18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Profesor Zbigniew Religa nie żyje

Redakcja
Prof. Zbigniew Religa ze swoim nauczycielem prof. Wacławem Sitkowskim po pierwszej operacji inaugurującej klinikę w Zabrzu (15 VIII 1985 r.). Fot. archiwum Śląskiego Centrum Chorób Serca
Prof. Zbigniew Religa ze swoim nauczycielem prof. Wacławem Sitkowskim po pierwszej operacji inaugurującej klinikę w Zabrzu (15 VIII 1985 r.). Fot. archiwum Śląskiego Centrum Chorób Serca
W niedzielę około godziny 16 zmarł były minister zdrowia prof. Zbigniew Religa. Znakomity kardiochirurg chorował na nowotwór płuc. Prof. Zbigniew Religa w 1986 r. przeprowadził pierwszą w Polsce udaną transplantację serca.

Prof. Zbigniew Religa ze swoim nauczycielem prof. Wacławem Sitkowskim po pierwszej operacji inaugurującej klinikę w Zabrzu (15 VIII 1985 r.). Fot. archiwum Śląskiego Centrum Chorób Serca

W ostatnich latach był posłem klubu PiS i jednym z najbardziej znanych krajowych polityków. Był kawalerem Orderu Orła Białego. Prof. Religa pełnił też funkcję ministra zdrowia w rządzie PiS (31.10. 2005 r. - 7.09.2007 r.), wcześniej był senatorem. Startował także w wyborach prezydenckich w 2005 r. W grudniu 2008 skończył 70 lat. W ostatnich latach życia prof. Religa poważnie chorował. W maju 2007 przeszedł operację. Pomimo choroby Religa - jako poseł PiS - niemal do końca uczestniczył w pracach Sejmu.
(PAP)
- BÓL JEST JEDYNĄ RZECZĄ, KTÓREJ SIĘ BOJĘ - mówił zmarły wczoraj prof. Zbigniew Religa w jednym z ostatnich wywiadów
- Pan Profesor dobrze wie, że przytrafiła się mu choroba, która w Polsce ma etykietę wyroku śmierci. A to, że - przepraszam, że użyję takiego słowa - pokazuje się Pan publicznie ze swoją wyczerpaną po terapii, wyłysiałą głową, daje siłę innym ludziom chorym na raka.
- Nigdy o tym nie myślałem, ale jeżeli tak jest, to bardzo się cieszę.
- Znam ludzi, którzy są w tej chwili na onkologii w bardzo ciężkim stanie. I mówią: skoro Relidze się udaje, to ja też mam szanse żyć. To, co Pan robi, to jest bardzo silny przekaz. Jest pan ikoną: Pan, lekarz "od serca", który uratował tylu ludzi, ma najgorszą chorobę, jaką można mieć. A Pan nie znika, wręcz przeciwnie. Pan jest. Zdaje Pan sobie sprawę z wagi tej misji?
- Naprawdę nigdy tego tak nie odbierałem. Uczciwie powiem: nie miałem takiego planu. To wyszło trochę przypadkiem. Podkreślam, choroba jest jak gdyby trochę obok mnie, a nie we mnie. Z nią mam tylko walczyć. Przyznam się do czegoś. Ostatnio rozdrażniła mnie pewna dziennikarka, która powiedziała do mnie: "Ma pan wstydliwą chorobę". Nie bardzo wiem, czego się mam wstydzić? Tym bardziej że to choroba nowotworowa, która jest w pewnym wieku rzeczą normalną.
- Podobno połowa Polaków umiera na choroby serca, a druga połowa na raka...
- "Większa połowa" umiera na serce.
- Onkolodzy twierdzą, że odwrotnie.
- Nie mają racji. Statystyka jest bezwzględna i wyraźnie pokazuje, że choroby serca są numerem jeden na liście przyczyn śmierci. Rzeczywiście, narasta liczba chorób nowotworowych. Są właściwie dwa schorzenia, które są głównymi przyczynami przedwczesnej śmierci: choroby serca i nowotwory. Robiłem wszystko, by zachorować na nowotwór, no i udało się. [śmieje się].
- Pan był zawsze w grupie podwyższonego ryzyka. Pańska matka zmarła na raka.
- Mama miała nowotwór wątroby, w związku z tym rzeczywiście jestem tej w grupie. Ojciec zmarł znacznie później, nagle, na serce. Zaburzenie rytmu. Piękna śmierć, bo chyba w ogóle nie cierpiał. Po prostu, nagle stracił przytomność i koniec. Wolałbym mieć taką śmierć, chyba jednak umrę na nowotwór.
- Nagła śmierć jest dobra?
- Tak, bo bezbolesna. Ból jest chyba jedyną rzeczą, której się boję. (...)
- Zastanawiam się, czy nie zauważa Pan teraz, z perspektywy pacjenta, że w Polsce bywają próby leczenia na siłę? Lekarze walczą do ostatniego momentu, choć czasem nie ma to sensu.
- Mam lepszą sytuację niż większość pacjentów, bo jestem lekarzem i dysponuję większą wiedzą. Po prostu mogę lekarzom nie pozwolić na pewne rzeczy. Rzeczywiście, nie ma sensu leczyć na siłę. Chcę umrzeć komfortowo, to znaczy w domu. W żadnym wypadku w szpitalu. W taki sposób, żeby, po pierwsze, nie cierpieć, bo to jest możliwe i łatwe do zrobienia przy dzisiejszym stanie medycyny. A po drugie, chcę umrzeć w warunkach ludzkich, tam, gdzie czuję się dobrze. A w szpitalu czułbym się fatalnie.
(...)
- Panie Profesorze, czym jest dla Pana śmierć?
- Snem. Tyle że wiecznym.
- Kiedy człowiek umiera?
- Gdy zanika świadomość, a więc - gdy przestaje funkcjonować mózg.
- Boi się Pan śmierci?
- Nie.
Rozmawiał Jan Osiecki
Rozmowa jest fragmentem książki "Zbigniew Religa. Człowiek z sercem w dłoni", która ukaże się 10 marca nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski