Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Projektant „szkieletora” żałuje, że nie dano mu dokończyć dzieła

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Ostatecznie „szkieletor” zostanie dokończony według projektu Marka Dunikowskiego
Ostatecznie „szkieletor” zostanie dokończony według projektu Marka Dunikowskiego wizualizacja: ddjm
Kontrowersje. Krzysztof Leśnodorski przypomina o prawach autorskich, ale nie zamierza o nie walczyć. Mogłoby to blokować inwestycję .

- Będę zadowolony, że w końcu ten budynek zostanie dokończony i przestanie szpecić miasto - mówi Krzysztof Leśnodorski, współautor pierwszego projektu wieżowca przy rondzie Mogilskim. - Mam żal, że nie dane mi było dokończyć tego projektu - dodaje.

Konkurs na projekt wieżowca w 1968 wygrał zespół architektów pod przewodnictwem Zdzisława Arcta (zmarł w 1986 r.). W tym zespole był także Leśnodorski. Budowę rozpoczęto w 1975 r., a z powodu kryzysu prace zostały przerwane w 1979 r. Powstał jedynie szkielet budynku. Później Leśnodorski, mając prawa autorskie do budynku, stworzył kilka projektów dokończenia inwestycji, ale żaden nie został zrealizowany.

Obecny inwestor najpierw zaprosił do współpracy znanego niemieckiego architekta Hansa Kollhofa. Na jego wizję „szkieletora”, zakładającą podwyższenie go nawet do 130 metrów, zgody nie wydały władze konserwatorskie. Inwestor zamówił więc nowy projekt u krakowskiego architekta Marka Dunikowskiego. Na podstawie jego koncepcji zostanie dokończony „szkieletor”, zamieni się w biurowiec. Inwestycja ruszyła pod koniec marca tego roku.

- Nie mam żalu do inwestora, który ma prawo wyboru architekta. Mam natomiast żal do moich kolegów, z którymi się znam od wielu lat. Kiedy dostali zlecenie, nawet się ze mną w tej sprawie nie skonsultowali, już nie mówię o współpracy - komentuje Krzysztof Leśnodorski. Dodaje jednak, że nie będzie dochodził praw autorskich.

Marek Dunikowski tłumaczy, że w żadnym wypadku nie zawłaszcza dorobku poprzedników. - Nikogo nie chciałem urazić. Zupełnie zmieniliśmy parametry budynku, wysokość, szerokość, proporcje, nawet jest zmieniana konstrukcja. Powstał zupełnie inny projekt. Nie sądzę więc, że są jakieś podstawy do tego, aby roztrząsać sprawę praw autorskich. Nie chcę się spierać, być może zabrakło jakiegoś gestu z naszej strony. Ale nie wiem, o co miałbym nawet zapytać, czyniąc tak wielkie zmiany. Zawsze jednak podkreślam, kto stworzył pierwszy projekt wieżowca, do jego autorów odnoszę się z szacunkiem - zaznacza Dunikowski.

Zdaniem Bohdana Lisowskiego, prezesa krakowskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich, sprawa jest delikatna. - Wydaje się, że w dobrej praktyce jest, aby żyjących autorów angażować w kolejne projekty. Różnie z tym jednak bywa. Tu mamy specyficzną sytuację. Od rozstrzygnięcia konkursu na projekt niedługo minie pół wieku, obaj panowie się doskonale znają. Nie chcę tego oceniać - mówi Bohdan Lisowski. Jego zdaniem dobrze byłoby, aby w wieżowcu powstało miejsce, w którym zostaną upamiętnieni pierwsi projektanci, wyeksponowane koncepcje wieżowca i jego historia.

- Nigdy nie odcinaliśmy się od historii tego miejsca i budynku. Oczywiście, że myślimy o takim upamiętnieniu. Prawdopodobnie wykorzystamy do tego lobby wejściowe budynku - informuje Henryk Gaertner z firmy GD&K, która jest współinwestorem.

Miał być pierwszym wieżowcem krakowskiego Manhattanu, a na lata został „szkieletorem”

Krakowska dzielnica drapaczy chmur miała powstać w rejonie ronda Mogilskiego. Konkurs na budowę pierwszego, 16-piętrowego wieżowca dla Naczelnej Organizacji Technicznej ogłoszono w 1968 r. Krzysztof Leśnodorski był początkującym asystentem na Politechnice Krakowskiej. Docent katedry architektury Zdzisław Arct zaproponował mu, aby wspólnie przygotować koncepcję na konkurs wieżowca.

-Wtedy nie było komputerów. Wszystko się rysowało ręcznie. Aby osiągnąć końcowy efekt, musiały powstać dziesiątki, jak nie setki szkiców - wspomina Leśnodorski.

Konkurs wygrali. Pozostały po nim czarno-białe rysunki z wizją wieżowca. Na rozpoczęcie prac musieli czekać siedem lat, do 1975 r. Wtedy, w latach 70., erze rządów Edwarda Gierka, w Polsce czuło się powiew Zachodu. Ówczesnym władzom marzył się krakowski Manhattan. Projektanci otrzymali polecenie, aby wieżowiec przy rondzie Mogilskim „wyciągnąć” do góry, ile się da. Budynek urósł więc o osiem pięter - do 92,5 m. W związku z tym musiał też „wyszczupleć”.

Wbicie pierwszej łopaty to była wielka uroczystość. Zorganizowano ją nocą, w świetle reflektorów.

W cztery lata zrealizowano jedną czwartą założenia. Dziś w takim czasie wykonany zostałby cały wieżowiec. Wtedy nie było jednak takiej techniki jak teraz. - Nie mieliśmy wysokich żurawi. Dźwig podnosił się razem z realizowaną konstrukcją - opowiada Krzysztof Leśnodorski.

Inwestycję przerwano nagle w 1979 r. Zabrakło pieniędzy, ale nikt nic nie wyjaśniał. Kończyła się era wielkiego hurraoptymizmu, zaczynał się kryzys.

Leśnodorski nie przypuszczał wtedy, że przerwa w budowie potrwa aż do teraz, a krakowianie przez ponad trzy dziesięciolecia będą nazywać niedokończony obiekt „szkieletorem”.

Do tego budynek zaczęła otaczać legenda wielkiego pechowca, na którego ktoś rzucił klątwę i dlatego straszy swym wyglądem.

Leśnodorski robił co mógł, aby odczarować obiekt. Kreślił kolejne wizje i projekty dokończenia budowy.

W drugiej połowie lat 80. stworzył koncepcję centrum kongresowego. Najbliżej pomyślnego zakończenia był projekt z 1991 r. zrobiony dla francuskiej firmy SEA z siedzibą w Paryżu. Koncepcja zakładała zaadaptowanie szkieletu wieżowca na hotel i dobudowę drugiego hotelu w sąsiedztwie. Po tej wizji też tylko pozostał rysunek z charakterystycznym niebieskim tłem, kreślony ołówkiem i pokolorowany pędzelkiem. Ten projekt w kolejnym etapie zakładał dobudowę centrum kongresowego.

Wtedy właścicielem nieruchomości było Przedsiębiorstwo Centrum Kongresowe Nauki i Techniki, a udziałowcami NOT i PAN. Z Francuzami podpisano wstępną umowę.

- Z tego co słyszałem, wszystko się rozpadło w ostatniej chwili. Wręcz się pokłócili na lotnisku. Nie było mnie przy tym, ale zapewnie poszło o finanse - mówi Krzysztof Leśnodorski.

W 1992 r. dla firmy Ilbau z Wiednia stworzył koncepcję czterogwiazdkowego hotelu. Też nic z tego nie wyszło.

Podobnie było cztery lata później, kiedy na zlecenie ówczesnego właściciela Roberta Hamerlika opracował projekt Bussines Center Tower.

Kolejna propozycja pojawiła się w 2001 r. Dla sieci Hilton powstał projekt zakładający adaptację obiektu na pięciogwiazdkowy hotel. Pomysł był taki, aby szkielet obniżyć o osiem pięter i dobudować bliźniaczy budynek. To też nie wypaliło.

Była jeszcze koncepcja dla Telefoniki z 2003 r. , która zakładała obłożenie wieży niebieskim szkłem.

W 2005 r. nieruchomość kupiła krakowska firma GD&K wraz z funduszem inwestycyjnym, którego udziałowcem jest rodzina królewska z Arabii Saudyjskiej. W 2007 r. pojawił się pomysł obudowania „szkieletora” kamienną elewacją i podwyższenia obiektu do nawet 130 m. Wizję stworzył niemiecki architekt Hans Kollhof. Na taką koncepcję nie zgodziły się jednak władze konserwatorskie. Później do wykonania kolejnego projektu inwestorzy zaprosili innego znanego krakowskiego architekta Marka Dunikowskiego z biura DDJM. Ostatecznie jego wizja będzie zrealizowana.

Pod koniec marca tego roku rozpoczęły się prace rozbiórkowe niepotrzebnych elementów betonowych wieży. Pozostanie tylko stalowa konstrukcja, która ma być obudowana. W środku znajdą się biura. Wieżowiec zostanie też podwyższony o dwie kondygnacje - do 102,5 m. Dwa dodatkowe piętra praktycznie w całości mają być przeszklone. Można tam urządzić kawiarnię, restaurację, sale konferencyjne. Powstanie też taras. Będzie to ogólnodostępny punkt widokowy. Mieszkańcy i turyści mają tam wyjeżdżać oddzielną windą.

Wieżowiec będzie się nazywać Unity Tower („Wieża Jedności”) i powinien być gotowy w połowie 2018 r. Po bokach wieży powstaną też mniejsze budynki: biurowy i apartamentowy. W drugim etapie zaplanowano aleję prowadzącą do wieżowca, a po jej bokach ulokowane zostaną niższe biurowce (ewentualnie jeden z tych budynków będzie hotelem). Koszt całości szacowany jest na ok. 100 mln euro.

Krzysztof Leśnodorski podkreśla: - To był jeden z pierwszych projektów jakie robiłem bezpośrednio po studiach. Obecnej koncepcji nie znam, nie wiem, jak będzie to ostatecznie wyglądało. Nie jako architekt, ani autor, ale jako krakowianin będę jednak zadowolony, że w końcu ten budynek zostanie dokończony.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski