Proszowianka spada, ale chce szybko wrócić

W Proszowicach byli z tym pogodzeni od kilku kolejek. Wiosenna gra podopiecznych trenera Krzysztofa Szopy nie dawała podstaw do optymizmu. Nawet gdy zespół notował niezłe występy, a zdarzało się to zwłaszcza z wymagającymi rywalami, w końcu i tak musiał uznawać ich wyższość. A w spotkaniach z przeciwnikami, którzy wydawali się być w zasięgu ich możliwości, znacznie obniżali loty. W efekcie udało im się jak dotąd zdobyć zaledwie pięć punktów.

Nie da się ukryć, że wpływ na słabą wiosenną dyspozycję miały zimowe zawirowania w klubie. Zespół opuściło kilku wartościowych graczy. W ich miejsce pozyskano grupę głównie młodych zawodników, którzy jednak nie byli w stanie zastąpić tych, którzy odeszli.

Stosunkowo najmniej zastrzeżeń można mieć do napastnika Huberta Pachowicza, który zdobył siedem goli. Wszyscy pozostali zawodnicy razem wzięci trafili do siatki raptem cztery razy. Niezły początek miał bramkarz Damian Paździor, ale w ostatnich meczach oddał miejsce doświadczonemu Zawartce. O pozostałych nabytkach trudno powiedzieć, by byli wzmocnieniem drużyny. A że i pozostali z reguły mieli słabą rundę, efekt jest wiadomy.

- Nie mamy drużyny na IV ligę. To najsłabszy zespół od __wielu lat - można było usłyszeć na trybunach i trudno się z tą opinią nie zgodzić.

Mimo degradacji, w Proszowiance nie ma jednak wisielczej atmosfery. - Sytuacja finansowa jest stabilna. Będziemy się starali wyciągnąć wnioski i na przyszły sezon skompletować taką kadrę, by od razu powalczyć o powrót do IV ligi. Myślimy m. in. o przywróceniu kilku naszych wychowanków, którzy ostatnio odeszli do innych klubów - mówi prezes Marek Miller.

W trzech ostatnich spotkaniach sezonu należy się natomiast spodziewać, że szansę gry dostanie głównie klubowa młodzież. W najbliższą sobotę drużynę Krzysztofa Szopy czeka wyjazd do Grabia na spotkanie z Wiślanką.

MAGAZYN SPORTOWY24 - ANDRZEJ IWAN O PASJONUJĄCYM FINISZU SEZONU