Zamiast więc transportować do Polski mrożące krew w żyłach historie, ruch odbywa się w drugą stronę. Telefon do domu. „Tato, tato, a gdy w piątek jechałyśmy samochodem, to na światłach jeden człowiek wyskoczył z auta z maczetą i groził innemu kierowcy” - oznajmiło dziecko, słusznie interpretując ów fakt jako przejaw krakowskiej przederbowej gorączki. Cóż, w Rio maczet też używają, tyle że do otwierania kokosów. Co kraj, to obyczaj.
Rio trudno rozgryźć. To miasto eklektyczne i chaotyczne na każdym poziomie: kulturowym, społecznym, rasowym, ekonomicznym, nawet architektonicznym. Nie da się go wsadzić do żadnej szuflady, wspólnym mianownikiem są tylko ocean i plaża. Igrzyska na chwilę trochę tę rzeczywistość uporządkowały, uspokoiły, ale nie dlatego, że wszystkim sercu miłe są olimpijskie idee, lecz z bardziej prozaicznych przyczyn. Koszty ochrony liczone są w miliardach reali.
Co z tego zostanie? Poza wrażeniem, które ochoczo budują tutejsi politycy („Mimo, że nas krytykowano i w nas wątpiono, daliśmy radę, jesteśmy wspaniałym narodem”; skąd my to znamy?), zapewne nic. Świat wyjedzie, czar pryśnie. Krótko mówiąc, będzie trochę jak ze Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?