Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Skalski: stan Adasia się poprawia

Dorota Stec-Fus
Prof. Janusz Skalski jest bardzo ostrożny w prognozowaniu ostatecznych efektów leczenia Adasia
Prof. Janusz Skalski jest bardzo ostrożny w prognozowaniu ostatecznych efektów leczenia Adasia Adam Wojnar
Zdrowie. Ekstremalnie wychłodzony chłopczyk wykazuje ogromną wolę życia. Ale wciąż nie wiadomo, czy jego mózg nie został uszkodzony

Udało się: dwulatek znaleziony w niedzielę w podkrakowskich Racławicach, 600 metrów od domu, wychłodzony do temperatury 12 stopni C., został wczoraj wybudzony ze śpiączki farmakologicznej. Został w nią wprowadzony wkrótce po przywiezieniu do szpitala w Prokocimiu.

Proces wybudzania rozpoczął się we wtorek. Wcześniej lekarze zdołali przywrócić malcowi funkcjonowanie serca, wątroby i nerek. - Stan dziecka poprawia się, ale nadal nie wiemy, czy jego mózg nie został uszkodzony - prof. Janusz Skalski, kierownik Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej w Uniwersyteckim Szpitalu w Prokocimiu jest bardzo ostrożny w prognozowaniu ostatecznych efektów walki o dziecko.

Po wybudzeniu z Adasiem nie udało się nawiązać kontaktu. Lekarze zauważyli odruchy rąk i nóg, ale na razie trudno mówić, że chłopiec świadomie nimi porusza. Nadal przebywa na oddziale intensywnej terapii, a jego funkcje życiowe podtrzymywane są przez aparaturę.

- Respirator ułatwiający dziecku oddychanie nie musi jednak oznaczać, że w jego organizmie dzieje się coś złego - zauważa prof. Skalski. Chłopiec stale otrzymuje leki, które mają leczyć jego ośrodkowy układ nerwowy oraz wspomagać regenerację tkanek.

- Teraz możemy rozpocząć badania diagnostyczne i przystąpić do kolejnych, żmudnych etapów leczenia -- informuje Magda Oberc, rzeczniczka szpitala. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak organizm dziecka zareaguje na kolejne elementy terapii.
Rodzice Adasia nie wątpią, że ich dziecko będzie walczyło o powrót do pełnego zdrowia. Jest bardzo silnym chłopcem.

- Zawsze był zdrowy, nigdy nie chorował - powiedzieli wczoraj w TVN 24. W szpitalu spędzają całe dnie, na noc wracają do domu. Rodzice Adasia nie wiedzą, dlaczego ich 2-letni syn wyszedł w środku nocy z domu babci ubrany jedynie w pidżamę. - Czy szedł do domu, czy we śnie był? Nie wiadomo - mówi tata chłopca. -Nie zdarzało mu się to wcześniej - zaznacza.

Lekarzom ze szpitala w Prokocimiu kibicują koledzy z innych placówek. - Do pełnego sukcesu jeszcze daleka droga. Ale to, co dotąd zrobił prof. Janusz Skalski wraz z całym zespołem, to wielki sukces - komentuje dr Sylweriusz Kosiński, specjalista medycyny górskiej, współtwórca Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej.

To do dyżurnego koordynatora centrum w niedzielę zadzwonili ratownicy karetki pogotowia wiozący Adasia. Dzięki temu w momencie wjazdu ambulansu na teren szpitala sala operacyjna była już przygotowana, a zespół lekarsko-pielęgniarski - w komplecie. Liczyła się każda minuta: rozcięcie klatki piersiowej i podłączenie dziecka do sztucznego płuco-serca trwało zaledwie pięć minut!

13,7 stopni wynosiła temperatura organizmu norweskiej lekarki, najbardziej wychłodzonej osoby, które powróciła do pełnego zdrowia. Trwało to jednak latami. Taka temperatura uznawana jest obecnie w nauce jako dolna granica tzw. hipotermii głębokiej. Poniżej tej temperatury człowiek zamarza. - Jeśli Adaś, który miał 12 st. C.wyjdzie z tego bez szwanku, podręczniki medyczne trzeba będzie pisać na nowo - twierdzi dr Kosiński.

Jak zachowuje się organizm zamarzającego dziecka? Najpierw mózg zaczyna pracować coraz wolniej, potem następuje zwalnianie rytmu serca, równocześnie przestają funkcjonować inne organy: wątroba, potem nerki, jelita itp. Kolejnym etapem jest utrata przytomności. Jak to się stało, że ubrany tylko w pidżamkę dwulatek przeszedł w mroźną noc aż 600 metrów? - Nie potrafię tego wytłumaczyć. Z wieloletniego doświadczenia wiem, że organizm skrajnie wychłodzonego człowieka potrafi być całkowicie nieprzewidywalny i lubi wymykać się wszelkim regułom - zauważa dr Kosiński.

Zainteresowanie postępami w leczeniu chłopca jest olbrzymie. Informacje o jego stanie śledzi cała Polska. Wczoraj na ręce prof. Janusza Skalskiego wpłynęły gratulacje od Anny Komorowskiej, żony prezydenta RP.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski