Podopieczni Mateusza Misia zrobili ogromny krok w kierunku IV ligi, pokonując najgroźniejszego rywala na jego terenie. - Proszowianka przewyższała nas doświadczeniem, umiejętnościami, a przede wszystkim konsekwencją w grze. Pozostaje rywalom pogratulować, bo to faworyt numer jeden i właściwie rozgrywki mogłyby się już zakończyć - przyznał trener gospodarzy Grzegorz Kmita.
Mateusz Miś nie ukrywał zadowolenia. - Wygraliśmy zasłużenie, byliśmy lepszym zespołem. Niepotrzebnie tylko w drugiej połowie pozwoliliśmy rywalom dojść do głosu. Poza tym świetnie bronił bramkarz Prokocimia. To dzięki niemu ten mecz do końca był ciekawy.
W sobotnim pojedynku więcej było jednak bezpardonowej walki niż piłkarskiego piękna. Słabiej wyszkoleni rywale nadrabiali braki ambicją, która czasem ocierała się o brutalność. - Trochę jestem zdziwiony tolerancją sędziego, bo widzę go jako technicznego w ekstraklasie. Nie można dopuszczać do tak ostrej gry. Nie wiem czemu pokutuje przeświadczenie, że w w niższych ligach można zawodnikom pozwolić na więcej - mówi trener Miś.
Swoich graczy starał się usprawiedliwiać Grzegorz Kmita.
- Grały ogromne emocje. Do tego moi zawodnicy są przyzwyczajeni, że prowadzą grę, stwarzają sytuacje, a tu trafiła kosa na kamień. Stąd może nadmierna ostrość. Z drugiej strony jakby grali bez tej determinacji, byłyby pretensje, że nie dali z siebie wszytkiego. Na szczęście nie było w tym brutalności.
(ALG)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?