Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Propozycja Urbana nie była zaskoczeniem

Jacek Żukowski
Mirosław Kmieć
Mirosław Kmieć fot. Anna Kaczmarz
Piłka nożna. Były szkoleniowiec m.in. Beskidu Andrychów i Garbarni Kraków Mirosław Kmieć zadebiutował w roli asystenta trenera Jana Urbana w Lechu Poznań.

Pierwszy mecz był połowicznie udany, poznaniacy zremisowali ze Śląskiem we Wrocławiu 1:1.

- Z trenerem Urbanem znamy się od 1997 roku - opowiada Kmieć. - Gdy grałem w Zagłębiu Sosnowiec, on korzystał ze znajomości z Krzysztofem Tochelem i przyjeżdżał na nasze zajęcia, gdy nie miał klubu. Jeździliśmy razem na treningi.

Kmieć jako trener był na stażach u Urbana w Legii, Osasunie Pampeluna i Polonii Bytom. - Wiedziałem, że mogę na niego liczyć - opowiada Kmieć. - Dawno temu padła propozycja od Janka, żebym był jego asystentem. Nie znaliśmy jeszcze klubu, w jakim będziemy i chwili, kiedy to nastąpi. Po pracy w Garbarni nigdzie nie jeździłem, nie szukałem pracy, chciałem sobie wszystko poukładać, skończyć szkołę trenerską, zdobyć uprawnienia na najwyższym poziomie.

W czerwcu skończył szkołę w Białej Podlaskiej i ma teraz licencję trenera UEFA Pro. Dostawał propozycje pracy z klubów drugiej i trzeciej ligi, ale nie podejmował rozmów. - Warto było czekać, zwłaszcza, że nic mnie nie goniło, mam z czego żyć - mówi Kmieć. - W tak dużym klubie jak Lech, jako pracownik jeszcze nie byłem. W zespole mamy dziewięciu reprezentantów różnych krajów, to fajni, inteligentni piłkarze.

Trener Urban ugasił pożar, zanotował remis, trzy zwycięstwa i znów zespół pod jego wodzą podzielił się punktami. Zanim przyszedł do Poznania, Lech seryjnie przegrywał. - Zespół cały czas musi potwierdzać dobrą dyspozycję - mówi asystent Urbana. - By wydostać się z dołu tabeli, trzeba mieć udaną serię.

Kontrakt podpisał do końca czerwca 2016 roku, tak jak pierwszy szkoleniowiec Lecha.

Był samodzielnym trenerem w niższych ligach, ale teraz woli być na wyższym szczeblu, choćby jako asystent. - Przez dziesięć lat prowadziłem zespoły sam, zebrałem masę doświadczeń, podejmując decyzje dobre i złe - mówi Kmieć. - Chcę utrwalać dobre, pracując na wyższym poziomie. Jako drugi trener mam więcej spokoju, mniejszą odpowiedzialność, a warunki do pracy nieporównywalne z tym, co miałem. Nie mam parcia, by być pierwszym trenerem, mogę 10-15 lat być drugim.

Cały czas śledzi dokonania swoich byłych drużyn. - Beskid, niestety, dołuje, ale Zagłębie i Garbarnia grają nieźle - mówi. - Mam tam wielu kolegów, choć w Andrychowie już mniej. Tę drużynę, którą tworzyłem rozsadzono. Jest tylko Kaczmarczyk i Kurzyniec, z Garbarni też odeszło wielu, ale taka jest kolej rzeczy, rotacje są normalne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski