Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura zbada kurnik

Paweł Chwał
Dom Henryka Mroza sąsiaduje z działką, na której stoi kurnik
Dom Henryka Mroza sąsiaduje z działką, na której stoi kurnik Paweł Chwał
Tarnów. Mieszkańcy tarnowskiego osiedla Krzyż walczą z inwestorem, który chce koło ich domów uruchomić kurzą fermę. Protestujący ludzie liczą na wstrzymanie prac, a urzędnicy umywają ręce od odpowiedzialności

Spór o legalność budynku inwentarskiego w rejonie ulic Wiśniowej i Kalinowej w Tarnowie dotarł już nawet do prokuratury. Byłym kurnikiem, w którym nowy właściciel planuje wznowić działalność, śledczych zainteresowali właściciele okolicznych działek i zaniepokojeni mieszkańcy os. Krzyż. Ludzie boją się, że wraz z kurami pojawią się: smród, gryzonie oraz problemy ze zdrowiem.

Nowy argument w ręku protestujących to m.in. pismo powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Stwierdził on, że kurnik powstał w 1976 r. jako budynek tymczasowy, dla którego czas użytkowania już dawno upłynął. W dodatku przedłożone 12 lat temu przez poprzedniego właściciela dokumenty w sprawie przedłużenia tego okresu - w związku z nowymi unijnymi wytycznymi dotyczącymi chowu kur - okazały się niezgodne z wydaną wcześniej decyzją.

- Budynek nie jest jednak samowolą budowlaną, dlatego nie mogę nakazać jego ewentualnej rozbiórki. O tym może zdecydować jedynie miasto, które kiedyś zgodziło się na to, aby działał w nim kurnik - twierdzi Roman Górski, miejski inspektor nadzoru budowlanego.

W magistracie tłumaczą tymczasem, że nie mogli zablokować inwestycji, gdyż hodowla kur metodą ściółkową w liczbie poniżej 10 tysięcy sztuk nie wymaga żadnych decyzji Wydziału Ochrony Środowiska. Podobnie ma się sprawa z wydaną zgodą na remont. - Inwestor zgłosił w urzędzie tego typu prace i nie było podstaw do tego, aby mu ich zabronić - wyjaśnia Grzegorz Pulit, pełnomocnik prezydenta ds. komunikacji społecznej.

W wydziale architektury i budownictwa dalsze decyzje w sprawie kontrowersyjnego budynku uzależniają teraz od tego, co znajduje się w dokumentach z 2004 roku, na które powołuje się nadzór budowlany. Te dotąd do wydziału nie wpłynęły.

- Nadzór przerzuca się z miastem odpowiedzialnością za wydane kiedyś decyzje, a inwestor przez nikogo nieniepokojony odtwarza kurnik, ku rozpaczy mieszkańców. Paranoja! - oburza się Grażyna Barwacz, radna miejska z Krzyża.

Nowy właściciel obiektu potwierdza, że - mimo protestów mieszkańców - planów dotyczących zagospodarowania go pod kurnik nie zmienił.

- Mam wymagane pozwolenia. Dodatkowo w ostatnim czasie przeszedłem wszystkie możliwe kontrole różnych służb, które nie wykazały, żebym robił coś wbrew prawu. Obiekt remontuję dlatego, żeby ktoś mi nie zarzucił, że jest w złym stanie. Czy to źle, że dbam o swoje? - pyta Mariusz Malec.

Wymienił już dach oraz zamontował nowe wywietrzniki, a w planie ma jeszcze założenie nowych okien. Wszystko po to aby - jak zapewnia - ograniczyć do minimum uciążliwości związane z prowadzoną działalnością. W okolicy ma jeszcze dwa inne kurniki.

- Nie wierzę w te obietnice. Pamiętam, że kiedyś, jak funkcjonował tutaj kurnik, to wydobywał się z niego taki smród, że w lecie okien nie sposób było otworzyć. Dodatkowo co chwilę podjeżdżały do niego maszyny rolnicze oraz ciężarówki załadowane paszą i wywożące odpady. Huk był ogromny, a spod kół wydobywały się tumany kurzu - opowiada Henryk Mróz, którego dom sąsiaduje z feralną działką.

Pod protestem, który wpłynął do Rady Miejskiej i prezydenta, podpisało się 126 osób, w większości mieszkańców Krzyża. - Czy dla dobra jednego przedsiębiorcy warto poświęcać dobro ogółu? - pytają.

W doniesieniu do prokuratury zarzucają właścicielowi obiektu m.in. poświadczenie nieprawdy na temat budynku. Twierdzą, że ferma od dobrych kilku lat była zamknięta i jej obecny rozruch to tak naprawdę uruchamianie jej na nowo, co kłóci się z założeniami planu zagospodarowania przestrzennego.

Zła sława ferm
akże w Biadolinach Radłowskich prywatny inwestor chce wybudować kurzą fermę. Ponad 130 mieszkańców nie chce u siebie tej inwestycji . Wysłali już petycję do burmistrza Wojnicza Tadeusza Bąka. Mieszkańcy boją się szkodliwego wpływu na środowisko, a także nieprzyjemnego zapachu, który może uprzykrzyć im życie.

Jak twierdzi burmistrz Wojnicza, klamka w sprawie fermy jeszcze nie zapadła. Zapowiada rozmowy z ludźmi.

Tadeusz Bąk jest zaskoczony ostrą reakcją mieszkańców. Twierdzi, że o tej inwestycji wiedzieli już od kilku lat. Jego zdaniem ferma może oferować ponad 30 nowych miejsc pracy. - Kurnik powstaje na odludziu, najbliższe domy znajdują się w odległości kilometra. Urządzenia mają być nowoczesne, więc brzydko pachnieć nie powinno - podkreśla. Zapewnia, że zanim zapadnie ostateczna decyzja, zamierza porozmawiać sygnatariuszami protestu.
(KOMA)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski