Piłkarze Proszowianki po zakończeniu barażowego meczu w Podłężu cieszą się z awansu do VI ligi Fot. Aleksander Gąciarz
PROSZOWICE. Po trzech latach piłkarze wydostali się ze sportowych opłotków. Teraz jednak wzrosną koszty utrzymania drużyny.
Zakończony sezon był drugim krokiem w tym kierunku. Rok wcześniej klub awansował z klasy B do A. Tegoroczny awans został wywalczony na pewno kosztem znacznie większego wysiłku. Dość szybko okazało się, że rezerwy krakowskiego Hutnika są raczej poza zasięgiem (mimo porażki w Proszowicach) i wszystko, na co drużyna może liczyć, to drugie miejsce, premiowane udziałem w barażach.
Na szczęście przez cały sezon nie było ono właściwe zagrożone. Wprawdzie Proszowianka wiosną grała "w kratkę", ale rywale też nie wykazywali wielkiej determinacji w gonieniu jej. Nierówną rundę, w trakcie której doszło m.in. do zmiany trenera (Jacka Skalskiego, który prowadził zespół w trzech czwartych sezonu zastąpił Łukasz Szaporów) zakończył happy end w Podłężu. Proszowianie byli w tym meczu zespołem wyraźnie lepszym, ale też nie można mówić, że wygrana przyszła im łatwo. - Strasznie dokuczał nam upał. Może siedząc z boku nie odczuwało się tego aż tak bardzo, ale na boisku naprawdę trudno były wytrzymać - mówi Dawid Wrona, autor drugiego, pięknego gola dla proszowian. - Tak sobie założyliśmy, że od początku wyjdziemy skoncentrowani i postaramy się rozstrzygnąć sprawę jak najszybciej. To się w sumie udało, mimo że w końcówce, za sprawą dwóch niepotrzebnie straconych goli, było trochę nerwów - dodaje Łukasz Szaporów.
Gdy minie radość z awansu, trzeba będzie pomyśleć o kolejnych wyzwaniach. Pod względem organizacyjnym wiele rzeczy w zakończonym sezonie pozostawiało sporo do życzenia. Mówiąc o organizacji, mamy na myśli przede wszystkim sprawy finansowe. Nie jest tajemnicą, że tej wiosny było krucho. Sponsorów jak na lekarstwo, na wpływy z biletów też nie ma co liczyć (zwykle nie wystarczały one nawet na pokrycie sędziowskich diet). Nic dziwnego, że wypłacanie zawodnikom tego, do czego klub się zobowiązał, było co miesiąc dużym problemem. Sytuację ratował fakt, że za utrzymanie obiektów sportowych jest odpowiedzialna gmina.
Tymczasem w szóstej lidze koszty utrzymania drużyny wzrosną. Większe będą z pewnością premie dla piłkarzy, dalsze wyjazdy na mecze i wyższe diety sędziowskie. Wprawdzie ponoć pojawiła się ostatnio jaskółka w postaci deklaracji pomocy jednego z przedsiębiorców, który kiedyś z Proszowianką współpracował, ale na razie nie ma konkretnych ustaleń, więc trudno cokolwiek przesądzać. Wiceprezes klubu Marek Oziębło jest jednak optymistą. - Współpracowaliśmy już z tym panem i jest to bardzo poważny partner. Zadeklarował, że po okresie rozłąki z futbolem ponownie chciałby się zaangażować. Oczywiście musimy jeszcze ustalić zasady współpracy, ale myślę, że będzie to duży krok w kierunku finansowej stabilizacji - mówi.
Wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego Jarosława Marciniaka zakończyła się rola Łukasza Szaporowa jako trenera zespołu. Jako jego następca najczęściej był wymieniany Robert Stanula. Czy rzeczywiście nim będzie, pokażą zapewne najbliższe dni. - Na pewno w szóstej lidze będą potrzebne wzmocnienia. Mam na myśli przede wszystkim pozycje bramkarza, środkowego pomocnika i napastnika. Tym jednak zajmie się już mój następca - mówi Łukasz Szaporów.
Aleksander Gąciarz
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?