Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Progresja oksfordzka

Redakcja
JANUSZ KORWIN MIKKE: Na własną odpowiedzialność

   Niedawno wziąłem udział w dyskusji "oksfordzkiej" - tym razem na temat brzmiący: "Podatek progresywny jest niesprawiedliwy".
   Wyjaśniam, czym jest "debata oksfordzka". Polega na tym, że bierze się po trzech zwolenników i przeciwników tezy, wygłaszają oni swoje kwestie przez dokładnie określoną liczbę minut, w określonym porządku - potem z sali mogą występować (też w określonym porządku) i zabierać głos zwolennicy oraz przeciwnicy. Następnie sala głosuje: "czyje argumenty były lepsze".
   Anegdota mówi o żebraku Blumsteinie, który został u Potockich poczęstowany tortem - i w domu zachwalał jego smak. Żona uniosła się honorem i powiedziała, że zrobi mu taki sam - niech tylko weźmie przepis. Blumstein przyniósł przepis i żona zaczęła robić ciasto: "Sześć jaj? Eeee, wystarczy jedno... Pół kilo cukru? Wezmę sacharynę... Kostka masła? Zrobię na smalcu. I dwa funty białej mąki?! A czarna nie wystarczy?". Potem próbuje tort i spluwa: "Że też bogaczom chce się jeść takie paskudztwo!".
   Otóż debata oksfordzka w polskim wydaniu wygląda właśnie tak. Przede wszystkim - i to jest najważniejsze - nie ma siły, by przekonać publikę, by oceniała jakość argumentów! Polacy głosują zawsze i nieodmiennie (a brałem udział w wielu takich debatach) za tym, kto ma rację, a nie za tym, kto miał najlepsze argumenty! Tymczasem w "debacie oksfordzkiej" chodzi o to, by ocenić, np. który adwokat najlepiej, najtrafniej, najdowcipniej wreszcie bronił podsądnego - a nie o to, czy podsądny jest winien!
   Od razu mówię: ja się nie skarżę, bo prawie zawsze wygrywam - a wygrywam, bo bronię słusznej sprawy. Tak, że gdybym nawet robił to źle, to u naszej kochanej - nastawionej na moralność, a nie na finezję - publiczności i tak bym wygrał.
   Po drugie, nie ma siły, by Polaków zmusić do przestrzegania reguł. Marszałkowie debat już nawet przestali się o to starać. Jest to powszechne. Zabawne: prowadząc w moim tygodniku "Najwyższy CZAS!" rubrykę "Obserwatorium masonerii" stwierdziłem, że masoni anglosascy z żelazną konsekwencją przestrzegają swoich reguł - podczas gdy polscy mało się nimi przejmują...
   Jaki kraj, tacy masoni. I takie debaty...
   W tej debacie, w Klubie im. Retingera, słynnego polskiego masona, w Kielcach, nie udało się w dodatku znaleźć trzech obrońców podatku progresywnego - więc musiało wystarczyć dwóch. W dodatku bronili go w sposób tak mało przekonujący, że wygraliśmy właściwie walkowerem: 85 : 11.
   A piszę to po to, bo jednym z obrońców progresu był pewien b. sympatyczny b. poseł i b. wojewoda, pracujący, jak stwierdził z dumą, na swoim - w okresie "przedsejmowym" własnymi rękami, obecnie własnym umysłem. Twierdził, że płaci podatek 40 proc. - i bardzo się z tego cieszy, bo dzięki temu on, chrześcijanin obdarzony licznymi talentami, może dopomóc mniej obdarzonym talentami przez Pana Boga.
   Nie robiły na nim wrażenia argumenty, że jeśli chce pomagać biednym, to zawsze może to robić bez podatku progresywnego: wziąć zaoszczędzone pieniądze i biednym rozdać. Chrystus, o ile wiem, mówił: "Rozdaj swoje i idź za mną!", a nie donosił do celników, że Jan ma dużo pieniędzy i należy go opodatkować...
   (Przy okazji: nie udało mi się przekonać oponentów, że debata tyczy podatku PROGRESYWNEGO, w nie "wysokiego". Jedno nie ma z drugim NIC wspólnego. Mogą być podatki cholernie progresywne i niskie, a nawet: bardzo niskie - i liniowe bardzo wysokie).
   Sala uznała, że facet po prostu ma hopla na punkcie "walki z biedą" i nic nie rozumie.
   Po debacie coś mnie tknęło: podszedłem i spytałem: "A czym się pan właściwie teraz zajmuje, że ma pan tak wysokie dochody?".
   "Zajmuję się doradzaniem firmom, które popadły w kłopoty finansowe i nie umieją sobie poradzić z księgowością!".
   No - i teraz zrozumiałem, że facet jest kuty na cztery nogi: im bardziej skomplikowane, im bardziej rujnujące podatki - tym ma więcej klientów!
   Więc jasne, że chętnie dzieli się dochodami z państwem, które tak sprawnie nagania mu klientów!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski