Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prosto z copacabany

Przemek Franczak
Rio, a sprawa polska. W Rio de Janeiro, mieście zbrodni i występku, nie byliśmy jeszcze świadkami ani jednej zbrodni i ani jednego występku, nikt nawet nikomu na naszych oczach nie dał w mordę.

Zamiast więc transportować do Polski mrożące krew w żyłach historie, ruch odbywa się w drugą stronę. Telefon do domu. „Tato, tato, a gdy w piątek jechałyśmy samochodem, to na światłach jeden człowiek wyskoczył z auta z maczetą i groził innemu kierowcy” - oznajmiło dziecko, słusznie interpretując ów fakt jako przejaw krakowskiej przederbowej gorączki. Cóż, w Rio maczet też używają, tyle że do otwierania kokosów. Co kraj, to obyczaj.

Rio trudno rozgryźć. To miasto eklektyczne i chaotyczne na każdym poziomie: kulturowym, społecznym, rasowym, ekonomicznym, nawet architektonicznym. Nie da się go wsadzić do żadnej szuflady, wspólnym mianownikiem są tylko ocean i plaża. Igrzyska na chwilę trochę tę rzeczywistość uporządkowały, uspokoiły, ale nie dlatego, że wszystkim sercu miłe są olimpijskie idee, lecz z bardziej prozaicznych przyczyn. Koszty ochrony liczone są w miliardach reali.

Co z tego zostanie? Poza wrażeniem, które ochoczo budują tutejsi politycy („Mimo, że nas krytykowano i w nas wątpiono, daliśmy radę, jesteśmy wspaniałym narodem”; skąd my to znamy?), zapewne nic. Świat wyjedzie, czar pryśnie. Krótko mówiąc, będzie trochę jak ze Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski