Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura uważa, że matka i babcia utopiły noworodka w wiadrze. Sąd Apelacyjny w Krakowie zbada sprawę

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Oskarżona Katarzyna K. przed kieleckim sądem, który skazał ją na 3 lata więzienia
Oskarżona Katarzyna K. przed kieleckim sądem, który skazał ją na 3 lata więzienia Elżbieta Zemsta
Chłopiec przyszedł na świat, ale jego matka i babka nie okazały mu serca. Teraz obie odpowiadają za utopienie malca w wiadrze z fekaliami. Czy otrzymają surowe kary, jak chce prokuratura, zdecyduje Sąd Apelacyjny w Krakowie.

FLESZ - Trzecia fala - ważne zmiany

Katarzyna K.: 38 lat, niska, przy kości. Żyła z renty socjalnej z uwagi na chorobę serca. Miała orzeczoną niepełnosprawność w stopniu lekkim i mieszkała w bardzo skromnych warunkach we wsi koło Starachowic (woj. świętokrzyskie) z synem i 60-letnią matką, Małgorzatą B., inwalidką oraz z jej mężem.

Nieślubny po raz pierwszy

We wsi nie mieli o niej dobrej opinii, bo 15 lat wcześniej urodziła nieślubnego syna, co w opinii miejscowych dyskwalifikowało ją jako dobrą kobietę i sąsiadkę. Miejscowe kobiety wytykały ją palcami i ostrzegały, by pod żadnym pozorem nie zbliżała się do ich mężczyzn.

Trudno się więc dziwić, że gdy Katarzyna K. zorientowała się, że znów spodziewa się dziecka, to nie wspomniała o tym domownikom, jak i żadnemu z sąsiadów. Z racji tuszy łatwo jej było ukryć ciążę. Doszło do porodu siłami natury. Odbył się w domu, 16 stycznia 2019 roku. Na rozpaczliwy krzyk Katarzyny przybiegła Małgorzata. Ujrzała córkę opartą o stół i próbującą rodzić. Co stało się dalej - obie prokuratorowi i sądowi relacjonowały odmiennie.

Sąd uznał, że Katarzyna K. zabiła swoje dziecko, bo czuła się opuszczona, stygmatyzowana, pozbawiona wsparcia, nieszczęśliwa

Najpierw Katarzyna twierdziła, że urodzonego chłopca jej matka wsadziła do worka i zabrała do sieni. Druga relacja Katarzyny: Po porodzie wzięłam malca z podłogi i włożyłam do wiadra z nieczystościami, w którym pływał niecałe 10 minut, wystawała mu wtedy główka. Trzecia wersja: noworodek od razu wpadł do wiadra. Małgorzata opisywała fakt porodu odmiennie i podała, że córka po urodzeniu wzięła dziecko i wsadziła je do wiaderka, ale główką w dół.

- Nie jest prawdą, że dziecko samo do niego wpadło - kategorycznie stwierdziła Małgorzata. Sąd dał wiarę w tę relację.
Po chwili Małgorzata zabrała dziecko i włożyła do plastikowego worka, który umieściła w pudełku i wyniosła do nieogrzewanej sieni.
Wezwała karetkę, bo Katarzyna mocno krwawiła, tylko fachowa pomoc mogła ją uratować.

Gdy w domu pojawili się ratownicy, Małgorzata przekazała im córkę, wręczyła też pakunek z martwym już noworodkiem.
Prokurator nie miał wątpliwości, że obie kobiety wspólnie dopuściły się zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Tak sformułował zarzut. Kobietom groziło co najmniej 12 lat więzienia.

Utopiony, a nie uduszony

Biegły z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie jako możliwą przyczynę zgonu noworodka wskazywał uduszenie w trakcie utonięcia przy założeniu, że poziom cieczy obejmował rejon twarzy dziecka lub że udusiło się zamknięte w przestrzeni z ograniczonym dostępem tlenu, np. w worku foliowym.

Ostatecznie sąd przyjął, że chłopczyk się utopił. Świadczyły o tym kolonie rzadkich bakterii odkryte podczas sekcji. Dziecko było zdrowe, zdolne do życia, miało 3 kg i 50 cm wzrostu. Musiało oddychać i dlatego zassało z wiaderka ciecz z bakteriami, które potem znaleziono w jego płucach. W worku foliowym, do którego też trafiło, tych bakterii nie było.

Surowe wnioski śledczych

Śledczy domagali się surowych kar dla oskarżonych: 25 lat więzienia dla Katarzyny K. i 15 lat dla Małgorzaty B. Sąd nie podzielił jednak przekonania, że kobiety uśmierciły dziecko z premedytacją. Uznał, że w przypadku rodzącej można mówić o dzieciobójstwie w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu i za nie skazał kobietę na trzy lata więzienia.

Babci malca wymierzył rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 4 tys. zł grzywny za nieudzielenie pomocy dziecku, które znajdowało się w położeniu grożącym mu utratą życia. Zdaniem sądu Małgorzata B. nie uczestniczyła w umieszczaniu dziecka w wiadrze, tylko wyniosła zwłoki do sieni.

W przypadku Katarzyny K. sąd za ważną uznał opinię biegłych, którzy napisali, że kobieta w stresie miała w znacznym stopniu ograniczoną możliwość poradzenia sobie z zaistniałą sytuacją. Zdaniem sądu w tej sprawie doszło do zabójstwa dziecka na skutek naruszenia równowagi psychicznej matki, czyli pod wpływem jej przeżyć okołoporodowych.

Trudne sprawy dla sędziów

Z orzecznictwa sądów i to jeszcze z okresu międzywojennego wynikało, że sędzia musi w podobnej sprawie wziąć pod uwagę doznany ból kobiety, jej osłabienie fizyczne, utratę krwi, troskę o przyszłość swoją i noworodka, obawę o hańbę i uczucie opuszczenia - bardzo żywe u kobiet rodzących w tajemnicy.

Wreszcie znany jest fakt, że pod wpływem bólu powstaje często u rodzącej nienawiść do dziecka i do jego ojca jako przyczyny tego cierpienia.

Ostracyzm we wsi

Tak też było w tym konkretnym przypadku. Katarzyna K. ukrywała ciążę nie tylko przed najbliższymi, ale przede wszystkim ze wstydu przed mieszkańcami wsi i z obawy przed reakcją nieprzychylnego jej otoczenia.
To wynikało z jej wcześniejszego doświadczenia z nieślubnym dzieckiem i z ostracyzmem społecznym, jaki ją spotkał w lokalnej społeczności.

Sąd zauważa, że oskarżona była całkowicie osamotniona, z poczuciem braku pomocy, zrozumienia, opieki. Wiedziała, że narodziny dziecka będą wiązały się z licznymi sytuacjami bardzo trudnymi dla niej, prawdopodobną koniecznością opuszczenia domu i rozstania z matką.

W końcu po urodzeniu pierwszego dziecka trafiła do Domu Samotnej Matki, bo najbliższa rodzina nie akceptowała tego, co się stało. W jednym i drugim przypadku ciąży biologiczny ojciec dziecka nie był zainteresowany udzieleniem pomocy i najmniejszego wsparcia Katarzynie K.

Gdy pojawili się ratownicy, Małgorzata B. przekazała im córkę pod opiekę, wręczyła też pakunek z martwym już noworodkiem

Tamtego dnia, konkluduje sąd, sytuacja porodu przerosła oskarżoną, która doświadczyła intensywnych bodźców bólowych, krzyczała i wzywała pomocy. Doszło do reaktywowania negatywnych przeżyć związanych z ciążą, a pojawienie się dziecka wyzwoliło brutalny, gwałtowny, ale sprzeczny z cechami osobowości Katarzyny K. impuls zniszczenia dziecka, jako przyczyny cierpienia, dla uzyskania natychmiastowej ulgi.

Potem nastąpiła faza zobojętnienia u rodzącej - wtedy, gdy trafiła do szpitala odmawiała interwencji lekarzy, którzy natychmiast chcieli tamować krwotok i zszyć jej ranę.

W opinii sądu działanie oskarżonej było drastyczne i nieodwracalne, skierowane przeciwko najwyższemu dobru, jakim jest ludzie życie. Jednak zamiar nie był planowany.

- Na inną ocenę zasługuje czyn popełniony przez osobę w pełni sprawną psychicznie. Z tego powodu nie można oskarżonej wymierzyć kary, która wydawać by się mogła celową dla odstraszanie innych potencjalnych sprawców przestępstw. Ukaranie jej tylko po to, by kształtować świadomość prawną osób w pełni sprawnych psychicznie, byłoby sprzeczne z zasadami sprawiedliwości, surowe i wykraczające ponad winę oskarżonej - zauważył sąd.
Z uwagi na jej defekty psychiki zdecydował w wyroku, że musi się poddać terapii psychiatrycznej.

Apelacje obrony i prokuratora

W złożonej już apelacji obrońca Katarzyny K. wnosi o nadzwyczajne złagodzenie jej kary oraz o uniewinnienie Małgorzaty B.
Prokurator domaga się za to 25 lat dla jednej i 15 lat dla drugiej kobiety. Przekonuje, że główna oskarżona zaplanowała zbrodnię, co wynikało z jej wcześniejszych doświadczeń.

Zdaniem prokuratora kobiety działały wspólnie i w porozumieniu, ale nie wyjaśnia on, jaki motyw mogła mieć Małgorzata B. w uśmierceniu wnuka. W marcu sprawą zajmie się Sąd Apelacyjny w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Prokuratura uważa, że matka i babcia utopiły noworodka w wiadrze. Sąd Apelacyjny w Krakowie zbada sprawę - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski