Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces z poślizgiem

Redakcja
Wczoraj nie rozpoczął się proces wójta Brzeźnicy Józefa M., któremu prokuratura stawia zarzut wyłudzenia publicznych pieniędzy. Samorządowiec przedstawił zaświadczenie lekarskie stwierdzające, że jest chory. Wczoraj zjawił się jednak w pracy w Urzędzie Gminy.

Wójt Brzeźnicy nie stawił się w sądzie

Wczoraj nie rozpoczął się proces wójta Brzeźnicy Józefa M., któremu prokuratura stawia zarzut wyłudzenia publicznych pieniędzy. Samorządowiec przedstawił zaświadczenie lekarskie stwierdzające, że jest chory. Wczoraj zjawił się jednak w pracy w Urzędzie Gminy.

   Chodzi o sprawę fałszerstwa świadectwa pracy, dzięki czemu samorządowcowi "przybyły" w kartotece 4 lata pracy i mógł w dwóch instytucjach (w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz w Urzędzie Gminy w Brzeźnicy) upomnieć się o wypłatę nagród jubileuszowych za 25- i 30-lecie pracy. Pieniądze - w sumie kilkanaście tysięcy złotych - otrzymał. Zwrócił je pod koniec minionego roku, już po podjęciu przez prokuraturę śledztwa w sprawie fałszerstwa dokumentu, który poświadcza, że w latach 1992-96 wójt pracował w Urzędzie Gminy w Polance Wielkiej. W rzeczywistości tam nie pracował.
   Zdaniem prokuratury wójt dopuścił się fałszerstwa. Śledczy ustalili, że wykorzystał "fałszywkę" także w Regionalnej Izbie Obrachunkowej w Krakowie, gdzie w 2000 r. starał się o pracę (wójtem jest od 2002 r.).
   Samorządowiec odrzuca wszystkie zarzuty, twierdzi że został przez kogoś "wrobiony". Kilka dni temu jego obrońca złożył w Sądzie Rejonowym zaświadczenie. Wynika z niego, że jego klient jest chory i nie może stawić się na rozprawie. Dlatego sąd odłożył zaplanowane na wczoraj rozpoczęcie procesu.
   Jednak ku zdziwieniu pracowników Urzędu Gminy, mimo choroby, wójt przyszedł wczoraj rano do pracy. Przed południem był nawet w delegacji na terenie gminy, a później normalnie pełnił swe obowiązki. Dlaczego w takim razie nie stawił się w sądzie?
   Józef M. nie unikał wczoraj rozmowy z dziennikarzami. Nie chciał mówić, na co choruje ("Dajcie mi trochę prywatności"). Przekonywał, że problemy zdrowotne dawały mu się we znaki już od dwóch lat, ale odkładał wizytę u lekarza, gdyż zawsze miał pilniejsze obowiązki zawodowe.
   - W końcu doktor mnie przypilnował i skierował na badania. Nie jest dobrze. Mogę nawet zostać skierowany do szpitala - mówił. - Dziś jestem na zwolnieniu lekarskim, ale przyszedłem do pracy, gdyż jako wójt mam dużo obowiązków. Przecież niekoniecznie musi być tak, że od razu trzeba leżeć w łóżku - przekonywał.
   Zaprzeczył, jakoby celowo unikał procesu sądowego. - Fakt, że problemy zdrowotne zbiegły się z terminem rozpoczęciem rozprawy, uważam za zbieg okoliczności.
   Dodajmy, że za zarzucane brzeźnickiemu samorządowcowi czyny grozi nawet do 8 lat pozbawienia wolności. Zdaniem prokuratury okolicznością łagodzącą może być fakt, że wójt zwrócił niesłusznie pobrane nagrody jubileuszowe.
MIROSŁAW GAWĘDA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski