecie bez nadziei

Rozmawiał Paweł Gzyl
Na nową płytę Lecha Janerki czekamy już dziesięć lat
Na nową płytę Lecha Janerki czekamy już dziesięć lat Fot. Paweł Relikowski
Muzyka. Rozmowa z wokalistą i basistą Lechem Janerką, zdobywcą Złotego Fryderyka 2015

– Masz już sześćdziesiątkę na karku, nie nagrałeś nowej płyty od dziesięciu lat, teraz dostajesz Złotego Fryderyka, a nadal młodzi ludzi zachwycają się Twoimi kompozycjami i tekstami.

– Cóż, to w końcu proste teksty, jasne deklaracje, może czasem z lekko przewrotną frazą. A młodzi ludzie są bystrzy. Ja, kiedy byłem w ogólniaku, czytałem Herberta. I nie przeszkadzało mi to, że jest on ode mnie starszy. Nie widzę więc problemu. Tym bardziej, że w muzycznej oprawie nawet stare teksty bronią się, bo niosą pozawerbalne emocje.

– Świadomie umieszczałeś swoje wczesne piosenki w realiach peerelowskiej rzeczywistości?

– Szczerze powiedziawszy, nie zdawałem sobie sprawy, że moje teksty mogą być odczytywane jako jednoznaczny komentarz do realiów stanu wojennego. No, może poza utworem „Ogniowe strzelby”, który w sposób oczywisty zagrzewał do boju. Nie miałem wtedy jakiejś wyrobionej świadomości politycznej. Byłem po prostu młodym człowiekiem wystawionym na strzały z zewnątrz. Pokazywałem więc konflikt między jednostką a społeczeństwem. A to przecież wartość uniwersalna.

– Podobno zaczynałeś swoją karierę od występu na festiwalu studenckim.

– To prawda. To było podczas studenckiego festiwalu we Wrocławiu w 1973 roku. Grałem wtedy na gitarze akustycznej, a moja żona, Bożena, na skrzypcach. Wykonaliśmy piosenki, które potem nagrałem w innych wersjach – choćby pamiętny utwór „Ta zabawa nie jest dla dziewczynek”. Oczywiście przegrałem. Cała zabawa z tym zespołem trwała dwa tygodnie. Potem na prawie dziesięć lat dałem sobie spokój z występami. Mimo to, piosenki ciągle powstawały, bo komponowanie przychodziło mi z dużą łatwością. Nie miałem jednak tyle uporu, aby wydobyć je na światło dzienne.

– Debiutancki album Klausa Mitffocha okazał się jednym z najważniejszych wydawnictw lat 80.

– Uzyskaliśmy na tym albumie specyficzne brzmienie. Udało nam się to, ponieważ... nie potrafiliśmy wtedy grać. Nikt z nas nie był profesjonalnym muzykiem, ale kipieliśmy od emocji. Choć materiał na album skomponowaliśmy pod koniec lat 70., to nagraliśmy go dopiero kilka lat później, kiedy nauczyliśmy się lepiej posługiwać instrumentami. Nasza muzyka była adekwatna do czasu, w którym powstała. Udało się nam uchwycić nastrój tamtych chwil – dźwięki były agresywne i brudne, a teksty opisywały sytuację człowieka, który próbuje dać sobie radę w świecie bez nadziei.

– Co bardziej inspirowało Cię wtedy: literatura czy rzeczywistość za oknem?

– Mój świat był rozbity: z jednej strony szara egzystencja zwykłego urzędasa, a z drugiej – kraina wyłaniająca się z przeczytanych lektur i przemyśleń. Ale zawsze starałem się, aby moje życie nie zamieniło się w wegetację człowieka, który odsiadując osiem godzin w biurze, traci po kilku miesiącach mózg i jedyne na co go stać, to gapienie się w telewizor.

– Zawsze najlepiej wspominasz swój pierwszy solowy album – „Historia podwodna”.

– Robiliśmy go z Bożeną w domu. To było coś nowego. Namówiłem ją, żeby zaczęła grać na wiolonczeli. Długo nie musiałem tego robić. Stworzył się nowy obszar dźwięków i to było inspirujące. Zrobiliśmy ten album właściwie na bas i wiolonczelę. Do tego w sypialni – było więc miło i kreatywnie.

– Kiedy wreszcie usłyszymy Twoje nowe piosenki?

– Może jeszcze w tym roku? Materiał mam już od dwóch lat. Wystarczy tylko napisać teksty i zaśpiewać. Mogę je napisać w tydzień. Ale nie chcę, żeby to było rzemiosło, tylko głębsze wejście w świat. Nigdy nie miałem problemu z tekstami, więc liczę, że się uda.

FRYDERYKI 2015

Dziś wręczenie nagród

Dziś o godzinie 19 odbędzie się 21. gala wręczenia Nagród Akademii Fonograficznej Fryderyk 2015. To najważniejsza nagroda polskiej branży fonograficznej. Najwięcej nominacji otrzymał w tej edycji Artur Rojek. Złote Fryderyki za całokształt dokonań artystycznych otrzymają w tym roku Kazimierz Kord, Lech Janerka i Janusz Muniak.

Uroczystość będzie miała miejsce w Teatrze Polskim w Warszawie. Wydarzenie zostanie pokazane w całości w Programie 2 Telewizji Polskiej – tego samego dnia o godz. 22.15.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski