Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratorzy robią z siebie ofiary reformy

Marcin Banasik
Fot. Archiwum
Prawo. Za osiem miesięcy do polskich sądów wkroczy amerykański styl prowadzenia rozpraw. Śledczy są przerażeni, bo to oni poniosą ciężar zmian procedury karnej.

Sparaliżowane sądy, coraz więcej wyroków uniewinniających, przestępcy grasujący na ulicach w biały dzień – tak skutki reformy procedury karnej, która wejdzie w życie za osiem miesięcy, wyobraża sobie dziś większość prokuratorów.

1 lipca 2015 r. na sale sądowe w Polsce wkroczy amerykański sposób prowadzenia rozpraw. Obecnie najbardziej aktywni podczas rozpraw są sędziowie.

To oni prócz prowadzenia postępowania i wydania wyroku zajmują się także ustaleniem okoliczności, czyli m.in. powtórnym przesłuchaniem świadków i oskarżonych. Na nowych warunkach sędzia będzie tylko obserwatorem walki oskarżyciela i obrońcy.

To najbardziej rewolucyjna zmiana w prawie karnym od wielu lat. Tymczasem przygotowania prokuratorów do zmian mogą budzić zdziwienie.

– Każdy z około 800 pracowników odbywa dwudniowe szkolenie. To zbyt mało, żeby przygotować prokuratorów do nowych obowiązków, ale takie są realia – mówi Artur Wrona, szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.

Śledczy, którzy szkolenia mają już za sobą, mówią, że warsztaty polegają głównie na zachwalaniu zmian przez wykładowców. Prokurator jednej z krakowskich placówek rejonowych zauważa, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie zwróciło uwagi na bardziej przyziemne problemy.

– Zmiany sprawią, że do sądu będziemy musieli jeździć chyba taksówkami, bo żaden z nas nie udźwignie akt, które nam przybędą razem z dodatkowymi obowiązkami – mówi prokurator.

Wejścia w życie nowych przepisów obawia się również Andrzej Kaucz, sekretarz Krajowej Rady Prokuratury. Dwa lata temu przeprowadzono symulację pracy prokuratorów na nowych zasadach. – Okazało się, że tylko 6–8 procent prokuratorów, którzy byli autorami aktów oskarżenia, mogło uczestniczyć na każdym etapie postępowania sądowego w swojej sprawie – mówi Andrzej Kaucz. Ekspert tłumaczy, że wynika to z niedostosowania do reformy organizacji pracy między sądami a prokuraturami.

– Podczas jednego dnia w sądzie może być nawet kilka spraw z oskarżeniem skierowanym przez tę samą osobę – tłumaczy sekretarz KRP.

Reformę chwali jednak Zbigniew Ćwiąkalski, adwokat, były minister sprawiedliwości. – Prokuratorzy mieli odpowiednią ilość czasu na przygotowanie się do reformy. Ich sprzeciw bierze się głównie z faktu, że od 1 lipca przyszłego roku będą musieli jeszcze bardziej przyłożyć się do pracy – mówi były szef resortu sprawiedliwości.

Specjalista od prawa karnego podkreśla, że wreszcie skończą się sytuacje, gdy na salę sądową przychodzi dyżurny prokurator, który nie ma pojęcia o rozstrzyganej sprawie. – Teraz wyniki procesów będą zależały od zaangażowania stron i ich argumentów. Bierny prokurator nie będzie miał żadnych szans na sali sądowej – twierdzi Zbigniew Ćwiąkalski.

Prokuratorzy i sędziowie nie wierzą w sukces amerykańskiej reformy polskich sądów

W amerykańskich filmach na sali sądowej zawsze dużo się dzieje. Adwokaci i oskarżyciele walczą o swojego klienta do ostatniego argumentu. Takie sceny już od 1 lipca mają się rozgrywać także w polskich sądach.

Reforma ma zrzucić ciężar prowadzenia sprawy z sędziów na oskarżycieli i obrońców. Określa się to mianem kontradykto­ryjności, czyli sytuacji, w której dwie strony prowadzą ze sobą spór na argumenty.

Zmiany mają zmusić prokuratora pełniącego funkcję oskarżyciela do takiej znajomości akt postępowania przygotowawczego, by mógł skutecznie przeprowadzić dowody dla poparcia oskarżenia oraz wykazywać słabość dowodów przeprowadzanych przez obronę. To z kolei ma zmusić adwokata do zebrania mocnych argumentów przeciwko oskarżeniu.

Najbardziej niezadowoleni z reformy są prokuratorzy, którzy najmocniej odczują jej skutki. Szkolenia przygotowujące ich do reformy tylko potwierdzają obawy.

– Jedni szkoleniowcy snują przed nimi wizje procesów rodem z amerykańskich filmów. Inni twierdzą jednak, że nic się nie zmieni i procesy będą się odbywały tak, jak dotychczas – mówi Jacek Skała, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP. W rezultacie śledczy są zdezorientowani, a nastroje wśród nich fatalne.

Prokurator Skała zwraca uwagę, że reforma likwiduje również tryb uproszczony postępowania, podczas którego prokurator nie ma obowiązku stawiania się na rozprawy w drobnych sprawach. – W tym trybie odbywa się połowa wszystkich rozpraw! Po likwidacji zabraknie rąk do pracy, co zamiast skrócić, wydłuży procesy – wyjaśnia.

Sędziowie, którym reforma ma odchudzić listę obowiązków, również nie cieszą się z nadchodzących zmian. – Zmiany nic nie wniosą. Sędzia dalej będzie musiał naprawiać wszystkie błędy prokuratora w obawie przed uchyleniem wyroku – mówi Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.

Strączyński dodaje, że każda sprawa będzie „tą jedyną, w której sąd wyjątkowo miał obowiązek działać z urzędu”.

Przerażeni amerykańskim stylem rozpraw nie są jedynie adwokaci. – Na lipcowe zmiany czekamy z lekkim niepokojem, ale staramy się przygotować do nich jak najlepiej – mówi Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.

Andrzej Seremet, prokurator generalny porównuje wejście reformy w życie ze skokiem do basenu, w którym może nie być wystarczająco dużo wody. Seremet obawia się również zmian dotyczących opinii biegłych sądowych.

Dotychczas mogły nim być jedynie opinie wykonane na zlecenie sądu. Za ponad rok obrońca i oskarżony będą mogli włączyć do akt opinie sporządzone na ich zamówienie i przez nich opłacone. Według resortu sprawiedliwości, nowy przepis wyrówna szanse stron procesu.

Prokuratorzy twierdzą, że rząd szykuje zmiany w prawie, dzięki którym sprawcy największych afer, np. gospodarczych, poczują się bezkarni. Za pieniądze z przestępstw będą mogli zlecić wykonanie ekspertyz, które zapewnią im korzystne wyroki w sądach.

Nad zmianami w prawie karnym prawie przez trzy lata pracowała Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego pod przewodnictwem prof. Andrzeja Zolla, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego.

– Komisja stanęła przed wyborem: albo rozbudować postępowanie dowodowe na etapie postępowania przygotowawczego i wprowadzić do niego kontrolę sądową, albo przyjąć model odwrotny – ograniczyć możliwość przeprowadzania dowodów przez prokuratora na rzecz tych niezbędnych, służących do podjęcia decyzji o wniesieniu aktu oskarżenia. Wybraliśmy to drugie rozwiązanie – wyjaśnia prof. Zoll.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski