- Był człowiekiem prawym, wielkiego formatu, o rozległych horyzontach umysłowych i talentach - wspomina prof. Joanna Bereta, która stanowisko kierownika Zakładu Biochemii Komórki UJ objęła po prof. Koju, a wcześniej była jego magistrantką i doktorantką. - Naukowcem był z prawdziwego zdarzenia, ale zawsze znajdował czas dla studentów i młodych naukowców. Traktował nas jak przyjaciół, a myśmy mieli w nim przyjaciela. On nam nie mówił, że nauka polega na dążeniu do prawdy. Swoim przykładem pokazywał, że nauki inaczej nie sposób uprawiać.
- Wspaniały człowiek. Można było na nim polegać jak na Zawiszy - z bólem w głosie mówi prof. Franciszek Ziejka, następca prof. Koja w Alma Mater.
Prof. Bereta twierdzi, że w sporej mierze dzięki prof. Kojowi nawet w okresie PRL można było w jego macierzystym zakładzie prowadzić badania na wysokim poziomie. - Załatwiał nam odczynniki od przyjaciół z Zachodu, które dla nas były wtedy niezwykle cenne.
Działacze podziemnej „S” w UJ podkreślają, że to rektor Koj doprowadził do zmarginalizowania roli PZPR na uniwersytecie. On zaś apelował, by docenić rolę prof. Józefa Gierowskiego, swojego poprzednika w obronie niezależności UJ.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?